Rozdzieleni - 18
-Czy ja dobrze słyszę? Wycofuje pani swoje oskarżenia wobec starszego syna?
Zapytał mężczyzna w czarnej todze, nie ukrywając zaskoczenia. Przed nim, przy jednym ze stołów, siedział ubrany w pomarańczowy kombinezon więzienny chłopak w warkoczykach, który wyraźnie schudł odkąd ostatnim razem go widział, ale jego twarz również wyrażała zaskoczenie. Przy kolejnym, środkowym stole, siedział wysoki chłopak, który makijażem próbował ukryć zmęczenie a którego czarno-biały strój sugerował, jakoby właśnie zszedł z wybiegu. Przy ostatnim stole siedziała kobieta, ich matka. Ubrana na czarno, pogrążona w żałobie, niezwykle postarzała się z wyglądu w ostatnim czasie, a makijaż nie potrafił zakryć czarnych worów pod zapłakanymi oczami i poszarzałą skórę.
-Tak.
Odparła pewnym głosem, mimo, że nikt by się tego po niej nie spodziewał. Na twarzy siedzącego na środku chłopca wykwitła nadzieja, bardzo dobrze widoczna. Spoglądał on na swojego brata bliźniaka, od którego tak znacząco różnił się wyglądem.
-Dlaczego?
Zadał kolejne pytanie, autentycznie będąc ciekawym. Matka nie wsadza swojego dziecka do więzienia, oskarżając o kazirodztwo tylko po to, by kilka tygodni później chcieć go wyciągnąć.
-Okazało się, że się pomyliłam. Mój syn, Tom, nie spotyka się ze swoim bratem. Spotykał się z dziewczyną łudząco do niego podobną. Przyszła do mnie niedawno, sądząc, że Tom u mnie będzie, chciała się z nim pożegnać, okazało się, że wyjeżdża. Pozwoliła mi, bym zrobiła jej zdjęcie. Jest bardzo szczupła i blada, ma czarne włosy i równie ekscentryczny styl, co mój młodszy syn. Na imię jej Bella, Izabella. Dlatego myślałam, że to jego brat. Chłopcy bardzo się kochają i są ze sobą mocno związani, stąd historia na sali rozpraw ostatnim razem, czasem wydaje się, że pozwalają sobie na zbyt dużo wobec siebie, ale dla nich to normalne, od dziecka ciągle są razem, przez ich zespół ta więź się zacieśniła i stąd moje złe wnioski.
Powiedziała bez jednego zająknięcia się. Patrzyła hardo w oczy mężczyzny oceniającego, czy kobieta kłamie, czy też nie. Spojrzał po chłopach, którzy niemal wyskakiwali z krzeseł, by tylko znowu móc porozmawiać.
-Rozumiem. Tak, dostałem od pani zdjęcie rzeczonej Belli. W porządku, skoro tak, Tom Kaulitz w trybie natychmiastowym wychodzi z więzienia. Panie Wolfgang, proszę przynieść jego rzeczy. Natomiast Simone Kaulitz, matka chłopców, zostaje ukarana za składanie fałszywych zeznań. Normalnie kara za krzywoprzysięstwo wynosi od 3 miesięcy w zakładzie karnym, ale ponieważ jest to zwyczajna pomyłka z jej strony, kładę na nią jedynie karę porządkową w wysokości 4,500 Euro. Zakończam rozprawę.
Gdy tylko gitarzysta został rozkuty, chłopcy wpadli sobie w ramiona, ściskając się, a w ich oczach pojawiły się łzy, któremu młodszemu z nich zaczęły płynąć po policzkach, niszcząc staranny makijaż.
-Udało ci się, Billy.
Powiedział chłopak szeptem, obejmując bliźniaka. On jednak wiedział, że są obserwowani i odsunął się od niego.
-Tak się cieszę! Od razu mówiłem, że to bzdura! Ale przykro mi, że twoja dziewczyna wyjechała. Nawet ją lubiłem.
Czarny mówił głośno i wyraźnie, doskonale manipulując głosem, by oddawał jego emocje. Nie obdarzył nawet jednym spojrzeniem matki, która spoglądała na nich z niepewnością i strachem.
-Przepraszam, Tom.
Wtrąciła się, gdy byli już na podziemnym parkingu a chłopak przebrał się w normalne ciuchy, które brat przyniósł mu do sądu. Dwie pary oczu spojrzały na kobietę. Jedna para spoglądała na nią zaskoczona, w drugiej skrzyły się czerwone iskry.
-Ty mnie przepraszasz?
Zapytał szczerze zdziwiony Kaulitz. Pomiędzy nim a ich matką stanął młodszy z braci.
-Zrobiłaś już swoje. Odejdź i zostaw nas w spokoju.
Ton jego zachrypniętego głosu wyrażał ostrzeżenie. Nie miał zamiaru pozwolić jej na zabranie mu ukochanego po raz kolejny.
-Zrobiłam to, co chciałeś. Pomóż mi odzyskać męża.
Zażądała, chociaż głos jej się na moment załamał. W jej oczach pojawiło się przerażenie, gdy tęczówki młodszego z synów zmieniły barwę na czarną.
-Odejdź. Chyba, że chcesz, bym zabrał cię tam, gdzie ostatnio? Tylko wiesz, moi koledzy bez skrupułów cię zabiją, a ja im w tym pomogę.
Szept poniósł się echem po parkingu, a gdy kobieta spojrzała błagalnie na Warkoczyka i wyciągnęła w jego stronę rękę, z gardła wokalisty wydobyło się warknięcie.
-Bill, synku, błagam, opamiętaj się.
Prosiła, nie wiedząc, co ma robić. Szczupła postać ruszyła w jej stronę, ale zatrzymała go ręka bliźniaka.
-Masz szczęście, że Tom chce cię oszczędzić. Dla mnie nie istniejesz.
Odparł i wsiadł do auta, a na miejscu pasażera po chwili pojawił się jego brat. Zaciskał usta w wąską linię a dłonie zacisnął na kierownicy tak mocno, że aż mu pobielały. Bez słowa odpalił auto i ruszył przed siebie, chcąc jak najszybciej dotrzeć do domu.
-Bill...
Powiedział Tom w pewnym momencie, jednak bliźniak mu przerwał.
-Nie. Plan jest taki. Wracamy do domu, cieszymy się sobą. Za jakiś czas sprzedamy dom i wynosimy się do naszego nowego azylu. Razem. Zgoda?
Zapytał, patrząc z miłością na Warkoczyka. Ten uśmiechnął się i pokiwał głową, co w zupełności wystarczyło. Samochód spokojnie wjechał na autostradę.
Komentarze
Prześlij komentarz