Sekret - rozdział 12
Mijały dni, jednak Chłopiec, Który Przeżył nie odzyskiwał swojej pamięci. Blondwłosy chłopak odetchnął głęboko i popchnął drzwi do pokoju, który od wyjścia ze szpitala zajmował chłopak. Dumbledore zdecydował, że Harry powinien przebywać w Slytherinie i wygospodarował mu tam osobny pokój. Chłopak właśnie siedział na fotelu i przeglądał album fotograficzny z ostatnich lat. Malfoy wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi, podchodząc cicho do niego.
-Dlaczego nie ma cię na żadnym zdjęciu?
Zapytał brązowowłosy chłopak, nie odrywając wzroku od zdjęć. Ślizgon przysiadł przy nim na krześle i zacisnął wargi, wyraźnie zakłopotany. Szmaragdowe oczy spojrzały na niego ciekawie, skanując jego duszę.
-Odpowiedz. Opowiedz mi o naszej relacji, proszę. Czuję, że jesteś mi bliższy niż wszyscy inni.
Poprosił, a jego wzrok nagle stał się błagalny, niczym u małego kotka. Blondyn zawahał się, ale w końcu odetchnął i zaczął mówić.
-Poznaliśmy się w korytarzu na schodach przed Wielką Salą na pierwszym roku, gdy czekaliśmy, aż rozpocznie się Ceremonia Przydziału. Byłem bardzo zapatrzony w ojca i obraziłem Rona, którego poznałeś już w pociągu. Zaproponowałem ci przyjaźń, ale odrzuciłeś mnie, przez moje patrzenie na innych z góry. Trafiłeś do Gryffindoru, a ja do Slytherinu. Czułem się zawiedziony, bo wiedziałem, kim jesteś i chciałem się z tobą zaprzyjaźnić. Przez bardzo długi czas rywalizowaliśmy ze sobą i byliśmy wręcz wrogami, więc nie rozmawialiśmy zbytnio, poza obrażaniem się nawzajem. Trwało to pięć lat. Ale na czwartym roku, gdy o mało nie zginąłeś w Turnieju Trójmagicznym, zdałem sobie sprawę, że się w tobie zakochałem. Tłumiłem w sobie to uczucie, będąc jeszcze bardziej wrednym dla ciebie. W wakacje tego roku Sam Wiesz Kto zmusił jednego z poddanych mu wilkołaków, by mnie ugryzł. Spotkałeś mnie w opuszczonej łazience, gdy chowałem się w trakcie imprezy. Podejrzewałeś coś i mimo, że wciąż byliśmy wrogami, pomogłeś mi. Następnego dnia spotkaliśmy się na Błoniach, obaj urwaliśmy się z lekcji. Powiedziałeś mi, że wiesz, że jestem wilkołakiem i jak do tego doszedłeś. Wiedziałeś też, że ojciec zmusił mnie do dołączenia do grona Śmierciożerców. Obiecałeś, że jeśli od nich odejdę i przejdę na twoją stronę, pomożesz mi pozbyć się Mrocznego Znaku z mojego przedramienia. Wiedziałeś, że bitwa nadchodzi i chciałeś mnie po swojej stronie. Spotkaliśmy się kilka dni później w tej samej, opuszczonej łazience w której mnie znalazłeś o zachodzie Słońca. Zanim zwróciłeś na mnie uwagę, rzuciłeś kilka zaklęć niewerbalnych, wyciszając i zamykając pomieszczenie, by nikt nie mógł wejść ani wyjść, ani nas usłyszeć. Wyznałeś mi, że od trzeciego roku potrafisz zaklęcia niewerbalne, oraz czarować bez różdżki, jednak zaklęcia bez użycia różdżki są słabsze. Kazałeś mi usiąść i ostrzegłeś, że zdejmowanie zaklęcia będzie bardzo bolesne. Sądziłem, że zrobisz to szybko, ale ty byłeś inny. Z troską mi się przypatrywałeś. Chwilę wpatrywałeś się w mój Znak, gładząc moje ramię, a potem mnie przeprosiłeś. Ogarnął mnie ból. To tak bardzo bolało, że traciłem zmysły. Błagałem cię o śmierć. Wtedy przerwałeś. Miałem nadzieję, że to koniec. Ale byliśmy w połowie. Użyłeś zaklęć medycznych by obniżyć mi puls a tym samym zmniejszyłeś odczuwany przeze mnie ból. Błagałem cię, byś zakończył moje cierpienia i mnie zabił. Jednak ty mi na to nie pozwoliłeś. Znów ogarnął mnie ból, ale kiedy znów przestałeś, ścierałeś łzy z moich policzków i zapewniłeś mnie, że już po wszystkim. Oparłeś mnie o swoje ramię i znów użyłeś zaklęć medycznych, by uśmierzyć mój ból, a potem obaj zasnęliśmy. Dbałeś o mnie, jak jeszcze nikt nigdy. Gdy obudziłem się w środku nocy, czuwałeś i nie pozwoliłeś mi wstać. Wyznałeś, że wiedziałeś, że jeśli przeprowadzisz cały rytuał za jednym zamachem, prawdopodobnie zginę w cierpieniach i dlatego podzieliłeś to na dwie tury. Byłem zaskoczony, ale moje serce biło szybciej. Ale użyłeś na mnie magii regeneracyjnej, która odbiera dni, które jeszcze pozostały ci do śmierci. Byłeś bardziej zmęczony niż ja. Powiedziałeś, że dla ciebie nie liczy się twoje życie, bo i tak musisz umrzeć, by pokonać Voldemorta, a on niedługo nadejdzie. Wybrałeś mnie na lidera, kogoś, kto miał zająć twoje miejsce, gdy zginiesz. O mało nie padłem z wrażenia. Ale nagle zacząłeś kaszleć krwią, byłem przerażony. Nie umiem pomagać, umiem szkodzić, tego uczono mnie całe życie. Zakrztusiłeś się krwią i zacząłeś się dusić. Całe szczęście, że wiedziałem, jak pomagać osobą, które mają płyn w płucach, więc szybko cię uleczyłem. Poprosiłem, żebyś nie umierał. Położyliśmy się obok siebie i zasnęliśmy. Gdy rano mnie obudziłeś, zorientowałem się, że znów użyłeś na mnie magii reinkarnacji i mimo snu byłeś ledwo przytomny. Powiedziałeś, że dzisiaj nastąpi atak na Hogwart, że Voldemort przyjdzie dzisiaj.
Opowiadał jednym tchem. Harry przez te kilka dni zdążył już zorientować się w niektórych rzeczach magicznego świata i dzięki temu nie miał problemu ze zrozumieniem, o czym mówi do niego Dracon. Słuchał go z zapartym tchem.
-Chwilę później ogłosiłeś przed całą szkołą, że Voldemort zaatakuje przed wieczorem. Powiedziałeś, że jesteś ostatnim horkruksem, i gdy on cię zabije, znów stanie się śmiertelny i będziemy mogli go zabić. I oznajmiłeś, że to ja będę twoim następcą. Zawarliśmy małżeństwo, abym przejął twoje umiejętności i dowództwo Zakonowi Feniksa. Wtedy był nasz pierwszy pocałunek. Po chwili zaciągnąłeś mnie gdzieś, gdzie byliśmy sami i wyznałeś mi miłość, całując mnie. Byłem w szoku i nie wiedziałem, czy jestem gotów przyznać ci się, że również cię kocham. Wszyscy ustawili się na pozycjach i czekaliśmy. Cała szkoła. Kazałem ci nie umierać, mimo, iż wiedziałem, że musisz zginąć. Wkrótce nadeszli a ja prosiłem, byś się ukrył. Nie chciałeś. Byłeś szczęśliwy, że możesz dać nam szansę zakończyć tę wojnę. Odważny. Podziwiałem cię. Chciałem wyznać ci, że cię kocham i musisz uciec, by być ze mną. Pocałowałem cię, ale nie zmieniłeś swojej decyzji. Miałem o to żal, ale rozumiałem, dlaczego to robisz. Wkrótce stanął przed nami Voldemort i wściekł się, gdy dowiedział się, że go zdradziłem. Wycelował w ciebie Avadą. Uśmiechnąłeś się do mnie a potem padłeś martwy na ziemię. We czwórkę krzyczeliśmy. Byłem wściekły. Gdy Czarny Pan triumfował, zabiłem go, celując mu w plecy. Rozpętała się wojna. Opętałeś kilkoro z nas, dając nam moce żywiołów i pomagałeś wygrać bitwę. Nie wiem, jak. Prawdopodobnie przez to, że rzuciłeś na mnie jakiś starożytny czar, który nas połączył, udało mi się przywrócić ci życie. Ale byłeś nieprzytomny i zapadłeś w śpiączkę. Gdy cię pocałowałem, obudziłeś się. Ot, cała historia.
Zakończył, wbijając wzrok w ziemię. Ciepła dłoń ujęła jego palce i uniosła jego rękę, przytykając ją do jego piersi, w miejscu, gdzie znajduje się serce.
-To dlatego moje serce tak szybko bije za każdym razem, gdy jesteś obok?
Zapytał cicho brunet i ich spojrzenia się spotkały. Odkąd Harry się obudził, Ślizgon unikał jego wzroku. W szmaragdowych oczach pojawiło się zrozumienie, a chłopiec złapał się za głowę.
-Co się dzieje?
Przerażony blondyn uklęknął przy chłopaku i nie wiedział, jak mu pomóc. Trwało to chwilę, nim Potter znów na niego spojrzał.
-Coś mi się przypomniało.
Oznajmił, uśmiechając się i wpadając w ramiona ukochanego. Wąskie ramiona objęły go w talii, a na bladych ustach zamajaczył uśmiech.
-Nareszcie.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, och swój własny pokoik w Slytherinie ma Harry, no i teraz to Draco ma bardzo blisko do niego, czy jak opowiedział to przypomniał sobie wszystko, albo chociaż jakąś tam część...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka