Nie zostawiaj mnie - rozdział 5
-Byłem dziś
chyba trochę zbyt ostry.
Takimi
słowami Levi przywitał się, wchodząc do urządzonej w lochach zamku sypialni
młodego Yeagera, który odwrócił się do niego z uśmiechem wymalowanym na ustach.
-Nie uważam,
żebyś był zbyt ostry. Jak dla mnie było w porządku. W końcu jesteś kapralem,
twoi podwładni muszą cię słuchać i czuć respekt.
Odpowiedział,
odkładając książkę, którą właśnie czytał, na biurko i oparł dłoń na policzku.
-Tak, jak ty
mnie szanujesz?
Zapytał
mężczyzna, przysiadając na skraju łóżka z rękami skrzyżowanymi na piersi i
uniósł jedną brew, spoglądając bez wyrazu na swojego rozmówcę.
-Oczywiście.
Szanuję cię i podziwiam odkąd pamiętam. Zrobiłbym dla ciebie wszystko, co tylko
rozkażesz.
Jego
szczerość była wręcz rozbrajająca a chłopak miał w sobie wciąż wiele z naiwnego
i niewinnego dziecka. Ackerman postanowił to wykorzystać i zabawić się kosztem
swojego nowego podopiecznego.
-Dosłownie
wszystko?
Dopytał,
chcąc mieć absolutną pewność, aby nikt potem nie mógł mu nic zarzucić.
-Oczywiście.
-Nie ważne,
jak irracjonalne by ci się to wydawało?
-Ufam ci.
-Prywatnie
czy zawodowo?
-I tak i
tak. Nie ważne, czy jest to decyzja prywatna czy zawodowa, ufam ci i zrobię to,
co chcesz.
Zapewnił
żarliwie a mężczyzna spojrzał na jego wciąż trochę dziecięcą twarz. W sumie był
dość sporo starszy od niego, w końcu 15 lat różnicy to nie byle co, ale coś
przyciągało go do tego bachora mimo, że bardzo nie chciał tego przyznać, nawet
przed samym sobą.
-Podejdź tu
i usiądź koło mnie.
Eren
niezwłocznie wykonał polecenie swojego przełożonego, po chwili zajmując miejsce
tuż obok na lekko twardym materacu jednoosobowego łóżka. Czarnowłosy spojrzał w
jego twarz, z której mógł czytać jak z otwartej księgi i doskonale widział
zaciekawienie. Chłopak chciał już wiedzieć, jakie zadanie ma dla niego jego
kapral. Westchnął cicho i pochylił się, złączając ich usta w krótkim pocałunku
a gdy spojrzał znów w twarz bruneta, zobaczył malujące się na jego policzkach,
intensywnie czerwone rumieńce, szok i zakłopotanie.
-Masz nikomu
o tym nie mówić.
Rozkazał,
przerywając po chwili panującą między nimi ciszę, jednak jego głos był dużo
miększy niż normalnie. Miał słabość do tego dzieciaka i jeszcze sam nie
wiedział, na jaką skalę, więc musiał się pilnować, ale jednocześnie musiał to
sprawdzić.
-Oczywiście.
Nastolatek
spuścił głowę i zakrył swoją czerwoną z zawstydzenia twarz opadającymi na twarz
ciemnymi włosami, wpatrując się w swoje własne kolana.
-Masz mi za
złe, że to zrobiłem?
-Nie.
-Więc
dlaczego się tak zachowujesz?
Chłopak
zagryzł wargę i przez chwilę się nie odzywał, aż w końcu odetchnął cicho,
uspokajając się, jednak nie odważył się podnieść wzroku na Leviego.
-Ponieważ to
mój pierwszy pocałunek.
To wiele
wyjaśniało, przynajmniej według starszego z nich, który zaśmiał się w duchu.
-I jak ci się
podobało?
Zapytał
ciekaw, co też odpowie mu ten szczery do bólu dzieciak.
-Moje serce
zaczęło szybciej bić a w żołądku jakieś... nie wiem, co to było. To było dziwne
uczucie. Ale przyjemne. Czy to oznacza, że coś ze mną nie tak?
Strach w
głosie chłopca był tak ogromny, że Levi zastanawiał się, co ma zrobić. Jego
ciemna strona bardzo chciała go wkręcić, ale opiekuńczość nie chciała do tego
dopuścić.
-Nie. To
znaczy, że wszystko w porządku. Chcesz to czasem powtórzyć?
Dopytał,
ponieważ była to dla niego niezwykle ważna kwestia. Dla niego ten pocałunek też
nie był tak do końca zwyczajny i musiał to sobie przemyśleć.
-Jeśli
chcesz, nie mam nic przeciwko.
Bardzo
dyplomatyczna odpowiedź, jak na niego, ale jego twarz jednocześnie pokazywała
jego szczere emocje. Levi wstał, poczochrał go po włosach i wyszedł, mając
istną burzę szalejącą w jego myślach.
Komentarze
Prześlij komentarz