Lustereczko - rozdział 4
-N-nie... przestań!
Chłopak krzyczał a po jego policzkach płynęły łzy.
Zastanawiał się, co ma zrobić. Czym zasłużył sobie na coś takiego? Orał
paznokciami swoją twarz, chcąc zerwać z niej ten obrzydliwy uśmiech, którego
nie mógł kontrolować.
-Mirror, mirror on the wall...
Słyszał ten przeklęty głos i miał wrażenie, że dochodzi on z
dosłownie wszystkich stron, otacza go i wwierca mu się w umysł, nie dając mu
chwili wytchnienia. Wzrok szmaragdowych oczu spoczął na lustrze i zobaczył
swoje przerażające tęczówki, które lśniły wręcz dziwnym blaskiem.
-Skończ!
Wrzasnął, rzucając pierwszym, co miał pod ręką w taflę
lustra i rozbijając je na miliard drobnych kawałków.
-Tell me what I'm looking for.
Głos przybierał na sile i opatulał młodego aurora z każdej
strony, osaczając go i wywołując dreszcze wzdłuż jego kręgosłupa.
-Nie chcę!
-Nigdy cię nie
opuszczę...
Harry wszedł do hotelu w samym centrum Paryża, w którym miał
mieć swoje zakwaterowanie. Nazwa "Szczęśliwy Jednorożec" mogła
przyciągać klientów, jednak czarodzieje doskonale zdawali sobie sprawę, że jest
to ich azyl, gdzie będąc za granicą mogli się zrelaksować i nie ukrywać się
przed wzrokiem ciekawskich mugoli. Rozejrzał się po przestronnym, utrzymanym w
ciemnych kolorach hallu, a nad głowami zwisały ciężkie, diamentowe żyrandole.
Przeszedł po ciemnej, drewnianej podłodze do końca pomieszczenia, podchodząc do
recepcji, gdzie za ogromnym, drewnianym biurkiem siedziała młoda, urocza
czarownica, olśniewająca gości swoim promiennym uśmiechem.
-Witam pana w Szczęśliwym Jednorożcu. Jak mogę panu pomóc?
-Dzień dobry, mam rezerwację na nazwisko Potter.
-Rozumiem. Proszę pana o dowód tożsamości.
Mężczyzna wyciągnął ze swojej torby swój paszport i podał
kobiecie, która zadbanymi dłońmi odebrała jego paszport i wystukała szybko
kilka słów na klawiaturze komputera, po czym wcisnęła jeden z dwóch przycisków
zamontowanych na biurku i oddała mu paszport.
-Dziękuję. Pana pokój znajduje się na 10 piętrze, najlepszy
apartament jaki mamy w swojej ofercie, numer 1015. W pana pokoju znajduje się
już dla pana powitalny poczęstunek, przygotowany przez najlepszego szefa kuchni wśród czarodziejów w Paryżu . Gdyby miał pan jakieś pytania lub życzenia,
recepcja otwarta jest całodobowo. Po lewej znajduje się winda prowadząca do
pana pokoju, po prawej znajdzie pan bar. Na hasło aurea draconis zostanie pan
zaprowadzony do części wyłącznie dla czarodziei i magicznych stworzeń. Drzwi
pokoju otwierają się za pomocą pana różdżki, została już zarejestrowana. Życzę
miłego pobytu, panie Potter.
-Dziękuję bardzo.
-Jeśli mogę...
-Tak?
-Dziękuję za wyzwolenie naszego świata spod władzy Tego,
Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Moja kuzynka walczyła u pana boku, Fleur.
Jestem wdzięczna za to, co pan dla nas zrobił.
-Nie ma za co. To nie tylko moja zasługa. Miłego wieczoru.
Ciemnowłosy odszedł w odpowiednią stronę i już po chwili
znajdował się w swoim luksusowym apartamencie. W najlepszych Ministerstwo
ładowało wszelkie dostępne środki, nie zważając na koszty, więc mógł się tego
spodziewać. Na środku obszernego i zapraszającego do spędzenia w nim dużo czasu
salonu stał złoty wózek, zastawiony schłodzonym szampanem, sokiem, wodą,
ciastem dyniowym i owocami. Rzucił na kanapę swoje walizki i płaszcz, po czym
podszedł do ogromnego, zajmującego całą ścianę okna, po drodze zgarniając z
wózka jedną z truskawek. Przez chwilę wpatrywał się w piękną panoramę miasta,
po czym wyjął z kieszeni telefon komórkowy i wybrał odpowiedni numer.
Komentarze
Prześlij komentarz