Lustereczko - rozdział 3


Harry szybko ubrał się w ciemne jeansy i czarny T-shirt i tak ubrany wrócił do salonu, do którego widział, że wchodził jego gość, gdy on po schodach wbiegał na piętro. Przeczesał jeszcze palcami jak zawsze rozwichrzone włosy i wszedł do pokoju. Po pożerającym go wzroku rudowłosej dziewczyny wiedział już, że dokonał złego wyboru. Od dawna miał wiele adoratorek i adoratorów, z resztą młodsza siostra jego najlepszego przyjaciela i tak podkochiwała się w nim już odkąd miała dziesięć lat. Nie zwracał aż takiej uwagi na swój wygląd, jednak jego stanowisko miało pewne wymagania, co jeszcze bardziej z każdym miesiącem podkreślało jego coraz bardziej wyrzeźbioną sylwetkę i niezbyt mógł cokolwiek na to poradzić. Z resztą chcąc nie chcąc musiał ćwiczyć, chcąc wciąż utrzymać się na swoim stanowisku w pracy, jednak musiał przyznać, że męczyły go wieczne zaloty zarówno czarodziejów, czarownic jak i mugoli. Westchnął cierpiętniczo i zajął miejsce w fotelu, postanawiając, że szybko załatwi sprawy z przyjaciółką i złapie jeszcze przez chwilę oddech, nim wyruszy w podróż.

-Masz do mnie jakąś sprawę, Ginny?

Zaczął, wyrywając dziewczynę z zamyślenia i sądząc z jej mocno zarumienionych policzków bardzo ciekawych myśli, na które młody mężczyzna absolutnie nie miał ochoty.

-Czy przyjaciółka nie może tak po prostu odwiedzić przyjaciela?

-Nie przychodzisz tak po prostu. Widać po tobie, że czegoś chcesz. A ja za niedługo muszę ruszać w delegację, więc wolałbym załatwić to szybko i na spokojnie móc się jeszcze spakować.

-W porządku. Rzeczywiście, mam do ciebie sprawę. I zapewne domyślasz się, o co chodzi.

-Mam kilka przypuszczeń, jeśli jednak czegoś ode mnie chcesz, musisz to ubrać w słowa.

-Wiem, zawsze jesteś taki bezpośredni i dokładny. Chcesz uniknąć wszelkich nieporozumień by nikogo nie zranić, prawda?

-Moje pobudki są raczej bardziej samolubne. Nie mam zamiaru przez dziwne nieporozumienia być później zaplątanym w jakieś niepotrzebne kłótnie i nieprzyjemności. Tak więc zacznij już, proszę.

-Nie jesteś zbyt cierpliwy, co? To się nie zmieniło przez te piętnaście lat naszej znajomości.

-Zgadza się, Ginny. Skoro to wiesz, miło by było, gdybyś przeszła już do sedna sprawy.

-W porządku. Uważam, że powinniśmy do siebie wrócić.

Mężczyzna westchnął, wiedząc, że ta rozmowa nie skończy się dobrze. Potarł swoje skronie, zastanawiając się, czy iść w szczerość czy w bycie delikatnym. W końcu zdecydował się na grę w otwarte karty i wyznać jej swoje odczucia co do tej kłopotliwej, jego zdaniem, sytuacji.

-To, co było między nami, skończyło się już dawno temu. To przeszłość i nie ma co do niej wracać. Powinnaś już się z tym pogodzić i ruszyć dalej. Tak, jak ja to zrobiłem.

-Och, przestań! Odkąd się rozstaliśmy nie byłeś w żadnym poważnym związku i nie przedstawiłeś nam żadnej swojej dziewczyny. Nie widzisz, że idealnie do siebie pasujemy? Przyznaj się, że tęsknisz za mną!

-Nie, Ginny. Właśnie nie tęsknie i teraz przypomniałaś mi doskonale, dlaczego się rozstaliśmy. Wszystko przez twoją chorą zazdrość. Dziewczyna, chłopak, rasa ludzka czy jakakolwiek inna, zawsze byłaś cholernie zazdrosna i miałaś problem. Nie mogłem nawet objąć swojej przyjaciółki na urodziny czy dać innej dziewczynie prezent w ramach podziękowania, bo od razu robiłaś mi karczemne awantury, insynuując, że zdradzam cię z każdym żywym stworzeniem. Nawet, gdy poszedłem do Krzykliwej Marty, chcąc się jej o coś zapytać, zrobiłaś mi aferę, że na pewno pieprzyłem ją w tej opuszczonej łazience, bo słyszałaś jęki. Tak, słyszałaś, bo Marta jest duchem i zawodzi jak cholera. Nie chcę być z kimś tak toksycznym i kto próbuje mnie w takim stopniu kontrolować. Nie chcę  być z kimś, dla kogo musiałbym wyrzec się swoich przyjaciół i samego siebie, żeby zadowolić tę osobę. Nie chcę być z tobą, Ginny, rozumiesz? Nie tęsknię i nie chcę z tobą być, bo przez te dwa lata, gdy byliśmy razem i znosiłem twoje humorki, gdy mnie ograniczałaś, niemal mnie zniszczyłaś. Nie wrócę do ciebie nigdy więcej, bo już od dawna cię nie kocham. Możesz to w końcu zrozumieć?

-Zmieniłam się!

-Nie, nie zmieniłaś. A teraz wyjdź.

Zarządził, wstając ze swojego miejsca i spoglądając w wykrzywioną złością piegowatą twarz przyjaciółki, na której po chwili pojawiły się łzy.

-Pożałujesz tego, Harry!

Krzyknęła dziewczyna i wybiegła, a ostatnim, co mężczyzna usłyszał, był trzask ciężkich drzwi wejściowych.

Komentarze

Popularne posty