Nie zostawiaj mnie - Rozdział 7
Levi zaciskał zęby przyglądając się stojącej przed nim ze spuszczonymi głowami trójce podwładnych i miał niezwykle silną potrzebę rozwiązania tego tak, jak to robił za starych dobrych czasów - bijąc ich, krzycząc na nich lub po prostu zabijając. Stare, dobre metody do których przyzwyczajony był od najmłodszych lat - w końcu w Podziemiu nie mogło być inaczej. Musiał jednak przyznać, że oprócz ogromnej złości czuł również niezwykłą ulgę, bo cała ta sprawa mogła skończyć się o wiele gorzej.
-Armin, Mikasa, idźcie do siebie. Jutro wyznaczę wam karę. Eren, zostajesz tutaj. Osobiście odprowadzę się do lochów a jutro osobiście dopilnuję, byś otrzymał należytą karę.
Powiedział w końcu bardzo powoli, uważnie cedząc słowa i widział, jak jego krewna chciała się sprzeciwić i coś zrobić, jednak blondyn skutecznie ją przed tym powstrzymał i po zasalutowaniu odprowadził ją do jej pokoju. Levi spojrzał znacząco na ostatniego stojącego przed nim dzieciaka i w końcu skierował się w stronę lochów, gdzie znajdował się jego pokój i słyszał rozlegające się za nim kroki świadczące o tym, że nastolatek go śledzi. Gdy w końcu znaleźli się w odpowiednim pomieszczeniu, usiadł na łóżku Erena i zmierzył twardym spojrzeniem chłopaka, który z zawstydzenia nie był w stanie spojrzeć mu w twarz.
-Ta akcja była niezwykle głupia. Głupia i nieodpowiedzialna. Zdajesz sobie sprawę, jak się przeraziłem, gdy dotarła do mnie indormacja o tym, co zrobiliście? Masz świadomość, jak bardzo się bałem, że coś ci się stało? Myślałem, że już po tobie. To było zbyt ryzykowne w dodatku podjęliście działania na własną rękę. Co wy sobie myśleliście?
O dziwo po raz kolejny w obecności Erena dostał słowotoku, chociaż przy innych raczej mu się to nie zdarzało. Chciał dowiedzieć się prawdy i chciał być zły na stojącego przed nim nastolatka ale nie mógł. Cieszył się, że nic mu się nie stało ale pokazanie tego byłoby niewychowawcze i niestosowne. Chociaż minęły już trzy lata i niedługo chłopak zostanie pełnoletni, jego uczucia względem tego człowieka - tytana w cale się nie zmieniły.
-Ja... przepraszam, Levi. Byłem pewien, że uda nam się schwytać zarówno Kobietę-tytan jak i innych. Nie byliście przekonani do tego planu, więc postanowiliśmy działać sami. Przepraszam.
Wyjaśnienia były proste ale po drżącym głosie żołnierza można było jednoznacznie stwierdzić, że były chociaż szczere. Ackerman westchnął i wstał z łóżka, po czym położył dłoń na ramieniu zdecydowanie zbyt wysokiego dzieciaka.
-Jutro poinformuję cię, jaką karę dostaniesz. Miejmy nadzieję, że Erwin zdoła załagodzić sytuację i nie będą cię oficjalnie sądzić. Cieszę się, że nic ci się nie stało.
Odpowiedział po czym wyszedł, zostawiając pogrążonego w wyrzutach sumienia nastolatka samego.
Komentarze
Prześlij komentarz