Wieczność - Rozdział 7
Syriusz wpadł do domu swojego jedynego już przyjaciela zdyszany i potargany z niemowlęciem na rękach, od razu ryglując drzwi i od razu dopadając do swojego ukochanego, który patrzył na niego z nieukrywanym zaskoczeniem i przerażeniem.
-Co się stało?
Wydukał wilkołak, widząc szaleństwo w oczach przyjaciela i zaczynając się o niego bardzo poważnie martwić.
-Lili i James nie żyją. Peter ich zdradził. Wyjaśnię szczegóły później, pakuj się, nie możemy tu zostać.
Remus jak na komendę zaczął pakować najpotrzebniejsze rzeczy i po kilku chwilach stał przed czarnowłosym, gotów do drogi a ten wyjął znajomy przedmiot z kieszeni kurtki.
-Gotowy?
Black upewnił się jeszcze, a gdy uzyskał potwierdzenie cała trójka chwię później stała na ganku wielkiego domu. Domu w którym niedługo mieli zamieszkać ich przyjaciele ze swoim dzieckiem i ukryć się przed zagrożeniem, póki nie minie. Niestety nie zdążyli. Mężczyźni wpadli do mieszkania i od razu zaczęli rzucać zaklęcia ochraniające a Syriusz wciąż nosił na rękach maleństwo, które obronił własną piersią przed śmiercią. W końcu padli w wielkim, przytulnie urządzonym salonie, wykończeni wrażeniami.
-Powiesz mi teraz, co się stało?
Poprosił w końcu Remus gdy czuł, że emocje już trochę opadły i jest w stanie to znieść.
-Zastałem Lili i James'a martwych, ale nigdzie nie było Voldemorta. Był za to Peter. Jest Śmierciożercą i chciał zabić Harry'ego. Walczyłem z nim w obronie chrześniaka. W końcu tchórz odciął sobie palec i zmienił się w szczura, uciekając. Powiedziałem o wszystkim Dumbledore'owi, po czym zabrałem Harry'ego do ciebie. Resztę już znasz.
Wyjaśnił widząc, jak jego przyjaciel bladnie i wzdycha ciężko, nie mogąc w to wszystko uwierzyć. Przez jakiś czas między nimi panowała nieprzerwana nawet brzękiem muchy cisza.
-Syriuszu, jeśli chodzi o ten wcześniejszy pocałunek...
Ale nie skończył, bo jego usta znów zostały zasłonięte przez Black'a.
Komentarze
Prześlij komentarz