Czarny Pan - Rozdział 8


 Leżałem zadowolony w łóżku i będąc myślami zupełnie gdzieś indziej, wpatrywałem się w sklepiający się nad moją głową baldahim. Wszystko szło idealnie i byłem aż zaskoczony, jak bezproblemowo realizował się mój plan. W dodatku dzisiejszego ranka w gazecie wyczytaliśmy informację, że wrobiony przeze mnie Śmierciożerca został skazany na Pocałunek Dementora, który zostanie wykonany jeszcze w tym tygodniu. Oznaczało to mniej-więcej tyle, że nim ten tydzień dobiegnie końca jedyna osoba, która ewentualnie mogłaby być żywym dowodem na moje kłamstwa i intrygi, przestanie być dla mnie jakimkolwiek zagrożeniem. W dodatku Draco był całkowicie po mojej stronie. I zrobiłby dla mnie wszystko. 

Moja prośba do nowego przyjaciela była stosunkowo prosta. Poprosiłem go, żebyśmy mogli spędzić razem noc na wieży astronomicznej. Chciałem przekonać się, jak daleko mogę się z nim posunąć i gdzie są jego granice. Chciałem sprawdzić jego reakcje i przekonać go do pomocy mi w każdy możliwy sposób. Musiałem zyskać jego absolutne zaufanie i mieć stu procentową pewność, że nie zawaha się przed skoczeniem za mną w ogień. To jednak miało się wydarzyć dopiero za dwa dni, miałem więc czas, żeby się na to przygotować.

Dostałem również, co prawda pośrednio ale jednak, informacje o Alastorze Moody'm. Za seksualne wykorzystywanie uczniów został skazany na dożywocie w Azkabanie, aby już nigdy nikogo nie mógł skrzywdzić. Było to dla mnie również korzystne. Ponieważ był on aurorem, nie dawiano wiary jego zeznaniom pod wpływem Verita Serum. To było dla mnie oczywiście idealne rozwiązanie. 

Westchnąłem cicho, gdy usłyszałem wchodzącego do pokoju Rona. Przez te kilka lat zdołałem się nauczyć rozróżniać kroki moich współlokatorów. Odwróciłem się przodem do ściany i naciągnąłem mocniej kołdrę na głowę, w razie gdyby czegoś ode mnie chciał. Musiałem mieć moment, żeby zmienić swój wyraz twarzy. Nie mogłem wyglądać na aż tak zadowolonego.

-Harry? 

Chłopak zapytał niepewnie, po czym rozchylił delikatnie kotarę do mojego łóżka. Zerknąłem na niego zaspanym wzrokiem przez ramię i zobaczyłem jego zmartwioną minę. 

-Mhm?

Wymruczałem zamiast powitania i ziewnąłem lekko, chcąc dowiedzieć się, o co chodzi. 

-Idziesz dzisiaj na obiad?

-Nie, jestem zmęczony. 

Rudzielec westchnął ciężko i usiadł na brzegu mojego łóżka a ja poczułem, jak materac ugina się pod jego ciężarem. Wiedziałem, że chciał o coś zapytać, więc po prostu czekałem.

-Znowu źle spałeś?

-Nie mogłem w ogóle zasnąć. Całą noc miałem koszmary. 

-My... rozmawialiśmy na ten temat z Hermioną i Ginny, i tak się zastanawiamy...

Chłopak zawahał się i gołym okiem można było stwierdzić, że ten temat nie jest dla niego łatwy i bardzo ciąży mu to na sercu. Czekałem jednak cierpliwie na to, co też wpadło tej trójce do głowy. 

-Myślimy, że dobrze by ci zrobiło, gdybyś udał się na terapię do świętego Munga.

Zacząłem kaszleć, żeby zatuszować to, że niemal wybuchnąłem śmiechem. Nie powiem, mają oni niezłe pomysły, chociaż z drugiej strony było to bardzo logiczne rozwiązanie w ogólnym sensie. Ale gdyby oni tylko znali prawdę, to chcieliby mnie wysłać, ale do Azkabanu.

-Pomyślę o tym, dobrze?

Zaproponowałem o tym, gdy potrafiłem już zaczerpnąć normalny oddech i widziałem, że ta odpowiedź usatysfakcjonowała mojego przyjaciela, który po chwili zniknął, życząc mi jeszcze dobrych snów. Dosłownie nie mogłem uwierzyć w to, jak wiele wiary mieli we mnie moi bliżsi i dalsi koledzy, co bardzo ułatwiało mi manipulowanie całą tą szkołą. Życie jednak potrafi być piękne...

Jednak w porze kolacji pojawiłem się w Wielkiej Sali i od razu podszedłem do stołu domu Salazara Slytherina, przysiadając tuż obok blondwłosego chłopaka, którego siadając potrąciłem lekko ramieniem. Prawie nikt się już nie dziwił naszej relacji, po prostu cicho to akceptując... przynajmniej w naszej obecności. 

-Draco... przejdziemy się?

Zapytałem cicho ale na tyle głośno, żeby siedzący obok nas uczniowie mnie słyszeli. Była to również część mojej taktyki, żeby mieć pozornie czyste sumienie.

-Nie jesteś głodny?

-Nie.

-W porządku. 

Nic już więcej nie powiedział i po prostu wstał, więc poszedłem w ślad za nim, po chwili wychodząc z Wielkiej Sali. Szliśmy dalej przed siebie, ramię w ramię, aż w końcu znaleźliśmy się na błoniach, ale nie przerwaliśmy naszego marszu. Draco przystanął dopiero, gdy znaleźliśmy się przy naszym ulubionym drzewie, ale ja zacząłem wchodzić dalej w las. Wiedziałem, że chłopak nie czuł się tutaj pewnie, ale doskonale słyszałem za sobą jego niepewne kroki. Chciałem wejść tylko trochę głębiej, by zniknąć z oczu przypadkowym gapiom, więc niedługo się zatrzymałem i przystanąłem pod jednym z drzew. Cierpliwie czekałem, aż Draco rozsiądzie się na ziemi i odrobinę się rozluźni. Z pewnością fakt, że do wyjśćia z lasu mieliśmy tylko kilka kroków bardzo mu pomagał.

-Coś się stało?

Zapytał, w końcu zwracając na mnie uwagę. Pokręciłem głową. Na ten pomysł wpadłem w porze obiadowej, analizując moją obecną sytuację i to, co powinienem zrobić najpierw. Ustalałem priorytety i wpadło mi to wtedy do głowy. Był to plan dość ryzykowny ale gdyby wypalił - miałbym za sobą istny milowy kamień. Westchnąłem ciężko i zwiesiłem głowę zastanawiając się, jak najlepiej mu to przekazać. 

-Wiesz, zastanawiałem się nad jedną sprawą, ale... mniejsza z tym.

Od razu wyczułem, jak bardzo go zainteresowałem, nawet nie musiałem podnosić wzroku na blondyna. Nie odzywał się ale wiedziałem, że czeka aż rozwinę temat. Kiedy po dłuższym czasie tego nie zrbiłem usłyszałem, jak wstał i nim się zorientowałem, był tuż obok mnie. Tuż obok, a jednak nawet na moment się nie dotknęliśmy. 

-O co chodzi, Harry? Wiesz, że możesz mi powiedzieć. 

Zagryzłem wargę, niby nie będąc pewnym, czy powinienem mu to w ogóle powiedzieć. Uniosłem wzrok i spojrzałem prosto w jego szare oczy. Niby nie po raz pierwszy, a jednak dopiero teraz z tak bliskiej odległości. Poczułem, jak moje serce przyspieszyło, w oczach zebrały mi się łzy a w uszach szumiała mi krew.

-Harry?

Wołał mnie, ale kompletnie odpłynąłem i nie byłem w stanie odpowiedzieć. Po prostu zatopiłem się w jego srebrnych tęczówkach.

Harry? 

Komentarze

  1. Hej jak zwykle super rozdział
    pozdrawiam
    galaxa2

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam niesamowicie fajne opowiadanie nie mogę się doczekać ciągu dalszego ciekawi mnie czy między Harrym a Drago coś będzie się działo czy zaiskrzy między nimi
    Nina

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty