Dlaczego? - Rozdział 17
BILL
Tom przechadzał się po mojej małej, koniec końców też nielegalnej kryjówce, oglądając wszystko dokładnie, chociaż nie było tam w cale tak wielu rzeczy. On wydawał się być jednak zafascynowany nawet książką dla dzieci, którą kiedyś tu przyniosłem. Wiedziałem, że ją rozpozna. Jak byliśmy jeszcze smarkaci, była to nasza ulubioana książka i mama czasem miała dość czytania nam jej na okrągło. Uśmiechnąłem się pod nosem przypominając sobie, jak usadawiała nas na łóżku w naszym wspólnym pokoju, otulała kocem i czytała tę historię. Tom zawsze pilnował, żebym zasnął pierwszy i żeby koc się ze mnie nie zsunął. Zawsze się tak bardzo o mnie troszczył. Wyciągnąłem z prowizorycznej lodówki dwie puszki coli i usiadłem na kanapie, czekając na swojego bliźniaka, który dołączył do mnie po chwili.
-Billy, co to jest?
Zapytał ciekawsko a gdy zerknąłem na trzymany przez niego przedmiot, dosłownie się zachłysnąłem i niemal nie wyplułem napoju - chociaż już poleciał mi nosem. Przez chwilę kaszlałem, czując dłoń brata na swoich plecach, nim w końcu mogłem zaczerpnąć tchu i przeklnąć się w myślach. Oczywiście, że zapomniałem schować jedyną rzecz, której nie chciałem mu pokazywać.
-To jest... zeszyt.
Inteligentna odpowiedź, nie ma co. Przecież widzi, co trzyma w ręce i nie muszę mu tego tłumaczyć, jak ostatniemu kretynowi, ale dokładnie tak się zachowałem.
-Tyle to ja widzę. Ale tutaj jest pełno różnych tekstów... mogę poczytać?
Przełknąłem ciężko ślinę. W sumie w cale nie miałem zamiaru kiedykolwiek komukolwiek tego pokazywać. Po prostu zapisywałem różne, krążące mi po głowie słowa i myślałem, że kiedyś będę mógł do tego wrócić albo po prostu to spalić. Jednak to był Tom, prawda? A skoro już znalazł ten zeszyt to nie da mu to spokoju, póki go nie przeczyta. Westchnąłem ciężko i skinąłem głową, układając się wygodniej na kanapie. Tom jeszcze przez chwilę przyglądał mi się uważnie, po czym otworzył zeszyt na pierwszej stronie i zaczął czytać. Nie patrzyłem na niego ale doskonale widziałem, jak momentami zerka na mnie - i chyba bałem się dowiedzieć, co było w jego spojrzeniu. Nie przejrzał nawet połowy, gdy zamknął zeszyt i odłożył go na stojący nieopodal stół z cichym westchnięciem i przytulił mnie do siebie, całując mnie w czubek głowy.
-Te teksty... są świetne. Bardzo mnie boli, że się tak czułeś, ale są świetne.
Zaskoczył mnie, nie powiem że nie. Odwróciłem głowę, spoglądając na niego i uśmiechnąłem się lekko, widząc jego twarz. Chyba nie potrzebowałem więcej do szczęścia. Tylko świadomości, że Tom jest szczęśliwy.
-Dzięki. Chcemy wracać do domu? Jest już prawie noc.
-Jeśli chcesz, możemy tu zostać. Jest tu całkiem przytulnie.
Przygryzłem lekko wargę i uśmiechnąłem się lekko. Zostanie tutaj dawało nam o wiele więcej swobody niż w domu, gdzie byli nasi rodzice i w sumie całkiem mi to pasowało. A skoro propozycja wyszła od mojego brata, to nie musiałem się o to martwić. Odwróciłem się przodem do niego, zaglądając mu bardziej w twarz i dotknąłem palcami jego policzka. Pocałowałem go krótko w usta po czym odsunąłem się, wciąż gładząc jego skórę palcami.
-Skoro chcesz, nie widzę przeszkód. Łóżko jest całkiem wygodne.
-Kanapa też.
Zaśmiałem się, słysząc jego komentarz. Miałem dobry humor i naszło mnie na głupie żarty, więc nie ugryzłem się w język, zanim powiedziałem kolejną rzecz.
-Wiesz, tutaj możemy spokojnie ostro poszaleć. W końcu nikt nas nie usłyszy.
Puściłem mu oczko a mój brat zaśmiał się w głos. Po chwili jednak chwycił mnie za oba nadgarstki i przyszpilił mnie do kanapy, odbierając mi na moment oddech i pochylając się tuż nade mną.
-Czyli nie muszę się powstrzymywać, tak?
Zamruczał zadowolony po czym zaatakował moje usta w gwałtownym pocałunku a ja... czułem, że obudziłem w nim bestię, o której nie miałem pojęcia.
TOM
Całowałem zapamiętale usta Billa, nie mając w cale zamiaru iść jakoś dalej. Jednak jego ciche pomruki i chętne reakcje ciała... nie powiem, że nie miałem na niego ochoty. Po prostu nie chciałem go popędzać i chciałem, żeby szedł swoim tempem a jednak owijające się wokół moich bioder uda i ocierające się o mnie szczupłe ciało tylko mnie rozpalały i zachęcały do działania. Sam nie jestem pewien, kiedy pozbyłem się naszych ubrań i zatapiając się w kolejnych pieszczotach kompletnie traciliśmy kontakt z rzeczywistością. Szybkim ruchem ściągnąłem bandanę z głowy i związałem mu nią ręce, nie pozwalając mu się ruszyć. Spojrzał na mnie z czymś dzikim w pociemniałych od podniecenia oczach i wiedziałem, że podoba mu się to, co robimy. Nachyliłem się nad jego szyją i zacząłem na przemian kąsać go i całować, wywołując ciche jęki z gardła Czarnego - szczególnie, gdy zacząłem pieścić wolną dłonią jego uda. Miał bardzo wrażliwą skórę i niezmiernie kręciło mnie, gdy tak wił się pode mną od zwykłego dotyku. Sięgnąłem do moich spodni, puszczając go na chwilę, po żel, który nosiłem przy sobie od czasu naszej zabawy w Monachium. Obiecałem, że następnym razem go przygotuję i miałem zamiar tą obietnicę dotrzymać. Wylałem ponad połowę buteleczki na swoje palce nim zawędrowałem do rowka Czarnego a on aż się spiął, czując zimną ciecz tuż przy swoim wejściu. Złapałem go mocniej za biodra, nie chcąc pozwolić mu się odsunąć i wsunąłem powoli w niego jeden palec, przyglądając mu się uważnie. Na zarumienionej twarzy malowała się cała gama emocji ale zdecydowanie mogłem stwierdzić, że to co robiłem nie było dla niego nieprzyjemne. Wręcz przeciwnie - chwilę po tym, jak dołożyłem drugi palec, sam zaczął się na mnie nabijać, meldując swoją gotowość. Zagryzłem wargę, ledwo powstrzymując się przed tym, żeby nie wziąć go od razu i tak gwałtownie, jak miałem na to ochotę. W końcu nie chciałem go skrzywdzić. Nachyliłem się nad jego unoszącą się ciężko klatką piersiową i zacząłem kreślić po jego bladej skórze szlaczki językiem, przygryzając go od czasu do czasu tu i ówdzie - szczególnie na sutkach, bo bardzo podobały mi się jego reakcje.
-Kurwa, Tom, weź mnie.
Jęknął w końcu, gdy po raz kolejny ugryzłem go w lewy sutek i zaśmiałem się cicho. Uniosłem się lekko i spojrzałem mu w twarz, chcąc przez moment potrzymać go w niepewności.
-Mam cię wziąć?
Przewrócił oczami jednak niezbyt mu to wyszło bo zaraz potem jęknął, gdy mocniej wsunąłem w niego palce. Nie mogłem się powstrzymać od tych małych złośliwości.
-Tak.
Wysapał w końcu, więc postanowiłem spełnić jego prośbę. Wyciągnąłem palce z jego wnętrza i przystawiłem swojego penisa do jego dziurki. Drżał delikatnie ale rozkładał przede mną coraz bardziej uda, zachęcając mnie do wejścia w niego. Chwyciłem jego biodra i wszedłem w niego jednym, pewnym ruchem sprawiając, że z jego gardła wydobył się głośny jęk a jego ciało wygięło się w delikatny łuk. Odczekałem chwilę, aż się uspokoi i powoli, delikatnie, zacząłem się poruszać w jego przyjemnie ciasnym wnętrzu ledwo powstrzymując się przed pieprzeniem go, bo zdecydowanie miałem na to ochotę i jedną ręką chwyciłem jego penisa, masturbując go. Billy ze związanymi rękami niespecjalnie mógł się ruszać, jednak w tym momencie bardzo mi to odpowiadało. Pieściłem jego ciało swoimi dłońmi i ustami, czując jak się pode mną wije i powoli się w nim poruszałem, chcąc dać mu maksimum przyjemności. Pragnąłem widząc jego przyjemność i przez resztę życia wsłuchiwać się w te wypełniające pomieszczenie jęki, które tylko bardziej mnie nakręcały.
-Tom... Tom!
Uniosłem głowę, słysząc swoje imię i spojrzałem mu w twarz, uprzednio jeszcze całując go w policzek. Zastanawiałem się, czego ode mnie chciał w tym momencie, więc na chwilę przestałem się w nim poruszać, żeby mógł złapać oddech.
-Tom, pieprz mnie, proszę... po prostu pieprz.
Nie sądziłem, że Billy kiedykolwiek - a przynajmniej nie w najbliższej przyszłości - mnie o to poprosi. Sądziłem, że będzie raczej wolał delikatny i czuły seks a on... najwyraźniej miał w sobie bestię, o której nie miałem pojęcia. Złączyłem nasze usta w pocałunku i spełniłem jego prośbę, zaczynając po prostu pieprzyć go tak, jak chciał - mocno i zdecydowanie, zamieniając jego jęki na krzyki przyjemności a chude ciało coraz bardziej wykręcało się pode mną, oznajmiając całym swoim jestestwem, jak jest mu przyjemnie. Sam z resztą też szybko znalazłem się na granicy. Zacisnąłem dłoń mocniej na jego penisie i zacząłem szybko nią poruszać, chcąc doprowadzić go do najbardziej szalonego orgazmu, jaki tylko się dało. Wiedziałem, że Czarny zaraz dojdzie.
-Tom... Tak, Tom... Ach!
Krzyczał, wyginając się coraz bardziej w łuk. W tak szalonym tempie coraz częściej udawało mi się trafiać w jego prostatę i cieszyłem się, że mogłem doprowadzać go do aż takiej przyjemności, chociaż był to dopiero nasz drugi raz. Ustawiłem się pod odpowiednim kątem, pod którym wiedziałem, że na 100% trafię w jego czuły punkt, złapałem go mocno za biodra i zacząłem po prostu poruszać się w nim coraz szybciej i mocniej a Billy zdzierał sobie gardło od krzyków przyjemności.
-Och, tak! Tom... tak! Och, kurwa! Ach!
Czarny wygiął się w łuk i oblał nas obu swoją spermą, dochodząc z głośnym krzykiem i zaciskając się na mnie tak bardzo, że wiedziałem, że nie potrzeba mi już dużo. Poruszyłem się w nim mocno jeszcze kilka razy, o wiele bardziej gwałtownie niż wcześniej wiedząc, że nie sprawi mu to bólu, nim doszedłem w nim chyba najlepszym orgazmem, jaki miałem w życiu. Nachyliłem się nad nim, złączając nasze usta w pocałunku i na oślep rozwiązując mu ręce. Bill momentalnie objął mnie za szyję i za biodra, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie a ja w odpowiedzi pogłębiłem pocałunek. Gdy w końcu odrobinę się od siebie odsunęliśmy, obaj ledwo łapaliśmy oddech, patrząc sobie głęboko w oczy i ciesząc się tą bliskością i tym, co dzieliliśmy tylko we dwóch.
-Kocham cię, Tom.
Szepnął ciężko, wplątując swoje długie palce w moje włosy a ja uśmiechnąłem się i trąciłem nosem jego policzek, czym wywołałem u niego śmiech.
-Kocham cię, Billy.
Odpowiedziałem i wiedziałem, że nigdy nie powiedziałem niczego bardziej szczerego, niż właśnie w tej chwili to miłosne wyznanie.
Komentarze
Prześlij komentarz