Przypadek - Rozdział 6
TOM
Patrzyłem na Emily ale w myślach wspominałem te wszystkie osoby, które do tej pory złamały mojemu małemu braciszkowi życie. Chociaż dziewczyna wydawała się być szczera w moich intencjach i zdawało się, że ma dobry wpływ na Billa, to nie mogłem przestać wspominać tych wszystkich razy, gdy ten się zakochiwał. Mimo, że starałem się nie dać nic po sobie poznać, to widziałem rzucane mi przez brata spojrzenia. Widział po mnie, że myślami w cale nie znajduję się z nimi w jednym pomieszczeniu i na 100 procent zastanawiał się, o co mi tak właściwie chodzi. Sam nie wiedziałem, dlaczego tak się tym martwiłem, bo przecież nie miałem ku temu najmniejszego powodu a jednak... nie potrafiłem przestać.
Drgnąłem nerwowo gdy zorientowałem się, że w pokoju zapanowała cisza a w tym momencie oboje przyglądali mi się. O ile Bill miał wzrok pod tytułem "Co ci chodzi po głowie?", tak nie potrafiłem w ogóle przyporządkować do niczego wzroku jego dziewczyny. Nie wiedziałem, ile trwała ta cisza, więc zaśmiałem się cicho i spróbowałem zagrać idiotę.
-Chyba wciąż trzyma mnie jetlag.
Rzuciłem chyba nagłupsze możliwe wytłumaczenie ale od razu widziałem, że sami kompletnie mi nie wierzyli. Nie potrafiłem się im dziwić ale i tak miałem nadzieję, że to przejdzie.
-Może łatwiej byłoby, gdybyś powiedział na głos, co cię tak martwi?
Zatkało mnie a uwierzcie, nie jest aż tak łatwo to zrobić. Przyglądałem się czarnowłosej, której życzliwy wzrok co prawda zachęcał do zwierzeń ale jednocześnie miałem wrażenie, że zagląda mi głęboko w duszę. Trochę przechodziły mnie od tego ciarki ale starałem się nie dać tego po sobie poznać.
-Wiesz, zastanawiałem sie...
-Tom.
Spojrzałem z niezrozumieniem na bliźniaka, którego wzrok wydawał jasne ostrzeżenie. Od razu zorientował się, że mam zamiar wymyśleć jakieś kłamstwo i kazał mi tego nie robić. Byłem zapędzony w kozi róg ale w tym momencie stwierdziłem, że może to nawet nie jest taka zła opcja.
BILL
Przyglądałem się, jak mój kochany bliźniak stara się zebrać w sobie żeby w końcu wyznać nam prawdę i czułem, jak długie palce Emily zaciskają się na mojej dłoni. Stresowała się chyba nawet bardziej niż ja tym, co może usłyszeć od mojego starszego brata i nie potrafiłem się jej dziwić, widząc jego zachowanie. Zdecydowanie nie było ono naturalne.
-W porządku. Niech wam będzie. Zastanawiam się, czy jesteś odpowiednia dla mojego brata. Nie chcę znowu widzieć, jak kolejna osoba łamie mu serce.
Musiałem zagryźć wargę w tym momecie. Tom przeszedł prosto do ataku i nie pozostawiał zbyt wielu możliwości odpowiedzi jego oponentce. Cała jego postawa świadczyła o tym, że był gotowy na ostrą kłótnię a jego wzrok podpowiadał, że zrobi wszystko żeby mnie obronić.
-Nie powiem, że ci się dziwię, bo bym skłamała. Mimo wszystko czuję się trochę skrzywdzona. Wydawało mi się, że się polubiliśmy i znaleźliśmy wspólny język ale najwyraźniej się myliłam. Pozwól więc, że coś ci powiem.
W tej chwili zrobiło mi się prawie słabo. Głos Emily był o wiele zimniejszy, niż jeszcze chwilę temu i aż bałem się spojrzeć jej w twarz - szczególnie, że widziałem te minimalne zmiany wywołane zaskoczeniem na twarzy mojego bliźniaka, których nikt inny nie potrafił u niego zauważyć.
-Lubię Billa i dobrze się z nim bawię. Nie wiem, czy będzie z tego coś więcej, nie znam przyszłości. Ale tęsknię za nim, gdy nie ma go obok mnie i myślę o nim ciepło przez większość mojego dnia. Nie chcę go skrzywdzić i chciałabym, żeby był przez cały czas szczęśliwy. Nie jestem bogiem i nie potrafię tego zrobić. Jeśli coś nam nie wyjdzie i z mojej inicjatywy zakończę ten związek, bez względu na to, jak bardzo będę starała się oszczędzić Billowi bólu, pewnie i tak mnie za to znienawidzisz. Mimo to chcę spróbować być z Billem, jeśli tylko on tego chce.
Nie powiem, że nie czułem tego o czym mówiła Emily, bo myślałem dokładnie tak samo ale i tak nie potrafiłem odezwać się słowem po jej wyznaniu. Poczułem tylko, jak rozplątuje nasze palce a po chwili pocałowała mnie czule w kącik ust.
-Lepiej zostawię was teraz samych.
Powiedziała i po chwili już jej nie było. Wpatrywałem się w drzwi za którymi zniknęła, mimo że czułem na sobie wzrok mojego bliźniaka. Westchnąłem ciężko i zwiesiłem głowę.
-Wiem, że się o mnie martwisz, Tom, i kocham cię najbardziej na świecie, chyba o tym wiesz. Mimo to teraz jestem na ciebie wściekły za to, że Emily przez ciebie wyszła.
Zakomunikowałem jasno i zabrałem się za swoje sprawy, decydując się odpowiedzieć na maile i dać mojemu bliźniakowi czas na przetrawienie tego, co się właśnie stało. Wiedziałem, że Tom potrzebuje czasu żeby to wszystko przetrawić i chciałem mu go dać, nawet jeśli byłem w tym momencie na niego zły. Zdążyłem otworzyć pocztę, nim mój bliźniak się odezwał.
-Anna, dwa lata temu. Wydawała się być tak w tobie zakochana a potem przyłapałeś ją w pokoju hotelowym z innym kolesiem. Daniel, półtorej roku temu. Spotykał się z tobą ale w tym samym czasie pieprzył się i z kobietami i z mężczyznami za twoimi plecami, bo ty nie chciałeś pójść z nim od razu do łóżka i tym usprawiedliwiał swoje zachowanie. Irene siedem lat temu. Złamała ci serce w tak podły sposób, że nawet nie chcę o tym myśleć. I wiele, wiele innych. Dziwisz się, że nie ufam nowym osobom które pojawiają się w twoim życiu?
Słuchałem słów mojego bliźniaka ale nie potrafiłem na niego spojrzeć. Oczywiście miał rację ale miałem wrażenie, że potrafił się zachować inaczej w stosunku do Emily i powinien dać jej szansę.
-Raz prawie cię straciłem, bo o mało nie zaćpałeś się na śmierć. Nie dopuszczę drugi raz do takiej sytuacji.
Uniosłem wzrok i zauważyłem, że Tom ledwo powstrzymuje się od płaczu. Odstawiłem laptopa na bok i podszedłem do niego, wtulając się w jego klatkę piersiową jak za dawnych czasów, pozwalając mu się mną zająć. Wiedziałem, że tego właśnie teraz potrzebował i nie mogłem mu tego odmówić. Czułem, jak się powoli uspokaja, więc mogłem odetchnąć z ulgą.
-Wiem, Tom. Przykro mi, że tak się czujesz ale ja nie chcę być do końca życia sam przez stare błędy.
Wyznałem i poczułem, jak bliźniak mocniej mnie do siebie przyciąga.
-Nie chcę żebyś był sam, Billy... Nie chcę tego ale nie potrafię być spokojny...
-Doceniam to, że się o mnie martwisz ale wiesz... Nie chcę, żebyś przez to psuł mi związek.
-Wiem. Przepraszam. Przeproszę też Emily.
Uśmiechnąłem się, słysząc to wszystko. Wiedziałem ale dopiero teraz mogłem być pewien, że mój brat na prawdę żałuje swoje zachowania i tego, że niemal wyrzucił stąd moją dziewczynę.
-Dzięki, Tom. Kocham cię.
-Ja ciebie też, młody. Ja ciebie też.
TOM
Dałem nam jeszcze trochę czasu na to, żeby każdy z nas ochłonął, po czym zebrałem się razem z bratem i pozwoliłem się poprowadzić do jej mieszkania. Dzwoniliśmy ale nikt nie otwierał, co trochę nas zaskoczyło. Spojrzałem na swojego bliźniaka, który wydawał się być równie zdezorientowany, co ja.
-Mogę jakoś pomóc?
Usłyszeliśmy za plecami głos a gdy się odwróciliśmy, zobaczyliśmy przyglądającą się nam kobietę. W jej oczach błysnęło coś, gdy jej wzrok padł na mojego brata.
-Przyszliście do Emily? Jeśli nie otwiera, to pewnie jest o tej porze w parku. Często tam siedzi i czyta.
-Samantha, prawda? Ciotka Emily?
Kobieta przytaknęła z uśmiechem a mój braciszek wyglądał w tym momencie, jakby jednocześnie odetchnął z ulgą i chciał się załamać nad swoją głupotą.
-Owszem. I mam nadzieję, że się nie pokłóciliście?
-Nie, absolutnie.
-Emily wyłączyła telefon. Jesteś pewien?
-To moja wina.
Wtrąciłem się w końcu i zwróciłem na siebie uwagę obojga. Westchnąłem ciężko i było mi trochę głupio za to, że tak ją potraktowałem wcześniej.
-Tom chciał ją przeprosić. Zapomniałem, że w taką pogodę często siedzi w parku, mówiła mi o tym.
-W porządku, ale wiesz... nie obchodzi mnie, że jesteście sławni. Nie pozwolę wam jej skrzywdzić.
Trochę komicznie z boku musiał wyglądać fakt, że drobna kobieta tak odnosiła się do dorosłych, w miarę wysportowanych mężczyzn ale budziła we mnie respekt samą swoją postawą. Westchnąłem cicho i uśmiechnąłem się lekko.
-Oczywiście, proszę pani. Dziękujemy!
Rzucił jeszcze mój bliźniak, nim złapał mnie za nadgarstek i pociągnął mnie w bliżej nieznanym mi kierunku.
Komentarze
Prześlij komentarz