How does it feel? - Rozdział 24
BILL
Pozostawienie mojego bliźniaka samego sobie ze swoimi myślami było największym błędem, jaki mogłem popełnić i wyrzucałem to sobie w momencie, gdy obserwowałem jak ten zbiera się do wyjścia - dokąd i po co idzie nie chciał mi powiedzieć i powoli wariowałem.
Od czasu naszego wypadku minęły ponad dwa tygodnie i obaj doszliśmy już do siebie, przynajmniej fizycznie. Początkowo wydawało mi się nawet, że psychika mojego bliźniaka również wraca do normy, jednak najwyraźniej się myliłem. Od pięciu dni z nieznanego mi powodu chodził strasznie zdenerwowany i było to jego trzecie już tajemnicze wyjście, jednak nie chciał mi nic powiedzieć. Niby zachwoywał się normalnie, niby robił wszystko to, co zwykle i gdybym nie znał go aż tak dobrze, pewnie dałbym się na to nabrać, jednak mnie nie potrafił oszukać. Nie przytulał mnie już jak kiedyś, nie całował mnie z takm samym zapamiętaniem... Po prostu nie był sobą i nie wiedziałem, co mam z tym fantem począć.
-Dokąd idziesz?
Zadałem to cholernie bezcelowe pytanie ale miałem jakąś nikłą nadzieję, że tym razem uzyskam jakąś konkretną odpowiedź. Tom westchnął cicho, zawiązując buta który specjalnie mu wcześniej rozwiązałem. Chciałem zyskać te kilka sekund na czasie.
-Niedługo wrócę.
Zapewnił mnie, kompletnie ignorując moje pytanie po czym podszedł do mnie i pocałował mnie krótko w usta, nim opuścił nasz dom z cichym trzaskiem drzwi. Spojrzałem na ścianę i zirytowany starałem się coś zrozumieć z tych zdawkowych poszlak, jakie pozostawiał mi bliźniak ale... nie mogłem. Tom... co się z tobą dzieje?
TOM
Widziałem spojrzenia mojego bliźniaka i słyszałem w głowie wszystkie jego niezadane pytania. Nie mogłem jednak mu o niczym powiedzieć - wciąż nie zdecydowałem, co mam zrobić z prześladującą mnie dziewczyną. To było nasze trzecie spotkanie, nie licząc dnia wypadku, i chciałem zrobić dobre rozeznanie, zanim będę mógł na dobre się z nią rozprawić. To mi się jednak nie podobało i wiedziałem, że mogę przez to stracić praktycznie wszystko.... jednak nie miałem wyboru.
Dziewczyna weszła do kuchni, w której siedziałem jak na szpilkach, odkąd wpuściła mnie jedna z jej koleżanek. Wiedziałem, że ma jakiegoś asa w rękawie i mogłem to powiedzieć po jej wrednym uśmiechu, gdy usiadła naprzeciwko mnie z jakąś kopertą w ręce.
-Wiesz, Tom... Nie spodziewałam się tego po was ale chyba czas żebyś zrozumiał, o co toczy się gra.
Powiedziała i wyłożyła przede mną zawartość koperty, na co niemal umarłem na tym cholernym krześle w kuchni tej cholernej wiedźmy. Na zdjęciach było to, o czym nikt inny miał nie wiedzieć - to, jak obejmuję Billa stojąc z nim w oknie, gdy oglądaliśmy pierwszą pełnię Księżyca w naszym domu. To, jak całuję go w usta na pożegnanie, wychodząc z domu prawdopodobnie do supermarketu. I najgorsze - to, jak Bill mi obciągał w aucie. Nie wiem, jakim cudem zdobyli to ostatnie zdjęcie ale... cholera. Mam przesrane i to dosłownie. Jak ja się w to wogóle pakowałem?
-Widzę, że już rozumiesz, co masz do stracenia. Wszyscy wiemy, że ty jesteś silny ale jak zareaguje Bill, gdy to wypłynie? Nie będzie już tak kolorowo, co?
Zasugerowała ale nie. Myliła się. Bill jest uroczy i miękki, chwilami faktycznie jest mięczakiem ale jest on najsilniejszym człowiekiem, jakiego znam. Jego psychika jest o wiele bardziej stabilna. To ja z naszej dwójki jestem słaby, nawet jeśli ludzie mają inne zdanie. Prędzej to ja popełnię samobójstwo i obaj doskonale zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Teraz jednak nie mogłem jej tego zdradzić, bo nie mogłem przewidzieć konsekwencji wyjawienia jej tej prawdy - i nie chciałem się dowiadywać, do czego ta wariatka może być zdolna.
-Dlaczego tak właściwie to robisz?
Bardzo mnie to zastanawiało przede wszystkim dlatego, że wydawała się być naszą fanką. Fakt, że wydała mi się taka znajoma sprawił, że postanowiłem ją sprawdzić. Doszedłem do tego, że była na conajmniej kilku naszych koncertach i wykupiła tam M&G. Tym bardziej jej zachowanie nie było ani trochę logiczne.
Zadrżałem, słysząc jej zimny śmiech. Dosłownie, mimo że była ode mnie definitywnie słabsza psychicznie to po tym, jak doprowadziła do naszego wypadku cholernie się jej bałem.
-Wiesz, to nie ja byłam waszą fanką. O nie, waszą pierwszą fanką była moja młodsza siostrzyczka. Wasi ochroniarze nigdy nie pozwolili jej się do was zbliżyć a ona marzyła tylko o tym, by z wami chociaż przez chwilę porozmawiać, poznać was osobiście. To niewiele, prawda? Nawet tyle nie chcieliście jej dać. Pojechała za wami przez pół Niemiec, by móc być na waszym koncercie. To miał być pierwszy raz, gdy miała okazję tam być. Niestety nigdy tam nie dotarła...
Urwała a ja czułem, że coraz bardziej się denerwuję. Domyślałem się, jak ta historia mogła się dalej potoczyć i nie wiem, czy chciałem tego słuchać.
-Stała w kolejce na koncert, gdy podeszło do niej dwóch mężczyzn ubranych na czarno. Jeden z nich powiedział do niej szeptem, że wyhaczyłeś ją w tłumie i zapraszasz ją do siebie. Była tak bardzo szczęśliwa... To był ostatni raz, gdy widziałam jej uśmiech. Policja znalazła ją cztery dni później. Wielokrotnie, brutalnie gwałconą i na skraju śmierci od wielu obrażeń wewnętrznych. Za wszelką cenę starałam się z wami skontaktować, jednak ani razu nie otrzymałam odpowiedzi. A chciałam przecież tylko, żebyście pojawili się u niej w szpitalu, spełnili jej małe marzenie zanim odejdzie... Zmarła trzy dni później od niewydolności wielonarządowej. Nigdy nawet słowa odpowiedzi od was. Rodzice wysłali do waszego studia informację o pogrzebie. Żadnej odpowiedzi. Teraz rozumiesz?
Szczerze? Rozumiałem tylko jej rozgoryczenie ale nie rozumiałem, czemu teraz się na mnie mści.
-Nie zgwałciłem twojej siostry. Ja nigdy...
-Och, nie, ja wiem, że jej nie zgwałciłeś. Nie dlatego cię nienawidzę. Nienawidzę cię, bo żadne z was nie pofatygowało się nawet, żeby nam chociaż odpisać. Głupie "Przykro nam, postaramy się o lepszą ochronę na koncertach i w kolejkach" by wystarczyło. Nawet tego wam się nie chciało!
Syknęła a z jej oczu strzelała czysta nienawiść. Nie wiedziałem, do czego w stanie jest posunąć się tak szalona, pogrążona w rozpaczy osoba i nie chciałem się przekonywać a jednak - nie miałem wyboru.
-Teraz zrobię wszystko żebyś zobaczył, jakie to uczucie.
Dodała a ja miałem wrażenie, że moje serce zaraz stanie i nie chciałem przekonywać się, co to tak właściwie oznacza. Wyciągnęła w moją stronę rękę ale nie odważyłem się uciec...
BILL
Siedziałem w kuchni i nie spuszczałem wzroku z mojego bliźniaka. Doskonale widziałem, że coś jest nie tak. Bardzo się zmienił i ciągle gdzieś wychodził a ja czułem, że się od siebie oddalamy i bardzo mi się to nie podobało. Doszło już nawet do tego, że porozmawiałem na ten temat z Geo. Wiedziałem, że jeśli Tom o czymś mi nie mówi, to właśnie nasz basista zrobi się jego powiernikiem.
-Nie martw się. Pewnie szykuje dla ciebie jakąś niespodziankę. Wiesz, jaki on jest.
Powiedział wtedy i bardzo chciałem mu wierzyć, jednak nie miałem co do tego żadnych postaw. Tom był z dnia na dzień coraz bardziej nerwowy i nie wiedziałem, co mam jeszcze zrobić bo kompletnie nic, co robiłem nie powodowało ani cienia poprawy. Westchnąłem cicho i podszedłem do niego, przytulając się do pleców mojego ukochanego. Od razu wyczułem, jak się spiął ale udawał, że wszystko okay.
-Hej... co robisz?
Zapytałem jak kompletny debil, bo doskonale widziałem że robi kanapki. Chciałem po prostu jakoś zacząć rozmowę i sprawić, żeby przestał mnie olewać, co permanentnie praktykował od jakiegoś czasu.
-Kolację.
Tom od jakiegoś czasu przestał gotować i nie troszczył się tak bardzo o posiłki, jak wcześniej. Częściej zamawiał dostawę do domu ale nawet wtedy zazwyczaj kupował tylko dla siebie - twierdził, że ja i tak nie zjadam nawet połowy, więc nie opłaca się kupować mi całego posiłku i zostawiał mi kwestię zadbania o mój żołądek. Nie było to ogólnie rzecz biorąc nic niezwykłego, po prostu nie chciałem na niego tego zrzucać i perfekcyjnie byłem w stanie sam o siebie zadbać, jednak było to dla niego nietypowe i dlatego tak bardzo mnie to zastanawiało. Przestałem jednak o tym myśleć i pocałowałem go w kark jednak zdziwiłam się i od razu się odsunąłem, gdy bliźniak jeszcze bardziej się spiął.
-Co się dzieje, Tom? I nie mów, że nic. Doskonale widzę, że coś jest nie tak.
Wpatrywałem się uważnie w jego plecy i czekałem na odpowiedź na moje pytanie, czując jak pomału coraz bardziej się denerwuję i stresuję. Minęło kilka niezmiernie długich sekund, nim odpowiedział.
-Po prostu myślę, że to był błąd.
Zawał... Po prostu mam zawał 😈😈😈 Sugerując się ostatnim zdaniem twierdzę, że mega złą (a wręcz egoistyczą) taktykę obrał Tom oj... Chyba najgorszą z możliwych... Ale nie byłabyś sobą gdybyś nie 'skrzywdziła' bliźniaków 😁 Mam tylko nadzieję, że przynajmniej Bill tak łatwo się nie podda i użyje choćby podstępu albo siły perswazji oraz wykorzysta TO, że ma gadane, by dotrzeć do brata i RAZEM przebrną przez tą trudną i bardzo skomplikowaną sytuację 😁 pozdrawiam i życzę weny 💟 Twoja ASIA 💋
OdpowiedzUsuńEj ale proszę, nie umieraj ;-;
Usuń