Other universe - Rozdział 12
Kiedy w końcu udało nam się dotrzeć z powrotem do domu, wszyscy tam na nas czekali. Wiedziałem to już wcześniej ale dopiero teraz dotarło do mnie, jak ogromną sprawą jest złapanie jednego z trójki Sanninów żywego. Zastanawiałem się, czemu tak łatwo poszło nam złapanie go, skoro miał być aż tak wielkim ninja i to pytanie nie pozostawiało mnie w spokoju, jednak niestety nikt nie mógł mi na nie odpowiedzieć. Orochimaru wydawał się być najbardziej zadowolony z naszych rezultatów i niemal od razu zaczął mówić o badaniach i eksperymentach rodem z koszmaru, które chciałby zrobić na naszym więźniu ale Pain szybko go uciszył a naszego więźnia spętano i zamknięto w jednym z pomieszczeń znajdujących się w piwnicy. Nigdy nie wolno było mi tam schodzić i był ku temu powód - wszystkie straszne rzeczy, którymi zajmował się ten szalony Orochimaru, znajdowały się właśnie tam. Nikt nie bał się, że mogę coś zniszczyć lub ukraść ale chyba słusznie obawiali się, że mogę po tym stracić zmysły. Chyba dlatego tym bardziej zaskoczyło mnie, gdy Pain i Itachi przyszli do mnie w środku nocy - nie obudzili mnie, bo po tych wszystkich wrażeniach i tak nie mogłem spać, a oni najwyraźniej mieli do mnie jakąś sprawę, inaczej przecież nie przychodziliby do mnie o tej porze.
-Chcesz być z nami podczas przesłuchania Jirayi?
Zapytał Itachi co sprawiło, że poczułem nagły przypływ ekscytacji. Nie sądziłem, że pozwolą mi w tym uczestniczyć a jednak tak się właśnie stało i byłem tak szczęśliwy, jak chyba jeszcze nigdy w życiu.
-Tak! Oczywiście!
Od razu wyskoczyłem z łóżka i zacząłem przebierać się z pijamy w swoje normalne ciuchy ale po atmosferze w pokoju w jakiś sposób wiedziałem, że nie jest to jeszcze wszystko, co chcieli mi powiedzieć.
-Są pewne zasady, Naruto. Siedzisz przynajmniej trzy metry za nami. Nie zblżasz się do Jirayi. Nie mówisz nic do niego. Weź sobie notes jeśli chcesz, zapisz w nim ewentualne pytania i potem możesz nam je zadać. Jeśli my ci na nie nie odpowiemy, możemy jeszcze raz przesłuchać Jirayę i nie ma z tym problemu. I jeśli zauważysz cokolwiek i będziesz się bać, możesz w każdej chwili wyjść, jasne? Nie mamy do końca pewności, jakie asy w rękawie może on jeszcze mieć a lepiej, żeby nie zdołał ci nic zrobić. Oczywiście jak zawsze bez słowa sprzeciwu musisz słuchać naszych poleceń.
Wyliczył Pain, podczas gdy się ubierałem a później chwyciłem notes i długopis, nim odwróciłem się do nich z wielkim uśmiechem na twarzy. Ekscytacja wręcz mnie rozsadzała i aż zapomniałem o bólu w całym ciele i zmęczeniu które nie opuszczały mnie, od czasu walki z Jirayą.
-Jasne, tak będzie!
Obiecałem i chyba nie bardzo się martwili, skoro do tej pory zawsze bardzo uważnie ich słuchałem i nigdy nie robiłem niczego, czego mi zabronili. Z wielką radością zszedłem za nimi do piwnicy i bardzo starałem się niczego nie zauważyć, bo nie chciałem przypadkiem mieć później koszmarów po zobaczeniu chorych eksperymentów Orochimaru - podziwiałem go co prawdwa, jednak był on po prostu dziwny i nie potrafiłem za nim nadążyć - więc po prostu szedłem ze wzrokiem wbitym w podłogę. Dopiero, gdy drzwi do celi Jirayi się za nami zamknęły odetchnąłem. Zobaczyłem, gdzie ustawili się Itachi z Pain'em i wedle ich instrukcji zająłem miejsce trzy metry za ich plecami, usadzając się w rogu pokoju. Tutaj mogłem spokojnie wszystko obserwować i miałem miejsce w pierwszym rzędzie na to niecodzienne przedstawienie - byłem więc bardziej niż zadowolony. Itachi ogarnął jeszcze raz cały pokój wzrokiem, nim uwolnił zapewne wykończonego już pod każdym względem więźnia ze swojej iluzji. Doskonale wiedziałem, że nigdy nie stanę się w tym temacie tak dobry, jak on - w końcu jego dziedziczna umiejętność była jedyna w swoim rodzaju i niesamowita, nie mogłem jej tak po prostu zdobyć poprzez ciężki trening - jednak miałem zamiar zrobić wszystko, by udoskonalić to na tyle, na ile jest to możliwe. Tak, jak dopracowywałem każdą jedną technikę, której mnie uczyli.
-Kontaktujesz jeszcze, czy może już przesadziłem, Jiraya?
Zapytał spokojnie Itachi i przyjął bardzo zrelaksowaną pozę. Wyglądał tak jak zawsze wtedy, gdy czeka aż pokażę mu co nowego się nauczyłem. Był zrelaksowany ale w każdej chwili zdolny do reakcji w ciągu sekundy. W jakiś sposób dało mi to pewność, że absolutnie nic mi tu nie zagraża.
-Wiele słyszałem na temat twoich iluzji jednak nigdy nie sądziłem, że tak dobrze je dopracowałeś.
Przyznał więzień z niejakim podziwem, co było dla mnie sporym zaskoczeniem. Sądziłem, że ludzie po tak długim czasie spędzonym uwięzionym w jednej z koszmarnych iluzji Itachi'ego niemal odchodzą od zmysłów a jednak on wydawał się być całkiem normalny. Czy to normalne czy to po prostu dlatego, że jest jednym z wielkich Sannin'ów i ma jakieś specjalne umiejętności?
-Pozwolisz, że przejdziemy od razu do rzeczy.
-Ciebie również miło zobaczyć. Jak się teraz tytułujesz? Pain, prawda? A tam za wami siedzi powód naszego spotkania. Naruto. Bo przypuszczam, że to o niego chcecie zapytać, prawda?
-Nie do końca, jednak jestem pewien że ty będziesz ciekaw bardzo wielu rzeczy. Niestety już ci ostatnio powiedziałem, że on sam ci kiedyś o tym opowie, więc nie odpowiemy na twoje pytania.
-Nie mogę uwierzyć, że jest tutaj z wami... jak udało wam się wywabić go z wioski? Dlaczego jest pod waszą opieką? Przecież Trzeci nigdy w życiu by wam na to nie pozwolił! Zrobiłby wszystko, żeby go od was odbić. Wiedziałem, że w Liściu ostatnio nie dzieje się dobrze ale nie sądziłem, że coś takiego mogło się tak szybko stać... Pod jaką iluzją go trzymasz, że zachowuje się normalnie?
Ostatnie pytanie Jirayi zdecydowanie było skierowane do Itachi'ego. Na twarzy tego ninjy malowało się ogromne niedowierzanie i nie wiedziałem dlaczego nawet nie pomyślał o tym, że opuszczenie wioski mogło być moją decyzją? Przecież nie miałem tam nikogo ani niczego, wszyscy mnie tam nienawidzili - czy ktoś dobrowolnie by tam został na całe życie, walczył dla nienawidzącej go wioski i robił dla niej o wiele więcej, niż pozostali tylko po to, by sprostać ich oczekiwaniom? Ja z pewnością nie miałem takiego zamiaru. Zezłościło mnie jednak takie rozmawianie o mnie przy mnie i nie branie nawet pod uwagę możliwości, że to ja mogłem świadomie podejmować swoje decyzje. Musiałem jednak zachować ciszę, chociaż w tym momencie było to bardzo irytujące.
-Powiem ci tylko tyle, że Naruto dobrowolnie opuścił wioskę cztery lata temu a później dołączył do nas.
-Cztery lata temu... Nawet nie zaczął wtedy jeszcze na dobre Akademii... Twój brat podobno wiedzie tam prym, z tego co słyszałem.
Na moment zapanowała cisza. Byłem niemal pewien, że trafił w czuły punkt Itachi'ego bo wiedziałem, że jego młodszy brat był dla niego bardzo ważny ale nie wiedziałem, co on o tym teraz myśli. Nie widząc jego wyrazu twarzy ciężko było mi cokolwiek na ten temat stwierdzić.
-Bardzo pochlebia mi fakt, że masz wieści o moim bracie ale nie wiesz nawet, że Jinchuriki Dziewięcioogoniastego zniknął z wioski ponad cztery lata temu. Jak widzę, Hokage bardzo się stara aby ta informacja nie wyciekła do innych wiosek? W końcu mogłoby to być bardzo problematyczne. W każdym razie mamy do ciebie kilka pytań, jeśli pozwolisz.
-Oczywiście. Odpowiem wam na pytania a później mnie zabijecie, co?
-Raczej jeszcze nie, Orochimaru ma co do ciebie jakieś plany chociaż kto wie, jego eksperymenty mogą faktycznie skutkować śmiercią. Do rzeczy. Dlaczego śledziłeś ostatnimi czasy Sasori'ego i Deidarę? Dobrze wiemy, że raczej nie mieszasz się w sprawy wiosek i próbujesz unikać problemów, więc po co?
Sądząc po tonie głosu Pain'a, był on już nie tyle znudzony co zirytowany tą pogawędką. Mogłem się założyć, że śmiech więźnia który poniósł się po kamiennych ścianach piwnicy zdenerwował ich obu o wiele bardziej i no... Gdybym był na jego miejscu, to w tym momencie błagałbym o litość. Pain i Itachi potrafią zadać niewyobrażalne tortury i byłem tego aż za nadto świadom.
Nie spodziewałem się jednak, że odpowiedzi Jirayi zrobią na mnie aż takie wrażenie...
Komentarze
Prześlij komentarz