Opiekun - Rozdział 17
Obudziłem się w momencie, gdy usły szałem dźwięk otwieranych drzwi do mojego pokoju. Od zawsze miałem bardzo lekki sen i nie sposób było mnie zaskoczyć, jednak doskonale wiedziałem kto się do mnie zakrada o tej porze. Z resztą odkąc Hanji i Erwin powiedzieli mi o swoim odkryciu i tak ledwo co spałem, więc nie miałem nic przeciwko straceniu jeszcze trochę snu na rzecz tego chłopaka. Szczególnie, że bardzo starał się zachowywać cicho, więc nie chciałem dawać mu znać że mnie obudził. Pewnie zależało mu na tym, żeby tego nie zrobić. Słyszałem, jak na palcach podchodzi do mojego łóźka a po chwili wślizguje się pod moją kołdrę, przytulając się do moich pleców. Było to tak urocze, że ledwo potrafiłem powstrzymać uśmiech. Po prostu przyszedł się przytulić. Aż brakowało mi słów. Starałem się udawać, że śpię ale albo ten chłopak ma jakiś szósty zmysł, albo ja bardzo kiepsko udaję, bo za chwilę się odezwał.
-Obudziłem cię, prawda?
Cichy szept brzmiał mi w uszach a po moim karku przeszedł dreszcz, gdy z każdym słowem łaskotał mnie ciepłym oddechem tuż pod linią włosów. Odetchnąłem głęboko, bo zdecydowanie irytowały mnie moje reakcje jak u typowego nastolatka, nim odpowiedziałem.
-Nie, i tak nie spałem.
-Ostatnio nie możesz spać. Co tak ci siedzi w głowie?
Nie mogłem powiedzieć mu prawdy. Chociaż inaczej, ja po prostu nie chciałem powiedzieć mu prawdy bo wiedziałem, że wtedy zacznie drążyć temat i szczerze mówiąc bałem się. Bałem się po prostu tego, że po usłyszeniu tych rewelacji będzie chciał wziać w tym udział a ja nie wiem, jakie to może przynieść konsekwencje. Niestety, wiedziałem że powinienem mu o tym powiedzieć ale nie potrafiłem się na to w żaden sposób zdobyć. Co ja mam z tym zrobić? Sam nie wiedziałem.
-Nic takiego. Mam trochę stresu w pracy.
Skłamałem po raz kolejny w ciągu ostatnich pięciu minut i modliłem się do wszechświata, żeby nie wyczuł że nie jestem z nim szczery. Odliczałem w myślach sekundy podczas których milczał a z każdą z nich mój stres rósł. Znałem go na tyle by wiedzieć, że jak wywęszy już moje kłamstwo to nie odpuści i będzie wiercił mi dziurę w brzuchu, do czasu aż wszystko mu powiem. Nie mogłem na to pozwolić.
-Musisz znaleźć coś, żeby się zrelaksować. Ten stres cię kiedyś wykończy.
Powiedział w końcu a ja znów odetchnąłem z ulgą. Wtuliłem się bardziej w ramiona chłopaka, nim znów zamknąłem oczy i spróbowałem zasnąć. Usłyszałem jego cichy mruk i nie mogłem powstrzymać lekkiego uśmiechu, który wpłynął mi na twarz. Jak to jest, że tylko on jest w stanie doprowadzić mnie do tak nietypowych dla mnie reakcji?
-Znajdę. Obiecuję.
Mruknął coś z aprobatą, po czym zapanowała cisza. Nie musiałem się odwracać żeby wiedzieć, że zasnął momentalnie. Nigdy nie miał problemów z zasypianiem głębokim snem wszędzie gdzie się da. Zupełnie, jakby nie obawiał się żadnych mogących czychać na niego zagrożeniom ani nie myślał o niczym na tyle intensywnie, by budzić się w nocy. Czasem mu tego zazdrościłem ale z drugiej strony wolałem mój sposób - przynajmniej nikt nie był w stanie mnie zaskoczyć i mogłem szybko reagować.
Z takimi myślami sam nie wiem, kiedy w końcu odpłynąłem do krainy snów ale mimo wszystko, ten sen niestety nie był spokojny.
Komentarze
Prześlij komentarz