Rozdział 25 - Przeprowadzka


BILL

I nadszedł w końcu ten wyczekiwany przez nas dzień. Przeprowadzka. Siedzę obok bliźniaka, w samolocie, w klasie biznesowej, trzymając jego ciepłą dłoń, w samolocie lecącym do Los Angeles. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Ostatni tydzień minął nam jak we mgle - niemal non stop pakowaliśmy się, by nie zapomnieć o niczym ważnym i wysyłaliśmy te rzeczy do nowego domu przez pewną firmę przeprowadzkową. Zacząłem pracować nad nową piosenką, ale nie skończyłem jej jeszcze, gdyż po dniu pełnym pakowania padałem na łóżko jak długi i w minutę zasypiałem w ramionach ukochanego. Spojrzałem za okno, słysząc, jak silniki są odpalane a stewardessa zaczyna objaśniać zasady bezpieczeństwa, obdarowując ostatnim spojrzeniem nasz kraj, miasto, w którym mieszkaliśmy niemal osiem lat, i żegnając się z przeszłością. W naszym życiu zaczyna się nowy, lepszy rozdział. Przez wszystko przejdziemy razem. W końcu maszyna wzbiła się w powietrze, a ja straciłem z oczu ostatnie światła docierające z powierzchni Niemiec. Odwróciłem twarz w stronę bliźniaka i natknąłem się na jego uśmiechniętą twarz. Odwzajemniłem gest i zacisnąłem nieznacznie palce na jego dłoni, na co nachylił się i złożył na moim policzku delikatny pocałunek.

-Musimy ochrzcić nowe łóżko jak dolecimy. Moje czy twoje? - zapytał, a ja zachichotałem cicho i spojrzałem na niego jak na wariata.

-A nie będziesz zmęczony? Co cię tak naszło? - zapytałem, na co uśmiechnął się łobuzersko i zmierzył mnie spojrzeniem.

-Gdy tak patrzyłeś za okno wyglądałeś cholernie seksownie... a ja jestem wygłodniały ciebie, bo przez ostatni tydzień nawet niewiele się przytulaliśmy. - wymruczał cicho, na co sobie uświadomiłem, że faktycznie tak było i że ja też pragnę jego dotyku jak już dawno nie pragnąłem. Uśmiechnąłem się do niego i nachyliłem do jego ucha.

-A może tak w moim? Chcę mieć pierwszy od schodów. - nie musiałem tego robić normalnie, ale akurat stewardessa zaczęła coś do nas mówić i inaczej by mnie nie usłyszał. Skinął głową i opuścił nasze siedzenia.

-Chodź, prześpimy się. - szepnął i złożył podłokietnik, po czym sięgnął po koc i przytulił mnie, okrywając nas materiałem. Zasnąłem w jego ramionach, nawet nie wiedzieć, kiedy.

TOM

Podróż minęła nam szybko, bo cały czas spaliśmy. Na lotnisku już czekał na nas zarezerwowany wcześniej taksówkarz. Wsiedliśmy z naszymi bagażami i zapakowaliśmy się do samochodu. Chłonęliśmy wzrokiem wszystko dookoła, a dotykiem powoli zaczynaliśmy grę wstępną. No dobra, to ja zaczynałem. Przejeżdżałem dłonią po jego wewnętrznej stronie uda, głaskałem jego tors, niby przypadkiem oczywiście, i dbałem o to, by być jak najbliżej bliźniaka, dzięki czemu obaj się powoli rozgrzewaliśmy. Wyspaliśmy się w  samolocie, więc nie odczuwaliśmy aż tak bardzo zmęczenia. Po około godzinie jazdy dotarliśmy do naszego osadzonego na obrzeżach miasta domku nad morzem, wypakowaliśmy walizki, przy czym oczywiście też otarłem się o brata, i weszliśmy do naszego wymarzonego, nowego domu. Wszystko już było, klucze od firmy od przeprowadzek leżał pod wycieraczką a nasze rzeczy w kartonach po całym domu. Rzuciłem walizki, zamknąłem drzwi i przyparłem Czarnego do ściany, całując go zachłannie. Byłem wygłodniały jego ust, jego ciała, jego dotyku, jego zapachu... po prostu JEGO. Weszliśmy po schodach, co było wyzwaniem, bo cały czas się całowaliśmy, aż w końcu doszliśmy do pokoju naprzeciwko schodów i otworzyłem drzwi, wchodząc do niemal pustego pokoju. Na szczęście było łóżko. Rzuciłem na nie brata i zawisłem nad nim, oblizując usta. Obaj byliśmy już nieźle rozpaleni. Szybko zdjąłem z niego koszulkę, po czym wpiłem się w jego usta, i na tym na razie się skupiłem. Całowaliśmy się jak napaleńcy, którymi z resztą byliśmy, nieprzerwanie, długo, namiętnie. Nie mogłem przestać, nie mogłem oderwać się od tych słodkich, malinowych warg. W końcu jednak przerwałem pocałunek, urywając też cienką stróżkę śliny, jaka utworzyła się między nami. Zjechał dłońmi z mojego karku na podbrzusze i zdjął ze mnie koszulkę. Zawisłem nad nim i chwilę patrzyłem mu w oczy. Przejechał koniuszkiem języka po swoich nabrzmiałych od pocałunków wargach, a ja zsunąłem się z pocałunkami na jego szyję. Usłyszałem, jak wciąga gwałtowniej powietrze, więc chuchnąłem mu ciepłym powietrzem na obojczyk i przygryzłem wystającą kość. Na jego skórze pojawiła się gęsia skórka. Językiem zacząłem znaczyć mokre ślady na jego klatce piersiowej, bawiąc się jego sutkiem po drodze i wywołując u niego kolejne dreszcze i sapnięcia. W końcu doszedłem do linii jego spodni i spojrzałem mu w twarz. Był lekko zarumieniony i ciężko oddychał, ja pewnie nie byłem lepszy. Polizałem go po podbrzuszu, a on znów jęknął cichutko i sięgnął dłonią do moich włosów. Wplątał palce między moje warkoczyki i pociągnął lekko, najwyraźniej chcąc, by się nim już zająć. Zjechałem ręką na jego krocze i potarłem przez materiał jeansów. Odchylił głowę w tył, rozchylając usta, z których wyrwał się cichy jęk. Uśmiechnąłem się i zerwałem z niego resztę ubioru a zaraz potem to samo zrobiłem ze swoimi spodniami i bielizną. Otarłem nasze nabrzmiałe członki o siebie, znów go całując i wpychając się językiem w jego usta. Poruszałem tak przez chwilę biodrami, podniecając nas obu coraz bardziej. Objął mnie udami w talii i zaczął drapać paznokciami mój kark. Wszedłem w niego gwałtownie, na co wygiął się w łuk i krzyknął cicho. Wiedziałem, że nie zaboli go to za bardzo, a odrobina bólu podnieca nas obu. Nachyliłem się do jego ucha i czekając chwilę, aż się przyzwyczai, zacząłem szeptać.

-Czujesz, jak podniecony jestem? Jesteś taki gorący i ciasny w środku... i tak pulsujesz. - jęknął cicho, a ja uśmiechnąłem się cicho i kontynuowałem. -Jest mi dobrze i czuję, że tobie też. Drżysz, wiesz o tym? A twój przyjaciel już jest mokry.

-Tom... - przerwał mi, a ja pocałowałem go w policzek i zerknąłem mu w oczy.

-Taak? - zapytałem przeciągle, uśmiechając się a on oblizał spierzchnięte wargi. Poruszył biodrami, dając mi znak, że mogę się zacząć poruszać, więc zacząłem. Powoli, spokojnie, stopniowo przyspieszając i uderzając w jego prostatę. Zacisnął powieki, jęcząc słodko i wbijając paznokcie w moją skórę. Doprowadzałem go do szczytu dużo szybciej, niż sądziłem, o czym przekonałem się, gdy jęknął przeciągle, wyginając się w łuk i brudząc nas obu spermą. Opadł na łóżko, wciąż mocno mnie do siebie przyciągając, chociaż po orgazmie drżał nieznacznie, a ja poruszyłem się w nim jeszcze kilka razy mocniej, w jego ciasnym i pulsującym wnętrzu, aż doszedłem brudząc go od środka. Wyszedłem z niego i położyłem obok, przytulając go do siebie mocno i obaj próbowaliśmy uspokoić swoje oddechy. Spojrzałem mu w twarz i pocałowałem w czoło. Uśmiechnął się lekko i wtulił we mnie, po czym zasnęliśmy zmęczeni.

Komentarze

  1. Hej do tej pory tylko Tom na górze brakuje kłótni co odwróciło by role .........

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty