Rozdział 26 - Nowe życie


BILL

Nie jest łatwo, rozpocząć nowe życie w całkiem obcym miejscu, nie znając tam zupełnie nikogo, a w dodatku ciążyło mi trochę to, że mama dalej nie chciała z nami rozmawiać. Jednak bliźniak skutecznie odganiał ode mnie zmartwienia, dając mi szczęście o jakim marzyłem całe życie. Jesteśmy tu już miesiąc i poznaliśmy masę ciekawych miejsc i ludzi, jestem na prawdę szczęśliwy, że wybraliśmy właśnie to miejsce, bo to istny raj na Ziemi - przynajmniej dla mnie. Zdążyłem się już ufarbować na blond i zapuścić trochę włosy, chociaż jak dla mnie są jeszcze troszeczkę za krótkie, natomiast Tom zaczął chodzić na siłownię i wyrabiać sobie mięśnie, nawet czasem udaje mu się mnie zaciągnąć na trening, chociaż zwykle ja tylko biegam, wysmuklając sobie sylwetkę, a on ćwiczy wszystko. Kiedy mamy ochotę, chodzimy wieczorem do klubu, po czym wracamy i zasypiamy w naszym wspólnym łóżku. Każdy z nas ma swój pokój - z oczywistych względów że jesteśmy osobami publicznymi i nie chcemy przed każdym się ujawniać, nie mamy wspólnej sypialni, ale zwykle zasypiamy razem w pokoju Toma. Czemu? Nie wiem, chyba ma lepszy materac. Jak tak myślę, to chyba o to chodzi.

-Bill, już idą. - powiedział mój bliźniak, spoglądając za okno. Uśmiechnąłem się. Cieszył się, dosłownie, jak małe dziecko. Nie widzieliśmy chłopaków i bliźniaczek od tamtego przyjęcia i strasznie się za nimi stęskniliśmy, więc byliśmy bardzo podekscytowani, czekając na nich. Jednak nie chcieli, byśmy przyjechali po nich na lotnisko, bo w naszym samochodzie nie zmieścimy się ze wszystkim, więc przyjechali taksówką. Podszedłem do brata i objąłem go mocno w pasie. Odwrócił się z uśmiechem na ustach i złożył na moich wargach słodki pocałunek, a po chwili usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Podeszliśmy, trzymając się za ręce i otworzyliśmy razem drzwi. Przywitaliśmy całą czwórkę z szerokimi uśmiechami na twarzach i zaprosiliśmy gestem do środka. Ja przeszedłem już do salonu, gdzie mieliśmy póki co posiedzieć i pogadać, a Tom stał tam i odbierał ich walizki, układając pod ścianą przedpokoju. Po kolei zaczęli wchodzić do ogromnego salonu, a ja obejmowałem ich na powitanie. Potem odsunąłem się kawałek i przyjrzałem się im wszystkim uważnie. Geo zaczął wyrabiać sobie mięśnie, zupełnie jak mój bliźniak, ale był daleko w tyle. Gus zafarbował włosy, co ledwo zobaczyłem przez tę jego wieczną czapkę. Brakowało mi ich. Nie zmienili się prawie w cale, chociaż z tego, co mi mówili, nasz basista przeszedł na naszą stronę mocy i  w tej chwili Gustav został jedynym członkiem zespołu jedzącym mięso. Niestety, my mu go nie przyrządzimy, więc jeśli będzie chciał coś mięsnego zjeść, będąc u nas, albo sam to przyrządzi, albo pójdzie do restauracji lub fast food'a, bo ja nie mam zamiaru babrać się mięsem i jestem pewien, że Warkoczyk też. Natomiast bliźniaczki trochę się zmieniły. Alice postrzępiła swoje włosy, cieniując je i grzywkę układając na boku, a w dodatku zrobiła sobie siwe pasemka i końcówki. Jej jasno zielone soczewki przybrały bardziej szmaragdowy odcień. Natomiast jej starsza siostra urosła nieco, przez co różnica wzrostu między bliźniaczkami była jeszcze większa. Jej włosy stały się bardziej czerwone z przebłyskami pomarańczy i były znacznie dłuższe, większość związała w grubego warkocza, a grzywka okalała jej roześmianą twarz. Warkoczyk podszedł do mnie i także im się przyjrzał, a ja zacząłem się śmiać, bo zachowywaliśmy się, jakbyśmy się pierwszy raz na oczy widzieli. Każdy siadł, gdzie miał miejsce i zaczęliśmy rozmawiać - o wszystkim i o niczym. Było dużo śmiechu a po kolacji, którą była pizza, pojawił się alkohol. Do picia namówiliśmy nawet bliźniaczki, które zarzekały się, że nie chcą. Oznajmiły, że to się źle skończy, bo one nigdy nie piły mocnego alkoholu, ale że nie muszą nigdzie jechać, bo przecież przez czas pobytu w LA będą mieszkać u nas, udało nam się namówić je na picie z nami whisky. My, jako już doświadczeni, dużo wolniej odczuwaliśmy skutki picia, ale faktycznie - było zabawnie. Abbie starała się pilnować młodszej siostry, ale kręciliśmy się po całym parterze i ukradkiem wszystkim dolewaliśmy, przez co jeszcze przed północą najmłodsza uczestniczka imprezy była pijana. Mieliśmy niezły ubaw, gdy czerwonowłosa na nią krzyczała, a ta wpatrywała się w nią szmaragdowymi oczami i przekrzywiała zabawnie głowę, jakby ta mówiła w niezrozumiałym dla niej języku. Z resztą miała małe problemy z komunikacją, bo mieszała ze sobą wszystkie znane sobie języki - dzięki czemu dowiedzieliśmy się, że zna ich 5 a jej bliźniaczka 4, bo czarnowłosa ciągle się uczy jakiś słówek. Więc mieliśmy okazję posłuchać, jak łączy ze sobą polski, angielski, niemiecki, japoński i włoski, z czego mieliśmy niezły ubaw, ona sama z resztą też. W końcu i Abbie się rozluźniła i nie pilnowała już tak bardzo i tak pijanej siostry. W pewnym momencie poczułem, jak ktoś bawi się moimi włosami. Odwróciłem się i zobaczyłem, jak szczupłe, blade palce przeczesują kosmyki blond włosów.

-Fajnie wyszedł ten kolor. - skomentowała dziewczyna. Dziwiło mnie, że po takiej dawce jeszcze trzymała się na nogach, ja po pierwszym porządnym piciu miałem kaca giganta i cierpiałem dwa dni, a już w trakcie imprezy potykałem się o wszystko i musieli mnie wyprowadzać do samochodu, bo sam nie byłem w stanie się zbyt sprawnie ruszać. Wyszczerzyłem wszystkie ząbki do Alice, sam byłem już nieźle wstawiony.

-Nom, mi też się podoba. - przytaknąłem, na co uśmiechnęła się delikatnie. Spojrzała mi w twarz i wtedy chyba wszyscy na nas 
spojrzeli, bo zapadła cisza.

-Przypominasz mi lwa. - stwierdziła, a ja o mało nie spadłem z fotela, na którym siedziałem. Wszyscy pozostali wybuchli śmiechem, do czego w końcu przyłączyliśmy się i my. Przy pierwszej lepszej okazji podszedłem do ogromnego lustra w przedpokoju i zacząłem się przeglądać. Po chwili poczułem oplatające mnie w pasie ciepłe ramiona i czuły pocałunek na odsłoniętym barku.


TOM

Komentarz Alice odnośnie wyglądu mojego brata był tak zabawny, szczególnie, że trochę wypiliśmy, że pod wpływem wybuchu wesołości nasz perkusista spadł z oparcia kanapy, na którym się usadowił chwilę wcześniej i rozlał na podłogę resztkę znajdującego się w jego szklance alkoholu. Stwierdzając, że trzeba to wytrzeć, ruszyłem do kuchni po papierowe ręczniki, ale w przedpokoju zauważyłem mojego bliźniaka, który uważnie się sobie przyglądał. Zaszedłem go od tyłu i objąłem, całując w nagi bark. Przygryzłem płatek jego ucha i przejechałem językiem za nim.

-Szukasz w sobie oznak lwa, kociaku? - zapytałem z uśmiechem, od tak, żeby się podrażnić. Spojrzał na mnie w lustrze z zagubioną miną.

-Czy ja na prawdę przypominam króla dżungli? - zapytał śmiertelnie poważnie, patrząc mi w oczy, co prawda w tafli lustra, ale wiedziałem, że czeka na moją szczerą opinię.

-Trochę... z tym ułożeniem i kolorem włosów... ale mi się to podoba. - zaznaczyłem, na co uśmiechnął się i obrócił, by musnąć moje usta w delikatnym pocałunku. Spojrzał mi z uśmiechem w oczy i wrócił do naszych przyjaciół, a ja poszedłem w końcu po ręczniczki, by zetrzeć tę plamę i nikt się o nią nie zabił. Gdy wróciłem do salonu, Gus majstrował przy wieży, chcąc puścić jakąś muzykę, Georg paplał coś namiętnie do płomiennowłosej, Bill sączył powoli swojego drinka, wymieniając z perkusistą jakieś komentarze, a w Alice jakby nagle wstąpiła energia, latała od jednej parki do drugiej, uczestnicząc w obu rozmowach, robiła okrążenia po pokoju i oglądała każdą jedną rzecz, śmiała się ciągle, co było zaraźliwe, a na koniec, zanim się ocknąłem z chwilowego otępienia, zaczęła ciągnąć siostrę za rękę, bo Gus w końcu puścił jakiś fajny kawałek. Wróciłem do życia gdy obie ze śmiechem zaczęły tańczyć i się wygłupiać, a chłopaki im kibicowali. Szybko wytarłem resztki rozlanego alkoholu i dołączyłem do nich. Na prawdę śmieszyło mnie zachowanie bliźniaczek, które w rytm znanej sobie piosenki zaczęły robić kabaret. Siedzieliśmy tak aż do świtu i bawiliśmy się, ale wtedy poczuliśmy pierwsze oznaki zmęczenia i wiedzieliśmy, że na dzisiaj mamy dość. Geo usnął na kanapie, Gus już przysypiał leżąc na podłodze, ale to nie pierwszy raz, więc zdecydowaliśmy się ich tak zostawić, tym bardziej, że nawet we dwójkę mielibyśmy spory problem, żeby wnieść ich na górę do pokoju, który mieli razem zająć. Za to Abbie i Alice usiadły w pewnym momencie pod ścianą i przysnęły, oparte o siebie. Spojrzeliśmy na siebie z Bill'em. Widziałem, że jest okropnie zmęczony, ja z resztą też, ale stwierdziliśmy, że nie zostawimy tak dziewczyn. Wziąłem na ręce płomiennowłosą, która była na prawdę lekka a mój bliźniak podniósł młodszą z sióstr i powoli zaczęliśmy pokonywać schody, by po kilku chwilach znaleźć się w jednym z pokoi gościnnych. Musiały na prawdę przeholować z alkoholem, bo wiemy, że normalnie by się zbudziły już na dole, gdy je podnosiliśmy. Oj, będą cierpieć, gdy wstaną. Położyliśmy je obie na szerokim łóżku i przykryliśmy. Staliśmy tak jeszcze chwilę, patrząc na nie. Tak właściwie stałem tam, bo mój brat też to robił i przyglądał im się. Dopiero po chwili zauważyłem, dlaczego. Obie jakby czegoś szukały obok siebie, i gdy ich dłonie natrafiły na siebie, obróciły się przodem do siebie i przysunęły bardziej na środek łóżka, po czym stykając się tylko leżącymi między ich głowami dłońmi, znieruchomiały, śpiąc. Spojrzałem na brata. Mieliśmy podobnie, jeszcze jako dzieci zawsze tak spaliśmy. Albo się obejmowaliśmy. Obaj dostaliśmy histerii, gdy stwierdzili, że dorastamy i każdy powinien mieć własny pokój i długi czas spaliśmy i tak razem w jednym pokoju. Wyszliśmy, zamykając za sobą cicho drzwi i przeszliśmy do mojego pokoju, gdzie wpakowaliśmy się pod kołdrę i usnęliśmy, wtuleni w siebie.

Komentarze

Popularne posty