Wir waren zusammen - Rozdział 1


Ten tydzień był niebywale trudny dla Trumpera. Nie mógł się na niczym skupić, unikał Toma i ignorował jego połączenia i wiadomości a w nocy płakał rzewnie do poduszki. Nie mógł z nim porozmawiać, jeszcze nie teraz. Nie byłby w stanie spojrzeć mu w oczy i powiedzieć "cieszę się, że jesteś z nim szczęśliwy". Czuł, jak boli go serce, ale wiedział, że lekarstwo jest nieosiągalne. Jednak w piątek, wychodząc ze szkoły, nie zauważył czekającego tam Toma. Dobrze znał jego grafik i był pewien, że mężczyzna będzie na zajęciach. A jednak, wpadł na niego pod budynkiem szkoły. Próbował udawać, że go nie widzi i jak najszybciej odejść, ale silny uścisk dłoni na ramieniu powstrzymał go. Spojrzał na Warkoczyka i ścisnęło go za serce a do oczu napłynęły łzy, więc szybko spuścił głowę. Został poprowadzony do samochodu i wciśnięty na siedzenie pasażera. W ciszy dojechali do domu studenta, i dopiero po zamknięciu drzwi zaczęła się chyba najtrudniejsza w ich życiu rozmowa.

-Unikasz mnie. - stwierdził Tom, patrząc na niego twardo, z założonymi na piersi rękami. -Dlaczego? - spytał, nie doczekawszy się odpowiedzi.

-Nie chcę przeszkadzać. - odpowiedział cicho licealista. Chłopak przed nim zamrugał kilka razy.

-Co? - zapytał głupio, nie bardzo wiedząc, o co chodzi.

-Nie chcę przeszkadzać tobie i Maksowi. Bądźmy szczerzy, Tom, jesteście ze sobą. Ostatnio nawet uprawialiście nieziemski seks. A ja nie chcę być przeszkodą. - powiedział stanowczo i chciał wyjść, ale znów powstrzymał go uścisk na przedramieniu.

-To był nieziemski drink. Znaleźliśmy w internecie kilka przepisów i próbowaliśmy po kolei. - wyjaśnił, patrząc młodszemu chłopakowi w oczy. W ten sposób pokazywał, że nie kłamie.

-Czyli nie masz nikogo? - zapytał cicho, z nadzieją czarnowłosy.

-Jest taki jeden, ale on o niczym nie wie. - cała nadzieja w jednym momencie w nim zgasła. Przybrał swój sztuczny uśmiech.

-Powinieneś mu powiedzieć.

-Kiedyś to zrobię. - obiecał Tom i przytulił go mocno do siebie. -Tęskniłem. - szepnął mu wprost do ucha i z zadowoleniem odnotował dreszcz, który przeszedł wzdłuż kręgosłupa młodszego chłopaka.

-Ja za tobą też. - wyznał, wtulając się w niego mocniej. Pragnął jego ciepła i uścisku, a żal ściskał mu serce, bo wiedział, że Warkoczyk jednak kogoś ma. To nie Maks, ale ktoś jest. I to jest w tym wszystkim najgorsze.

Komentarze

Popularne posty