Odnajdę cię! - Rozdział 16

 


Zachowanie Erena przez resztę wieczoru niezmiernie mnie śmieszyło. Jak tylko ze mnie wyszedł, zaczął skakać dookoła mnie jak koło jakiejś księżniczki i nie pozwalał mi dosłownie nic zrobić samemu. Wytarł mnie do sucha i pomógł się ubrać, po czym nie chciał słyczeć słowa przeciwu wobec pomysłu, że zaniesie mnie do łóżka na księżniczkę. Gdy już mnie ułożył na wygodnym materacu, otulił mnie kołdrą i poleciał do kuchni, gdzie przez kilka minut tłukł się niemiłosiernie i po jakimś czasie przyniósł mi filiżankę gorącej herbaty i talerz krakersów, układając je na szafce nocnej przy łóżku. Miał szczęście, że nie zapomniał podstawki pod filiżankę, bo za stawianie gorącego naczynia bezpośrednio na drewniany mebel dostałby ode mnie burę. Nie miałem się o co przyczepić ale dosłownie bawiło mnie to, jak bardzo się przejmował i nie potrafiłem dotrzeć do tego, dlaczego tak się zachowuje. Okazja do zadania tego kluczowego pytania nadarzyła się, gdy w końcu usiadł na skraju mojego wielkiego łóżka, przyglądając mi się z miną zbitego psa.

-Dlaczego tak mnie traktujesz?

Ledwo udawało mi się powstrzymać śmiech, gdy się go o to pytałem i widziałem jego uroczą twarz. Kocham tego wariata, ale czasem zupełnie go nie rozumiem. 

-No bo... musi cię teraz boleć i chciałbym ci jakoś ulżyć.

Powiedział wyraźnie zakłopotany, drapiąc się po karku. Mimo że było to dla mnie bardzo nietypowe, to tym razem nie wytrzymałem i zacząłem się śmiać. Miałem naprawdę dobry humor i nic nie mogłem poradzić na to, że rozczulała i bawiła mnie ta cała sytuacja, szczególnie widząc jego zagubioną buzię.

-Nie jestem ranny ani niepełnosprawny. Eren, to naprawdę urocze, że tak się mną zajmujesz i miłe, dziękuję ci za to, ale nie musisz tego robić.

Zapewniłem go i chwyciłem jego dłoń w swoją, gładząc wierzch kciukiem. Zastanawiałem się, co też uroiło się w jego głowie, że doszedł do takich wniosków albo raczej ile wiedział o seksie pomiędzy dwoma mężczyznami, że zachowywał się w ten sposób. Chyba że miał mnie za aż tak kruchego i za słabeusza.

-Czyli... nic cię nie bolało?

Wyglądał, jak mały szczeniaczek, który właśnie usłyszał, że ma szansę zostać zabranym do nowego domu i było to absolutnie rozczulające. Pokręciłem głową, uśmiechając się lekko, ale wróciłem myślami do tego momentu, zastanawiając się, czy coś mnie bolało.

-Trochę tak, ale woda bardzo dużo mi ułatwiła. Teraz też nie czuję bólu.

Odpowiedziałem po zastanowieniu, na co rzucił mi się na szyję, przytulając się do mnie i chowając twarz w moją klatkę piersiową. 

-Przepraszam! Nie chciałem, żeby cokolwiek cię bolało. 

Wyszeptał mi prosto do ucha i zdziwiły mnie te słowa. Nie do końca wiedziałem, dlaczego aż tak bardzo się tym przejmował, skoro mówiłem, że wszystko jest w porządku. Potem jednak przypomniałem sobie, że faktycznie zawsze taki był w stosunku do osób, na których mu zależało i bardzo się nimi przejmował. Westchnąłem cicho i poklepałem go po plecach.

-Eren, podobało mi się, nawet bardzo. Taka odrobina bólu tylko wszystko ulepszyła. Naprawdę.

Spojrzał mi w twarz jakby próbował wybadać, czy mówię właśnie poważnie czy chcę go tylko uspokoić, ale po chwili jego usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu i pocałował mnie w policzek.

-To dobrze. Ale... następnym razem robimy na odwrót, okay? Też chcę spróbować.

Nie sądziłem, że będzie tym aż tak podekscytowany i będzie chciał od razu spróbować. Byłem raczej pewien, że spodoba mu się dominacja i będzie chciał to powtórzyć, ale nic na ten temat nie wspomniał. Zdziwiło mnie to trochę, ale cieszyłem się, że ma takie podejście. Pocałowałem go w czoło i po krótkim siłowaniu się z nim wpakowałem go pod kołdrę.

-Dobra, ale chodź już spać. Jestem zmęczony.

Niestety tej nocy nie spałem dobrze, nawet jeśli spałem w ramionach Erena, po raz pierwszy zarówno w tym i w poprzednim życiu. Nie potrafiłem wyjaśnić, dlaczego cały czas dręczyły mnie koszmary i nie wiedziałem, dlaczego widziałem konkretnie te obrazy a nie inne. Widziałem Erena w formie tytana, walkę z bezmyślnymi tytanami i na koniec widziałem, jak trochę starszy niż teraz Eren umiera w moich ramionach, zupełnie jak kilkaset lat wcześniej... Obudziłem się w środku nocy zlany potem, nie mogąc złapać oddechu. Spojrzałem na mojego chłopaka ale z ulgą zauważyłem, że śpi niczym dziecko. Sięgnąłem po zimną już herbatę i upiłem łyk z delikatnego naczynia, próbując się jakoś uspokoić, co niestety w cale nie było proste. Delikatnie, starając się nie obudzić śpiącego obok maturzysty, wyplątałem się z łóżka i wyszedłem z pokoju, kierując się do salonu. Tam otworzyłem jedną z szuflad pod telewizorem i wyjąłem paczkę papierosów i zapalniczkę. Nie jestem palaczem, ale czasem gdy mam natłok myśli i nie mogę spać, wychodzę na balkon zapalić. Tak zrobiłem i tym razem i już po chwili zaciągałem się trującym dymem, opierając się o metalową barierkę. Wpatrywałem się w nocne, rozgwierzdżone niebo i próbowałem odgonić koszmary, które dręczyły mnie jeszcze zaledwie chwilę temu. Nie do końca wiedziałem, czy to ma jakiś sens czy nie. Z jednej strony takie obrazy mogła przywołać niepewność i strach wywołana dowiedzeniem się, jakie zamiary ma ojciec Erena. Jednak z drugiej storny mogło to nie mieć żadnego motywu ani związku z tą sprawą. 

Zgasiłem niedopałek i westchnąłem ciężko, opierając czoło o skrzyżowane na barierce przedrmaiona. Zamknąłem na chwilę oczy i próbowałem uspokoić wciąż szalejącą w mojej głowie gonitwę myśli. Czy to wszystko ma jakiś sens? Czy to wszystko się jakoś łączy? Nie wiedziałem a bardzo chciałem wiedzieć i frustrowało mnie to. 

Niemal podskoczyłem, gdy nagle poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłem się i spojrzałem prosto w rozespaną twarz bruneta, który przecierał jeszcze swoje oczy.

-Wszystko w porządku, Levi?

Zapytał lekko zachrypniętym od snu głosem. Uśmiechnąłem się lekko i pokiwałem głową. 

-Tak. Po prostu nie mogłem spać. 

Chłopak najwyraźniej był bardzo zmęczony, bo zaraz podszedł do jednego ze stojących na balkonie wiklinopodobnych krzeseł i usiadł na nim, kuląc się od wieczornego chłodu.

-Dlaczego?

Widziałem, że nie do końca kontaktował i chyba nie w pełni rozumiał, co do niego mówiłem albo co się w ogóle dzieje. Podszedłem do niego i pomogłem mu wstać, chcąc wrócić z nim do łóżka.

-Za dużo myśli kotłuje mi się w głowie, ale już lepiej. Chodźmy spać. 

Zapewniłem, wchodząc z Erenem pod rękę do sypialni i kładąc się z powrotem do łóżka. Po chwili chłoapk wtulił się we mnie, chowając twarz w moją pierś. 

-Kocham cię.

Szepnął sennie i gdy szok wywołany jego słowami minął, zorientowałem się, że już śpi. Wplątałem palce w jego włosy i wbiłem wzrok w sufit, zastanawiając się, czy jeszcze w ogóle dzisiaj zasnę.

Komentarze

Popularne posty