Prowadź mnie - Rozdział 11

 


Shoyo z każdym dniem zauważał, że jego chłopak nienajlepiej sobie radził z nową sytuacją i miał wrażenie, że chłopak powoli się stacza. Stał się bardzo depresyjny i coraz rzadziej miał ochotę na cokolwiek, co oznaczało wyjście z jego własnego pokoju, w którym czuł się w miarę pewnie i komfortowo. Właśnie wracał z łazenki do pokoju i znów miał zalec na swoim łóżku, ale rudzielec postanowił coś zmienić i przerwać tę monotonię, która nawet jemu już zbrzydła.

-Tobio, chodźmy na spacer.

Użył swojego najbardziej proszącego tonu i miał nadzieję, że to zadziała. Po wyrazie twarzy bruneta wiedział, że udało mu się to, ale chłopak nie był zbytnio zadowolony z tego tytułu. Mimo wszystko skinął głową i sięgnął w kąt przy łóżku, gdzie powinna znajdować się jego laska i po chwili zacisnął na niej palce, przyciągając ją do siebie. Atakujący podbiegł do niego i wziął go za rękę, po czym powoli pomógł mu wyjść z pokoju, który okupowali już od ponad tygodnia i powoli zeszli po schodach, uważając, by wyższy z nich się nie potknął. Po kilku minutach już szli przed siebie w nieznanym Kageyamie kierunku a rudzielec, jak to miał w zwyczaju, wesoło trajkotał o wszystkim i o niczym. 

-Masz ochotę na lody?

Padło w pewnym momencie pytanie z ust niższego nastolatka, aż zaskoczyło to byłego już rozgrywającego, który wcześniej nawet nie wsłuchiwał się w jego słowa.

-W sumie dlaczego nie. Ale weź też mleko bananowe dla mnie, okay?

-Jasne! Poczekaj tu chwilkę, zaraz wracam.

Kageyama przystanął przy ściance sklepiku przy drodze, obok którego najwyraźniej właśnie przechodzili i czekał na swojego chłopaka, odchylając głowę w tył. Miał przezucie, że patrzył się prosto w Słońce, ale kompletnie tego nie widział i nie miał pojęcia, czy faktycznie tak jest.

Cały dzień upłynął im na zewnątrz w dosyć dobrych humorach i koniec końców nawet samopoczucie czarnowłosego bardzo się poprawiło. W środku nocy jednak Kageyama przebudził się i zauważył, że jest w łóżku sam, co było dla niego zaskoczeniem - odkąd pamiętał Shoyo raczej bez problemów przesypiał zawsze całe noce i nie wstawał nawet do łazienki. Chłopak był niemal pewien, że wciąż była noc, chociaż nie mógł określić, dlaczego tak twierdził. W końcu wstał i cicho, starając się nie obudzić swoich rodziców, wyszedł z pokoju i już miał się kierować na schody, gdy nagle usłyszal szloch, który doskonale znał. Szloch swojego chłopaka.

-Nie mam pojęcia, co mam robić, Suga... on się tak dziwnie zachwouje. Mam wrażenie, że z każdym dniem jest coraz gorzej. Nie dziwię mu się, ale nie wiem, jak mam mu pomóc...

Szlochał rudzielec a jego partner stał u szczytu schodów i wsłuchiwał się w rozmowę, która rozgrywała się, jak się domyślał, w salonie. 

-Nie wiem, nie wiem, ja nic nie wiem... Chciałbym móc oddać mu swoje oczy, żeby znów był szczęśliwy, nawet jeśli ja miałbym przez to cierpieć...

Coś ścisnęło Kageyamę na serce i doskonale wiedział, co. Oczywiście, to on był tutaj ofiarą i był poszkodowanym w tej sytuacji, ale nie tylko jego życie zmieniło się przez to, że stracił wzrok, a osobą, która przeżywała to prawdopodobnie nawet bardziej, niż on sam, był nikt inny, jak jego partner. Dał sobie mentalnie plaskacza w twarz, zdając sobie sprawę, że w przeciągu ponad tygodnia traktował go nieraz jak natrętną muchę, która go wkurzała, zmuszając go do wychodzenia z domu i do innych czynności, podczas gdy on starał się mu tylko pomóc. Westchnął cicho i wrócił do pokoju, czekając na swojego ukochanego bo wiedział, że ten nie chciałby wiedzieć, że Kageyama wszystko słyszał.

Shoto wrócił do pokoju dopiero kilkadziesiąt minut później, już bardzo spokojny ale zaskoczyło go, gdy zoabczył siedzącego na łóżku chłopaka.

-Tobio? Wszystko dobrze?

Zapytał, podchodząc do swojego ukochanego i klękając przed nim, by po chwili zostać porwanym w silne ramiona i przyciągniętym do ciepłej piersi byłego rozgrywającego.

-Dziękuję, że tyle dla mnie robisz. Kocham cię.

Szepnął brunet a nastolatek w jego ramionach po raz kolejny tej nocy rozpłakał się niczym małe dziecko.

Komentarze

Popularne posty