Stay - Rozdział 17


 Następnego dnia chłopcy spali wtuleni w siebie do południa ale gdy w końcu wstali okazało się, że mieli zaledwie dwie godziny nim przyjedzie po nich limuzyna Kaulitzów. Bill z każdą minutą denerwował się coraz bardziej ale apogeum jego zdenerwowania nastąpiło, gdy stanął na podjeździe willi porównywalnej do tej, w której sam jeszcze nie tak dawno mieszkał i wpatrywał się w duże, drewniane drzwi wejściowe. Strach przed tymi ludźmi dosłownie go paraliżował. Szkoła i uczniowie to jedno, ale świadomość że ci ludzie mogą zrobić z nim co tylko zechcą, bo on przecież jest tylko gówniarzem który niczego w życiu nie posiada, paraliżowała go strachem szczególnie że wiedział, co takiego Tom chce im oznajmić na samym wejściu. Dredziarz podszedł do niego i chwycił go za dłoń, ściskając lekko jego palce. Chciał dać mu znać, że jest przy nim i go nie opuści. Czarny zamknął na moment oczy nim odetchnął głęboko i pozwolił poprowadzić się po schodach w górę, po czym weszli do obszernego hallu. Niemal od razu dopadła ich pokojówka, kłaniając się nisko.

-Witamy w domu. Pan i pani Kaulitz czekają na państwa w salonie.

Powiedziała cicho i odwzajemniła uśmiech, który posłał jej Tom. Chłopak pociągnął swojego partnera za rękę w stronę odpowiedniego pokoju, gdzie wszedł z wielkim bananem na ustach. Jego matka czytała książkę w swoim ulubionym fotelu a ojciec przeglądał dzisiejszą gazetę, siedząc na kanapie. Oboje oderwali się od swoich zajęć, nim jeszcze przekroczyli próg.

-Tom, synku... dobrze cię widzieć. Widzę, że przyprowadziłeś nam gościa. 

Zaczęła kobieta, uśmiechając się promiennie do obu nastolatków. Tom spojrzał przelotnie na wciąż zestresowanego partnera i po raz pierwszy widział, żeby Czarnemu zabrakło języka w gębie co trochę go rozbawiło. Bill jednak wpatrywał się uparcie we wlepiającego w niego wzrok mężczyznę. Zdawało się, jakby obaj analizowali się nawzajem i szukali bóg wie czego a serce czarnowłosego nastolatka nagle przyspieszyło bicie. Chciał coś powiedzieć. Chciał zareagować i nie pozwolić Tomowi go przedstawić. Jego oszołomiony mózg działał jednak na zwolnionych obrotach i nie zdążył.

-Mamo, tato, chciałbym przedstawić wam mojego współlokatora i mojego chłopaka. Bill Cauletz. 

Książka zsunęła się z kolan pani domu z cichym trzaskiem na wyłożoną dywanem podłogę a gazeta z szumem wylądowała w ślad za nią. Rodzice Dredziarza wyglądali, jakby zobaczyli ducha a chłopak kompletnie nie rozumiał ich reakcji. Spojrzał znowu na Billa ale z zaskoczeniem zauważył w jego oczach błyszczące łzy i że chłopak zagryza dolną wargę.

-Bill... Boże, nie sądziłem, że mnie pamiętasz.

Grobowy głos ojca wywołał dreszcze przerażenia pędzące wzdłuż kręgosłupa blondyna. Przeskakiwał wzrokiem pomiędzy otaczającymi go ludźmi i próbował zrozumieć, co tu się tak właściwie dzieje. Wiedział tylko, że Bill drżał i doskonale to wyczuwał, bo wciąż trzymał go za rękę.

-Nic się pan nie zmienił przez te dwanaście lat.

Czarny z kolei brzmiał, jakby zaraz miał zemdleć. Jego oddech przyspieszył i wyglądał, jakby zaraz miał się rozpłakać. Wyrwał dłoń z uścisku Toma i wplątał palce we włosy, ciągnąć się za nie boleśnie jednak wciąż nie odrywał wzroku od siedzącego na kanapie mężczyzny.

-Oszukiwałem się... oszukiwałem się, że to nie jest prawda, że w cale tego nie słyszałem... ale pamiętam... pamiętam to doskonale... to nie... nie może być prawda...

Mamrotał pod nosem, podczas gdy oparł się o futrynę i próbował w jakikolwiek sposób ustać o własnych siłach. Doskonale rozumiał sytuację, w jakiej się znalazł. Jego świat rozpadł się w jednym momencie. Dredziarz dopadł do niego i próbował jakoś uspokoić ukochanego. Gdy jednak udało mu się spojrzeć w jego oczy, zauważył w nich jedynie czyste przerażenie.

-O co tu chodzi? Bill, dobrze się czujesz?

Nie wytrzymał. Po bladych policzkach popłynęły łzy, gdy tylko usłyszał swoje imię w zakolczykowanych ustach. Zerwał się jak poparzony i wybiegł z domu, nie zważając na wołania Toma, który coraz mniej z tego wszystkiego rozumiał. Szczególnie, że gdy chciał pobiec za swoim chłopakiem, ojciec dopadł do niego i nie pozwolił mu na to. Dredziarz w końcu spojrzał na swojego ojca i zauważył to samo przerażenie, które dopiero co miał okazję podziwiać na ukochanej twarzy.

-Co tu się dzieje? Skąd wy się znacie?

Zapytał, był wściekły. Nie rozumiał kompletnie tego, co tu właśnie zaszło i bardzo bał się o chłopaka, którego tak bardzo pokochał. Czuł, że dzieje się coś złego ale nie miał pojęcia, o co dokładnie chodzi.

-Siadaj, Tom. Musimy porozmawiać.

Oznajmił pan domu a jego żona wstała i podeszła do barku, upijając whiskey prosto z butelki, czego normalnie nie robiła. Dredziarz był w takim szoku, że wykonał polecenie ojca i czekał na wyjaśnienia.

-Powinniśmy powiedzieć ci o tym dawno temu... twoja matka jest bezpłodna. Kiedy się o tym dowiedzieliśmy, nasze małżeństwo niemal się rozpadło. Mój najlepszy wtedy przyjaciel, Jorg Cauletz, wspierał mnie w tym trudnym dla nas czasie. Ja jednak zrobiłem coś strasznego... Zdradziłem zarówno mojego przyjaciela, jak i twoją matkę. Wdałem się w romans z Simone, żoną Jorga.

Tom wciągnął głośniej powietrze przez nos i czuł, jak krew odpływa mu z twarzy. Podświadomość mówiła mu, dokąd zmierza ta historia. Miał jednak nadzieję, że się myli. Bardzo na to liczył.

-Simone niedługo później zaszła w ciążę. Jednak ja z twoją matką zażegnaliśmy już kryzys i postanowiliśmy zaadotpować dziecko. Okazało się, że Simone jest w ciąży bliźniaczej i to ja jestem ojcem jej dzieci. We wrześniu urodziła dwóch, zdrowych chłopców. Podzieliliśmy się wami, my przygarnęliśmy ciebie a Simone zatrzymała Billa. Od czasu do czasu odwiedzałem go, aż do momentu gdy Jorg nie wytrzymał. Gdy odwiedziłem ich dwanaście lat temu, wybuchła pomiędzy nami kłótnia o tę całą sytuację. Wtedy widziałem Billa po raz ostatni. Podejrzewałem, że słyszał całą tę kłótnię ale do dziś nie byłem pewien.

-Chcesz przez to powiedzieć, że...

-Jesteście rodzeństwem, Tom. Ty i Bill.

Świat blondyna w tym momencie rozpadł się na miliardy małych kawałeczków - zupełnie tak, jak świat Billa rozpadł się zaledwie kilka minut temu. Nie był w stanie wydusić z siebie słowa a rzeczywistość nie chciała do niego dotrzeć. 

W tym czasie Bill zdołał już dotrzeć na najbliższy dworzec. Sprawdził szybko stan kąta i to, dokąd odjeżdża najbliższy pociąg. Kupił bilet i wsiadł do pierwszego lepszego wagonu, ocierając z policzków wciąż płynące mu z oczu łzy. Skulił się na swoim siedzeniu i płakał nie wiedząc, co ma teraz tak właściwie począć. Wiedział, że gdzieś tam na świecie miał rodzeństwo. Nie sądził tylko, że los spłata mu figla i sprawi, że zakocha się we własnym bracie.

Tom próbował dodzwonić się do swojego ukochanego, gdy siedział w swoim pokoju po rozmowie z rodzicami. Doskonale słyszał odbywającą się na dole kłótnię, ale mało go to teraz obchodziło. W dupie miał więzy krwi i moralność, chciał dalej być z Billem i cholernie się o niego martwił. Umierał z niepokoju, gdy kolejny raz usłyszał w słuchawce, że abonent jest niedostępny.

Bill zasnął na swoim siedzeniu w pociągu, zmęczony płaczem, oparty głową o zimną szybę. Bolało go serce a sen w cale nie przynosił ukojenia, dręcząc go wspomnieniami i koszmarami, które przecież prześladowały go przez całe jego życie. To właśnie te sny nigdy nie pozwalały mu zapomnieć o tym, że gdzieś tam na świecie przebywa jego brat i siostra. Niestety, sprawy przybrały najgorszy możliwy obrót.

Mijały dni a potem tygodnie. Cała policja Niemiec zaangażowana była w poszukiwania młodego dziedzica fortuny, który zniknął bez śladu. Jego starzy znajomi i prześladowcy wstawiali na media fałszywe filmiki, na których błagali go o jakikolwiek kontakt i o pomoc w odnalezieniu nastolatka. Tom nie mógł ich już oglądać, czuł odruchy wymiotne. Jednak od dnia, gdy dowiedzieli się o swoim pokrewieństwie, nikt nie słyszał słowa od Billa. Nikt nie wiedział, gdzie nastolatek się znajduje ani czy jeszcze w ogóle żyje a Tom świrował. Nie potrafił znaleźć sobie miejsca a nocami dręczyły go okropne koszmary i wizje tego, co mogło stać się z jego ukochanym. Na rodziców był dalej wściekły i nie rozmawiał z nimi, ledwo akceptując ich obecność w trakcie rodzinnych kolacji przy stole w jadalni. Nie miał zamiaru wybaczyć im tego, co się stało. Przynajmniej do czasu, aż znajdą Billa. I chociaż było to kompletnie irracjonalne to był pewien, że chłopak żyje, mimo że policja dopuszczała już wiele czarnych scenariuszy. Był tego tak pewien, że mógłby dać sobie za to rękę uciąć. 

Czarny tymczasem zupełnym przypadkiem wylądował we Francji. Sam nie wiedział, czy to dobrze czy źle - po prostu chciał uciec z tamtego miejsca, domu, miasta - i dokładnie to osiągnął. Jego telefon padł i nawet nie miał jak go naładować. Przez kilka dni błąkał się po ulicach Paryża, kupując za resztę pieniędzy które wcześniej pod wpływem impulsu jeszcze w Niemczech wypłacił z konta jedzenie i śpiąc na dworcach i w różnych obskórnych, dziwnych miejscach. Było mu w sumie obojętne, co się teraz z nim stanie ale wiedział, że musi w końcu znaleźć jakąś pracę. Bez znajomości języka okazało się to niezwykle trudne. Piątego dnia pobytu we Francji siedział skulony na jakiś przypadkowych schodach, obejmując kolana ramionami, i moknął na deszczu na co kompletnie nie zwracał uwagi. Płakał, a deszcz skutecznie tuszował jego łzy. Poderwał głowę do góry gdy zorientował się, że ktoś trzyma nad nim parasol i zauważył ciemne oczy jakiegoś mężczyzny.

Tom po raz kolejny tego dnia rzucił wściekły telefon na łóżko. Kolejna informacja od operatora, że numer pod który dzwoni jest nieosiągalny albo ma wyłączony telefon. Miesiąc. Dokładnie miesiąc minął od momentu, gdy jego ukochany zniknął a jego zdanie wciąż się nie zmieniło. Chciał go odnaleźć, przytulić mocno do siebie i zapewnić, że jego uczucia nie zmieniły się nawet odrobinę. Nie mógł jednak tego zrobić, bo ich rodzice wszystko spieprzyli i to koncertowo. Powoli musiał myśleć o powrocie do szkoły, jednak nawet się tym nie przejął. Nie miał zamiaru wracać do internatu. Nie miał zamiaru robić nic, póki nie odnajdzie Billa. Tylko na tym skupiał całą swoją energię i uwagę. Wyda każdą sumę i poruszy niebo i ziemię, ale znajdzie swojego bliźniaka. Zrezygnowany sięgnął po telefon i wybrał odpowiedni numer...

Bill wyszedł ze sklepu i po raz kolejny zauważył kątem oka tego pewnego mężczyznę. Zdawało mu się, że widział go już kilka razy wcześniej i miał wrażenie, że jest przez niego obserwowany - nie mógł być tego jednak pewien. Przycisnął mocniej niewielką paczkę do piersi i podążył za swoim nowym opiekunem do jego samochodu. Nienawidził tego i brzydził się samego siebie, chciało mu się umrzeć na samą myśl. Nie widział jednak na ten moment żadnego innego wyjścia. Pozwolił więc, by po raz kolejny wrócili do domu, którego nienawidzi...

Siedem tygodni. Tyle czasu minęło, odkąd Tom skontaktował się z polecanym przez znajomych, prywatnym detektywem. Jedenaście tygodni, odkąd po raz ostatni widział swojego chłopaka. Coraz bardziej żałował wydanych na detektywa pieniędzy, bo nie miał żadnych wieści. Jego serce jednak zabiło szybciej, gdy zauważył długo wyczekiwanego maila. Bał się tego, co tam przeczyta, ale w końcu zebrał się w sobie i zaczął czytać...

Komentarze

  1. Czy będzie kontynuowana opowieść? I czy będzie ciąg dalszy opowieści dla ciebie - Alternativ bo to lepsze niż nie jedna książka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty