Stay - Rozdział 18


 Bill stał w salonie i przysłuchiwał się rozmowie w języku, którego kompletnie nie rozumiał. Dzisiejszego ranka w domu, w którym zamieszkał niemal dwa miesiące temu, pojawił się tajemniczy mężczyzna. Czarny rozmiał z tego wszystkiego tylko tyle, że rozmowa dotyczyła właśnie jego skromnej osoby i jego serce przepełniał strach. Bał się, co się stało i jakie będą konsekwencje tej konwersacji. Wiedział, że jest zdany na łaskę innych ludzi i chociaż czuł się z tym cholernie źle, nie widział kompletnie sensu w tym, by zmieniać w jakikolwiek sposób swoje życie. Nie widział nawet sensu tak podłego życia. Coraz częściej rozmyślał o śmierci i rozważał wszystkie za i przeciw różnych sposobów na samobójstwo. Nigdy nie uważał się za osobę słabą ale w tej sytuacji widział się właśnie takim - słabym, obrzydliwym, nic nie wartym śmieciem. W końcu obaj mężczyźni spojrzeli na niego, przez co nastolatek aż się wzdrygnął i czuł, jak adrenalina uderza mu do głowy. Zdecydowali a on bał się wyniku tej dyskusji o wiele bardziej, niż kiedykowliek byłby w stanie to przyznać przed kimkolwiek, nawet przed samym sobą.

Nowoprzybyły mężczyzna podał jego właścicielowi jakąś kopertę - zbyt cienką, by mogła to być łapówka a Bill z zaskoczeniem uświadomił sobie, że stojący przed nim mężczyzna to ta sama osoba, którą przez ostatnie tygodnie zauważał zawsze w swoim pobliżu i przeraził się jeszcze bardziej. Stalker? Nie miał pewności ale miał okropnie złe przeczucia.

-Pójdziesz z nim.

Rozkazał jego gospodarz łamanym angielskim, po czym zostawił go z nieznajomym mężczyzną sam na sam. Bill czuł się, jakby miał zaraz zemdleć z przerażenia ale starał się jako tako trzymać, co niezbyt mu się udawało. Obcy mężczyzna wciąż przyglądał mu się przez chwilę, nim w końcu odezwał się - o dziwo - w ojczystym języku nastolatka.

-Długo zajęło nam znalezienie cię. Pewna osoba bardzo chce się z tobą spotkać. Zabiorę cię do niej, dobrze? Już nie musisz się niczego bać, wszystko będzie dobrze.

Te słowa w cale nie uspokajały czarnowłosego nastolatka. Mimo to chłopak na drżących nogach posłusznie wyszedł z mieszkania swojego właściciela, po czym wsiadł do samochodu nieznajomego. Nie bał się tego, że zostanie zamordowany - bał się tego, co poza tym mogą mu zrobić. Zatopniony w swoich czarnych myślach milczał przez całą drogę, która trwała może z pół godziny. Milczał również, gdy mężczyzna wsadził go do windy i życzył wszystkiego dobrego. Milczał też, gdy wysiadł z windy i zauważył otwarte drzwi do jednego z mieszkań. Przełknął gulę w gardle i doskonale wiedział, że właśnie tam ma iść. Skierował tam swoje kroki i wszedł niepewnie do środka pukając, jednak nie usłyszał odpowiedzi. W całym mieszkaniu było ciemno i cicho. Zamknął za sobą drzwi i przeszedł do pierwszego pomieszczenia, które okazało się salonem. Rozejrzał się, ale nikogo tak nie zauważył - z resztą w panującej ciemności ledwo zdołał rozróżnić stojącą tuż przed nim kanapę.

-Długo kazałeś mi na siebie czekać, Billy.

Nastolatek wzdrygnął się. Znał ten głos. Doskonale znał ten głos, który teraz tak boleśnie ranił jego serce każdym jednym słowem. Odwrócił się i przy drzwiach zauważył ciemną sylwetkę jakiejś postaci a w jego oczach pojawiły się łzy. Nie był w stanie wydusić ze ściśniętego gardła nawet jednego słowa. Po prostu wpatrywał się w ciemną postać, gdy nagle w pokoju rozbłysło światło. Na moment zmrużył oczy ale po chwili mógł zauważyć stojącego przed nim mężczyznę w całej okazałości. Dredziarz opierał się niedbale o ścianę, ale na jego twarzy malowała się cała gama emocji - wzruszenie, szczęście, ulga i miłosć. Ogromna, bezbrzeżna miłość, która była w stanie wybaczyć i przetrwać każdą nadciągającą burzę. Chłopak odbił się od ściany i podszedł do wciąż milczącego Czarnego, przyglądając mu się. Przez te osiem tygodni, podczas których się nie widzieli, Bill bardzo zmizerniał - na odsłoniętych kawałkach skóry widział siniaki, zapadłe policzki zdradzały te kilka kilogramów, które chłopak stracił w tym czasie a pod oczami malowały się lekkie cienie, świadczące o niewyspaniu i wyczerpaniu. Nastolatek drżał lekko, jakby było mu zimno ale obaj zdawali sobie doskonale sprawę, że było to spowodowane tylko i wyłącznie rozpierającymi jego serce emocjami. Tom sięgnął jego dłoni i splótł ze sobą ich palce, uśmiechając się lekko. Nie mógł uwierzyć w to, że w końcu go widzi i ma go przy sobie.

-Billy, wiem już, co się stało. Wiem, że jesteśmy bliźniakami. Nic mnie to jednak nie obchodzi, słyszysz, Billy? Kocham cię najbardziej na świecie i chcę być z tobą, na zawsze. Umierałem ze strachu przez te ostatnie dwa miesiące. Proszę, powiedz coś. Tak bardzo za tobą tęskniłem...

Warga czarnowłosego zaczęła niebezpiecznie drżeć. Chłopak nie mógł oderwać wzroku od twarzy Dredziarza, którego widział po raz pierwszy po tak długim czasie. Tak bardzo go kochał i pragnął znów móc z nim być i go zobaczyć, a gdy w końcu do tego doszło - przerażenie wręcz go zamurowało. Po zapadłych policzkach popłynęły pierwsze łzy. Szybko został przyciągnięty do ciepłej piersi blondyna i wtulając się w nią, po prostu rozpłakał się w głos. Duże dłonie gładziły go miarowo po plecach, starając się go w jakikolwiek sposób uspokoić. A Czarny po prostu dalej błagał - z bólu, z przerażenia, z ulgi. Dawał ujście tym wszystkim emocją, które kotłowały się w nim przez ostatnie kilka tygodni. 

-Przepraszam... przepraszam... przepraszam... przepraszam...

Szeptał w pierś swojego brata raz po raz, nie potrafiąc się uspokoić. Został w końcu poprowadzony na kanapę, na której Tom znów go do siebie mocno przytulił i po prostu dawał mu się wypłakać, milcząc. W końcu jednak Dredziarz uniósł jego twarz palcami za podbródek, zaglądając w zapłakaną twarz. Otarł płynące po policzkach łzy i pocałował chłopaka w czoło, po czym na moment złączył ich usta w czułym, stęsknionym pocałunku. 

-Nie przepraszaj mnie, Bill. Po prostu ze mną zostań, nigdy więcej nie uciekaj, błagam...

Prosił Tom ale zauważył strach malujący się w ciemnych oczach. Uniósł lekko brwi w geście niezrozumienia i czekał na jakieś wyjaśnienia. Chociaż Bill nie odsunął się nawet odrobinę, zdawał się odrobinę kulić w sobie i spuścił wzrok. Czuł się winny a Dredziarz nie potrafił zrozumieć, dlaczego.

-Nie wiem, czy będziesz mnie jeszcze chciał...

-Dlaczego mam cię nie chcieć?

-Ty... nic nie wiesz?

Bill wydawał się być szczerze zaskoczony tym, że chłopak nie ma o niczym pojęcia. Zdołal się domyślić, że mężczyzna który go tutaj przyprowadził był prywatnym detektywem pracującym na zlecenie Toma ale sądził, że jego brat doskonale wie już o całej sytuacji. 

-Nie wszystko. Co się z tobą działo przez te dwa miesiące?

Czarny zdecydował w przeciągu jednej sekundy. Wóz albo przewóz. Opowie całą historię swojemu bratu i zobaczy, jak ten zareaguje. Inaczej będzie to nad nimi ciążyć a wtedy nigdy nie będą mogli zamknąć tego rozdziału, być może w końcu nie będą mogli nawet ze sobą rozmawiać.

-Uciekłem od was na dworzec. Chciałem tylko pojechać gdzieś daleko i wysiąść, uciec ale... zasnąłem w pociągu. Obudziłem się na końcowej stacji, w Paryżu. Błąkałem się po ulicach miasta, gdy znalazł mnie Pierre... przygarnął mnie do siebie, ale miało to swoją cenę. Ja...

Głos uwiązł Billowi w gardle. Nie był w stanie nic więcej powiedzieć a nowa porcja łez popłynęła mu po policzkach. Wyplątał się z ramion Dredziarza i wstał, po czym ściągnął swój sweter, spodnie i koszulkę, ukazując się w samych bokserkach. Oczywiście widać było, że schudł parę kilogramów ale nie to jako pierwsze rzucało się w oczy. Na całym ciele chłopaka malowały się rany i siniaki, niekótre świeże a inne już ledwo widoczne. Tom był w szoku i chciał od razu zamordować mężczyznę, który tak traktował jego ukochanego. Przełknął jednak złość, nie chcąc przestraszyć nastolatka.

-Billy... 

-Stałem się jego zabawką. Sprzedawałem mu się za ciepły posiłek i suchy kąt do spania. Wykonywałem prace domowe, ale często mnie bił nawet bez... bez brania mnie. Czasem... czasem brał mnie siłą. Nie chciałem z nim tego robić, nie chciałem z nim być ale nie miałem pojęcia, co mam zrobić... To wszystko mnie przerosło. Przepraszam, Tom, przepraszam... przepraszam...

Bill kompletnie się załamał. Rozpłakał się i schował twarz w dłoniach, by po chwili jego drżące, półnagie ciało zostało schowane w silnych ramionach jego bliźniaka. Dredziarz uspokajał go czule, całując od czasu do czasu w czubek głowy i w czoło. Szeptał mu wyznania miłosne i zapewniał, że nie zostawi go z tego powodu. 

-Billy, kocham cię. Sam czułem się z tym cholernie zagubiony, nie dziwię ci się. Nigdy cię nie zostawię, kocham cię, Bill. Zawsze będę z tobą. Zawsze.

Stali tak na środku salonu spleceni w czułym uścisku przez dłuższą chwilę, nim w końcu Bill powoli się ubrał i z powrotem zajął miejsce na kanapie wraz z Tomem. Dredziarz obejmował go ramieniem i bawił się czarnymi włosami, podczas gdy Bill pochlipywał dalej cicho z głową na kolanach swojego brata. Tom zamówił pizzę przez aplikację bo postanowił, że Czarny zdecydowanie musi szybko coś zjeść, po czym dalej powtarzał mu słowa wsparcia i raz po raz zapewniał o swojej miłości. Nic nie mógł poradzić na to, że kochał go ponad wszystko. Nie miał mu za złe tego, co się wydarzyło w przeciągu tych ostatnich dwóch miesięcy. To wszystko była wina ich rodziców i nikogo innego. Nie miał zamiaru przez to rezygnować z tej cudownej miłości, która mu się przytrafiła.

-Tom?

-Hmm?

-Co teraz z nami będzie?

Zapytał w końcu cicho Bill, kuląc się na kanapie pod ciepłym kocem podczas gdy Tom rozlewał im do szklanek napoje. Dredziarz usiadł na ziemi przy kanapie i spojrzał na swojego ukochanego, wplątując mu palce w długie włosy.

-Zostaniemy tutaj. Definitywnie i oficjalnie zrezygnowałem ze spadku rodzinnego. Zmusiłem ojca, by kupił nam to mieszkanie i do osiemnastki będziemy dostawać kieszonkowe, żeby się tu utrzymać aż się usamodzielnimy. Będziemy dalej razem tak, jak tego chcemy. Będę cię rozpieszczać a ty będziesz moim kochanym Billem, który będzie się do mnie tak pięknie uśmiechać, jak tylko ty to potrafisz. Oficjalnie nie jesteśmy spokrewnieni więc kiedyś, z czasem, oświadczę ci się a potem weźmiemy piękny, skromny ślub. Kto wie, może zaadoptujemy kiedyś jakieś dziecko albo psa... Będzie dobrze, Billy, o ile będziesz ze mną. Chyba, że nie chcesz?

Ich spojrzenia się spotkały a blondyn bezbłędnie mógł stwierdzić, że oczami wyobraźni jego ukochany widział wszytsko to, o czym właśnie mówił. Bardzo wierzył, że mimo tego co przeszli wciąż mogą być razem szczęśliwi. Bał się tylko, że Bill z niego zrezygnuje.

-Oczywiście, że chcę. Kocham cię, Tommy.

Dredziarz nachylił się i już miał pocałować swojego ukochanego, gdy zatrzymał się na kilka milimetrów przed bladą twarzą. Ich oddechy znów mieszały się ze sobą a oni obaj czuli się tak dobrze, tak bardzo na właściwym miejscu, gdy przebywali ze sobą, że nie byli w stanie wyrazić tego słowami.

-Zostań, proszę.

Powiedział, z każdą wypowiedzianą głoską muskając usta swojego brata. Wyczuł bardziej niż zobaczył uśmiech Billa, jednak czekał na odpowiedź.

-Zostanę. Tylko z tobą. Na zawsze.

Zapewnił a potem ząłczyli swoje usta w czułym, stęsknionym pocałunku.

Komentarze

  1. Czekam na kolejną część i kontynuację reszty opowieści

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana pięknie potrafisz grać na emocjach czytelników :) to było tak piękne, że aż ciepło się na serduszku robiło :)
    Oczywiście bardzo czekam na kolejną część oraz kontynuację BLACKIEGO a także na odwieszenie 'czarnych róż - Dla Ciebie' (wersja alternatywna).
    Weny życzę :) Twoja wierna czytelniczka ASIA :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Asiu za miłe słowa <3 Cieszę się, że znalazłaś tu tyle emocji - taki był cel i jestem szczęśliwa, że mi się udało!
      Wszystko w swoim czasie, Asiu, cierpliwości :)
      Pozdrawiam,
      Neko

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedz 💋 Dla takiej autorki (pełnej pomysłów) warto czekać 💕 bo wiem, że cierpliwość będzie nam wynagrodzona 💕 buziaki i życzę weny ❣️Twoja wierna czytelniczka ASIA 💋💋💋

      Usuń
  3. Kocham twoje opowiadania czekam na kolejną część i czekam na kontynuacja innych opowiadań a także jeśli możliwość jest to opowiadania dla ciebie - Alternativ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Ciebie też będzie konynuowane! Pozdrawiam :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty