Zapisane w gwiazdach - Rozdział 28

 


BILL

Leżałem na kanapie przeglądając oferty wakacyjne i starając się znaleźć coś, co by nam pasowało i było przynajmniej w jakiejś rozsądnej - jak na naszą kieszeń - cenie i od czasu do czasu zerkałem na Toma, który zdawał się być bardzo zaabsorbowany czytaną przez siebie książką, którą dostaliśmy od naszego nauczyciela za ukończenie pierwszej części kursu. Zastanawiało mnie to, dlaczego po prostu nie weźmie i nie zaproponuje nam jakiegoś spaceru albo cokolwiek, jednak niespecjalnie wiedziałem jak mam go o to zapytać. Nie spieszyło mi się na wyjazdy ale wiedziałem, że trochę Słońca i ciepła dobrze mi zrobi i że chociaż na jakiś czas przejdzie mi ta jesienna depresja powodowana tą cholerną pogodą. Od kilku dni non stop padało i dopiero dzisiaj w południe deszcz ustał, chociaż według prognozy pogody tylko do wieczora. Denerwowało mnie to ale jeszcze bardziej irytował mnie fakt, że Tom chodził dookoła mnie na palcach. Skakał przy mnie, jakbym sam nie potrafił nic zrobić i jakbym był śmiertelnie chory i obchodził się ze mną jak z jajkiem. Nie rozumiałem, co się stało że zaczął to robić ale podejrzewałem, że miało to coś wspólnego z jego ostatnią rozmową z Sir Thomasem, bo to wszystko zaczęło się zaraz po tym. No ale cóż - raczej nic nie zrobię, jeśli nic mi nie powie a ja nie miałem pojęcia, jak mam go o to zapytać. No bo jak? "Hej, kochanie, dlaczego traktujesz mnie jak niemowlaka albo psychicznie chorą osobę?". Przecież to chore i dziwne jednocześnie, wtedy to pewnie dopiero zacząłby się zastanawiać, czy nie powinien mnie wysłać do psychiatryka a na to nie miałem ochoty.

-Idę zrobić obiad. 

Oznajmił mój partner, po czym wstał z fotela i poszedł do kuchni, jakby nigdy nic a to zirytowało mnie jeszcze bardziej i nie potrafiłem powstrzymać prychnięcia. Wcisnąłem swój telefon w kanapę a twarz w poduszkę i próbowałem się uspokoić bo wiedziałem, że bez rozmowy niczego się nie dowiem i nic nie osiągnę ale jednocześnie nie miałem żadnego pomysłu na rozpoczęcie rozmowy, więc nie miałem tak właściwie o co się złościć. A jednak i tak buzowało we mnie ze wściekłości.

Może nie jestem najbystrzejszym człowiekiem na świecie ale w ciągu dnia przypomniałem sobie, że od bardzo długiego czasu Tom mnie nie dotknął. I nie mówię o zwykłym dotyku, bo przed tym się nie wzbraniał ale... od prawie miesiąca nie uprawialiśmy seksu i nie wiedziałem, co mam na ten temat myśleć a jednocześnie cholernie ciężko mi było, bo tęskniłem za nim i w sumie też miałem swoje potrzeby. Tuż przed porą kolacji wszedłem więc do salonu kompletnie nagi i czekałem, aż mój bliźniak na mnie w końcu spojrzy. Gdy tak się stało, zauważyłem błysk w jego oku i przełknął ciężko ślinę ale nie podszedł do mnie. Nawet gestem nie zachęcił mnie do tego, żeby do niego podejść i z nim coś zrobić ani że podoba mu się to, co widzi.

-Idź się ubrać, przeziębisz się jeszcze.

Zamurowało mnie, dosłownie. Trzasnąłem drzwiami od łazienki i wziąłem bardzo długi, bardzo ciepły prysznic próbując się uspokoić, jednak nie udało mi się to. Ciepła woda i pachnąca piana jednak ani trochę mnie nie zrelaksowały i dalej chodziłem wkurzony a w dodatku... byłem cholernie zraniony. Jak.. Co się tak właściwie stało? Zrezygnował? Już go nie pociągam?

Zastanawiałem się nad tym tak długo, aż w końcu usłyszałem pukanie do drzwi. Sam się zdziwiłem, że drgnąłem lekko i szybko zakręciłem wodę, zupełnie jakbym zrobił coś złego.

-Billy, wszystko w porządku?

Usłyszałem stłumiony przez drzwi głos i coś mnie boleśnie ukuło w sercu, chociaż przecież nie miałem ku temu żadnych powodów, prawda? Przełknąłem ślinę i odetchnąłem głęboko.

-Tak, zamyśliłem się. 

Odpowiedziałem i usłyszałem, jak mój partner odchodzi spod drzwi do łazienki. Westchnąłem cicho i wyszedłem spod kabiny prysznicowej, sięgając po mój puchaty, bielusienki ręcznik. Nie do końca wiedziałem, co mam na ten temat tak właściwie myśleć. Zastanawiałem się, dlaczego Tom zaczął się w stosunku do mnie tak dziwnie zachowywać i co mam z tym tak właściwie zrobić. Nie wiedziałem, czy coś się stało czy też zrobiłem coś złego i dlatego teraz się trzyma ode mnie z daleka? Chciałem jakiejś odpowiedzi, jednak nie było na nią najwyraźniej żadnych szans w najbliższej przyszłości.

Ubrałem się szybko w dresowe spodnie i trochę za duży T-shirt, w którym zazwyczaj spałem i po rozczesaniu swoich zdecydowanie już zbyt długich włosów wyszedłem z łazienki. A przynajmniej chciałem wyjść, bo coś mnie tknęło w lustrze. Wróciłem się i zacząłem przyglądać się swojemu odbiciu w gładkiej, lekko zaparownej tafli aż... jęknąłem z rozpaczy. Moje odrosty! Cholera, zdecdydowanie zbyt długo nie farbowałem już włosów. Szczerze mówiąc nawet nie potrafiłem sobie przypomnieć, kiedy ostatnio kupiłem farbę do włosów. Westchnąłem z rezygnacją obiecując sobie, że jutro jak tylko będę mógł, przejdę się do centrum handlowego i kupię sobie farbę do włosów w drogerii.

W końcu opuściłem zaparowaną łazienkę, która pewnie według normalnych ludzi mogłaby teraz uchodzić za przykład sauny - ale kto powiedział, że ja jestem normalny? - i usiadłem w salonie przy mojej maszynie do szycia, chcąc jakoś zająć i swoje ręce, i swoje myśli. Miałem w głowie kilka projektów które chciałem zrobić a że miałem jeszcze trochę materiałów, mogłem nad tym popracować. Musiałem pamiętać, żeby niedługo też dokupić sobie materiały. Wziąłem wiszącą obok mojego biurka na wieszaku sukienkę w moim ulubionym kolorze, oczywiście czarnym i w rozmiarze XXL. Oczywiście poza faktem, że była na mnie o wiele za duża to sam również nie chodziłem w sukienkach. Miałem w planach zrobić z tego coś zupełnie innego... Crop top oraz coś ala sweterek. Może nie był to idealny materiał żeby robić z tego takie rzeczy, to było o wiele tańsze niż kupowanie czystych materiałów. Za kilogram różnych ubrań płacę w second handzie 5 euro, więc muszę po prostu wykazać się dużo większą kreatywnością i trochę więcej nad tym popracować.

Rozłożyłem sukienkę na ziemi i uklęknąłem przy niej, biorąc w palce kredę krawiecką i przyjrzałem się ubraniu. Doskonale znałem swoje wymiary i dzięki bogom miałem też bardzo dobrą ocenę wielkości, ale i tak sięgnąłem do szuflady biurka po centymetr krawiecki i przyłożyłem go do góry sukienki. Odmierzenie i obrysowanie wszystkiego, co miałem zamiar zrobić nie zajęło mi dużo czasu i byłem dość zadowolony z efektów, by sięgnąć po nożyczki. 

-Kolacja gotowa.

Usłyszałem nad sobą znajomy głos ale chwilę zajęło mi powrócenie do rzeczywistości. Zerknąłem na bliźniaka przez moment, zaraz potem wracając do mojej pracy.

-Nie jestem głodny. 

Odpowiedziałem po prostu i zająłem się szyciem. Zajęło mi to kilka godzin ale w końcu w środku nocy byłem gotowy i oglądałem swoje dzieła. Jeden crop top z krótkim rękawem - jest. Z rękawów, które wcześniej odciąłem udało mi się zrobić zarówno opaskę na nadgarstek, jak i dwa kominy - może nie najcieplejsze, ale odrobinę chroniące szyję i gardło. Z dołu sukienki udało mi się zrobić trochę pelerynowaty koszulowaty sweterek i chocker. Coś mi jednak nie pasowało...

Chwyciłem jeden z kominów i szybko narysowałem na nim kilka kresek kredą krawiecką, po czym zmieniłem nić w maszynie na grubą, czerwoną nitkę, zmieniłem ścieg i szybko wyszyłem na niej jedną, jedyną literkę - T. Bo tak, jeden z tych kominów miałem zamiar dać Tom'owi więc powinien czuć się chociaż w taki sposób doceniony - nawet, jeśli ostatnimi czasy kompletnie mnie unika. 

Westchnąłem cicho i wstałem od biurka, rozciągając się i słysząc jak strzelają mi stawy, po czym w końcu zerknąłem na zegarek. Trzecia w nocy. No cóż, trochę się zasiedziałem, nie ma co. Zgasiłem stojącą nad maszyną lampkę i zorientowałem się, że w całym mieszkaniu jest kompletnie ciemno. Tom musiał już spać a ja... nie czułem się jakoś w humorze, żeby iść do niego i przy nim spać. Przecież z jego ostatniego zachowania wynika jasno, że mnie unika, więc nie chciałem mu się narzucać. Szuybko podjąłem decyzję i usadowiłem się na kanapie, włączajac po cichu telewizję i zakopując się pod ciepły kocyk, który bardzo lubiłem i zawsze miałem na kanapie. Sam nawet nie wiedziałem, kiedy wlepiając wzrok w dziejącą się na ekranie akcje filmu - zasnąłem.

TOM

Prawie dostałem zawału, gdy rano przebudziłem się i nie zastałem mojego ukochanego tuż przy mnie w naszym łóżku. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że słyszę przygłuszony dźwięk telewizora i postanowiłem to sprawdzić, więc zwlokłem się niechętnie z łóżka i poszedłem do salonu. Nie mogłem powstrzymać westchnięcia, widząc Billy'ego rozwalonego na kanapie i śpiącego w najlepsze. Dlaczego nie przyszedł spać do mnie? Nie mam pojęcia, jednak dało mi to trochę zmartwień na głowie.

Wiem, że ostatnio nie daję mu zbyt dużo uwagi i pewnie ma mi to za złe ale nie sądziłem, że z tego powodu się tak zachowa. Ziewnąłem cicho i zastanawiałem się, co mam tak właściwie zrobić z tym fantem i jak wytłumaczyć mu to, co się aktualnie dzieje? To wszystko było jak dla mnie zbyt zawiłe i nie potrafiłem z nim na ten temat porozmawiać tak żeby mieć pewność, że wszystko dobrze zrozumie. 

Wziąłem tego rozczochrańca na ręce i zaniosłem go do łóżka, gdzie od razu wtulił nos w swoję miękką poduszkę po czym wyłączyłem telewizor w salonie i poszedłem do kuchni nastawić sobie kawę. Miałem cholernie dużo myśli w głowie ale nie miałem na nie kompletnie siły i robiłem wszystko co mogłem, żeby po prostu o niczym nie myśleć. Postanowiłem zabrać się za robienie śniadania nawet jeśli wiedziałem, że będę musiał ściągać Billa z łóżka żeby je zjadł ale z drugiej strony nie miałem zamiaru mu tym razem odpuścić, skoro wczoraj zrezygnował i z obiadu i z kolacji. Nie może się przecież zagłodzić na śmierć.

Na moje nieszczęście jedno jedyne pytanie nie chciało mnie opuścić, nie ważne jak bardzo starałem się odgonić od siebie wszelkie myśli. Co ja mam zrobić z Billy'm?

Komentarze

  1. Hm... Ja chyba jestem tak samo nie domyślna jak Pan B 🥴
    Nie kumam co się tu odwaliło ale Pan T chyba upadł na głowę tym swoim zachowaniem...
    W sensie tym myśleniem 'co ja mam zrobić z Billy'm'?!
    Jest tylko jedna opcja - szczera rozmowa bo jak tak dalej pójdzie to go 'zagłaszcze na śmierć'... Przedobrzy i będzie po ptokach 😈 Nie podoba mi się to powątpiewanie - czuje w kościach, że to się źle skończy 😵 Pozdrawiam i życzę weny - Twoja ASIA 💋💋💋

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty