W ciemną noc - Rozdział 7
Z rozmowy z rozpaczonym ojcem małej Connie wyrwał mnie dopiero późnym popołudniem dzwonek do drzwi a gdy je otwarłem, z zaskoczeniem znalazłem stojącego za nimi z dość niepewną miną Dredziarza. -Dzwoniłem ale nie odbierasz ani nie odpisujesz, chciałem się tylko upewnić... Boże, co ci się stało w dłoń? Zapytał zamiast dokończyć swoją wypowiedź i dopiero, gdy podążyłem za jego wzrokiem zorientowałem się, że niechlujny bandaż który zawiązałem na swojej ranie niezbyt mi pomógł i zdążył kompletnie przesiąknąć krwią. Przekląłem szpetnie pod nosem i spróbowałem uśmiechnąć się do mojej randki. -Nic takiego, po prostu źle to opatrzyłem. -Chodź, pomogę ci się tym zająć, gdzie masz apteczkę? Złapał mnie delikatnie za dłoń tak, jakby muskał palcami płatki najdelikatniejszego z kwiatów i wszedł do mojego domu nim zdążyłem się zorientować, co się tak właściwie dzieje. -W kuchni w górnej szafce... Zdążyłem tylko odpowiedzieć i wskazać mu lekko głową kierunek, nim mnie tam pociągnął i...