Przypadek - Rozdział 11
TOM
Odchodziłem od zmysłów, gdy Bill tak definitywnie odciął się ode mnie ale wiedziałem, że sobie na to zasłużyłem. Spróbowałem po raz kolejny dodzwonić się do Geo, który powinien być razem z moim bliźniakiem w szpitalu u Emily, ale po raz kolejny połączenie zostało odrzucone, co znaczyło dla mnie tylko jedno - Bill się już wygadał i teraz wszyscy są na mnie za to źli. Nie mogłem ich za to winić, ja sam byłem wściekły na siebie na to, że wpadłem na tak durny pomysł ale nie mogłem już cofnąć czasu. Nawet Heidi się na mnie wkurzyła, gdy wyznałem jej co się stało i o mały włos nie wyrzuciła mnie z domu.
Westchnąłem cicho i wybrałem po raz kolejny numer do przyjaciela, chociaż nie liczyłem na jakikolwiek inny skutek. Chyba dlatego aż tak mnie zatkało, gdy odebrał i usłyszałem jego głos w słuchawce.
-Czego chcesz?
Zatkało mnie, dosłownie. Wiedziałem, że mają prawo się na mnie wściekać ale nie sądziłem, że spotkam się z aż taką wrogością z ich strony.
-Bill doleciał?
-Gdyby chciał, żebyś wiedział, to raczej sam bym ci powiedział, prawda?
Westchnąłem cicho. Zasłużyłem na to, zdawałem sobie z tego sprawę, ale i tak czekałem na odpowiedź.
-Proszę, Geo. Odchodzę tu od zmysłów.
Przyjaciel zamilkł i przez chwilę słyszałem tylko jego miarowy oddech. Zapewne zastanawiał się, czy w ogóle powinien mi odpowiadać. Mogłem się tylko modlić o litość.
-Doleciał, nic mu nie jest ale żadne z nas nie ma ochoty z tobą rozmawiać.
Odetchnąłem z ulgą i opadłem na kanapę, zamykając na moment oczy.
-Domyślam się. Mimo wszystko, dziękuję, Geo.
-Dlaczego to zrobiłeś?
Wiedziałem, że to pytanie prędzej czy później padnie, a i tak nie byłem na to gotowy. Zagryzłem na moment wargę i starałem się odnaleźć odpowiednie słowa, żeby nie zabrzmieć na ostatniego dupka - o ile to w ogóle możliwe.
-Wiesz, jakiego Bill ma pecha w miłości. W dodatku związek na odległość... Emily wydaje się być cudowna ale sam rozumiesz, martwię się o Billa. Poprosiłem znajomego, żeby podszedł do Emily i zaczął z nią flirtować, tylko tyle. Miał tylko sprawdzić, czy Emily na niego poleci, czy będzie wierna mojemu bratu. Tylko tyle. Nie sądziłem, że tak to się skończy, to miał być tylko niewinny flirt.
-Nie pytam, skąd go znasz, bo doskonale wiem. Powiem tylko, że to najgłupszy pomysł na jaki wpadłeś a znam cię od smarkacza.
-Wiem, Geo. Nawet nie wiesz, jak tego żałuję.
Usłyszałem, jak przyjaciel westchnął cicho po drugiej stronie słuchawki i mogłem tylko się modlić, żeby mnie zrozumiał.
-Bill jest na ciebie wściekły. Nie widziałem, żeby kiedykowliek był na ciebie aż tak zły. Spróbuję z nim pogadać ale nie teraz. Jestem padnięty.
-Nie jesteś w szpitalu?
-Nie, jestem w hotelu, prześpię się i wrócę do szpitala.
-Co z Emily?
-Nic jej nie będzie. Jest trochę poobijana ale poza wstrząsem mózgu i kilkoma zadrapaniami nic jej nie jest.
-Całe szczęście...
-Miałeś dużo szczęścia, że Emily zawsze ma przy sobie nóż sprężynowy do samoobrony.
Zatkało mnie, dosłownie, po raz kolejny w ciągu tej rozmowy. Może jednak zszokowanie mnie nie jest aż tak trudne?
-Co?
-Gdy ten chłopak ją napadł, udało jej się obronić tylko dlatego, że dźgnęła go nożem w brzuch. Policja twierdzi, że sądząc po nagraniach z monitoringu i zeznań świadków, był to napad o charakterze seksualnym. Chłopak ma za sobą historię pobicia ze skutkiem śmiertelnym więc nie wiadomo, czy w innym wypadku udałoby jej się to przeżyć.
-O ja pierdole...
-Wiem, że nie chciałeś źle, Tom, ale to mogło się cholernie źle skończyć.
-Wiem, kurwa, wiem... Przepraszam.
-Nie mnie powinieneś przepraszać.
-Przekarzesz Emily, że mi przykro?
-Jasne. Jak tylko się wyśpię i wyślę twoją drugą połówkę do hotelu na sen, bo pewnie nawet nie zmruży oka w szpitalu. Wszyscy wiemy, jak się boi takich miejsc.
-Dzięki. Jesteśmy w kontakcie?
-Jasne. Dobranoc.
-Dobranoc.
Rzuciłem telefon na kanapę obok mnie i oparłem głowę o zagłówek. Mogłem jedynie modlić się, żeby mój bliźniak kiedykowliek mi wybaczył. Nie dbając o nic więcej, sięgnąłem po butelkę whiskey...
BILL
Zastanawiałem się, co mam tak właściwie zrobić w kwestii mojego bliźniaka, wpatrując się w śpiącą twarz Emily. Zasnęła nagle w trakcie rozmowy, opadając na moją klatkę piersiową ale mimo mojego przerażenia, lekarz powiedział mi, że to normalne po takich urazach głowy.
Bawiłem się więc jej włosami i analizowałem w myślach raz po raz to wszystko, co się rozegrało w moim życiu w przeciągu ostatnich 48 godzin. Samuela i Georg wyszli ze szpitala, chcąc się trochę ogarnąć i przespać gdy już wiedzieli, że z Emily wszystko w porządku, więc zostałem tu całkiem sam. Zastanawiałem się, co z tego wszystkiego wyniknie. Co teraz z nami będzie? Wiedząc, jak walniętego mam bliźniaka, Emily może posłać mnie do wszystkich Diabłów i na tym się to skończy. Westchnąłem cicho i oparłem głowę na dłoni, wpatrując się w śpiącą twarz tej dziewczyny, która skradła mi serce.
-Co mam zrobić, Em? Co ja mam z tym wszystkim zrobić?
Zapytałem w przestrzeń, przeplatając kosmyk jej ciemnych włosów pomiędzy palcami.
-Czasem można z kimś porozmawiać. Perspektywa obcej osoby czasem pomaga.
Aż podskoczyłem, słysząc za plecami czyiś głos. Odwróciłem się i zauważyłem stojącą w drzwiach z uśmiechem pielęgniarkę.
-Przepraszam, nie chciałam cię wystraszyć.
Zaśmiała się a ja poczułem się aż głupio, że tak się wystraszyłem.
-Nie, to ja się jakoś wyłączyłem.
-Nie wiem, co się tak właściwie stało ale jeśli chcesz pogadać z kimś z zewnątrz, to jestem tu do rana.
Uśmiechnąłem się wdzięcznie na jej propozycję i zastanowiłem się nad tym. Pewnie przydałoby mi się czyjeś świeże spojrzenie, ale...
-Nie mogę. Jeśli coś wypłynie, to mogą być problemy.
-Wszystko, co powiesz w tym pokoju, musi pozostać między nami. Trochę jak tajemnica lekarska.
-Ale ja nie jestem pacjentem.
-To nie ma znaczenia.
Zastanowiłem się przez chwilę nad tym, przyglądając się tej młodej pielęgniarce ale... chyba po prostu potrzebowałem się wygadać, bo przytaknąłem.
-Cała ta sytuacja jest debilna. Mam pecha w miłości i wiedzą o tym wszyscy w mojej rodzinie i przyjaciele. Emily... Ona wydała mi się warta zachodu, tylko że mój bliźniak nie był jej w cale taki pewien.
-Pokłóciliście się o to?
-Nie. Tom sam przytaknął, że Emily ma na mnie dobry wpływ ale i tak jej nie ufał. Ten chłopak, który ją zaatakował, to jakiś znajomy Toma. Tom poprosił go, żeby sprawdził czy Emily jest mi wierna czy też będzie mnie zdradzać, gdy tylko będę w LA. I tak się stało, że oboje wylądowali w szpitalu.
-Hm...
Dziewczyna zamyśliła się na chwilę i wyglądała, jakby na prawdę zastanawiała się nad dobrym rozwiązaniem dla tej sytuacji ale szczerze mówiąc... Ja sam nie wiedziałem, co mam sądzić o tej chorej sytuacji.
-Pewnie jesteś zły na brata.
-Bardzo.
-Myślę, że miał dobre motywy. Sam pewnie nie wiedział, że tak to się potoczy. Może powinniście o tym razem porozmawiać?
-W tym momencie średnio mam ochotę na rozmowę z nim.
-Nie musisz od razu, daj sobie czas. Po prostu wątpię, żeby Tom zrobił to wiedząc, co się może stać. Czuje się za ciebie odpowiedzialny i chciał cię chronić. Daj sobie czas a potem z nim porozmawiaj i może w końcu zrozumiesz jego perspektywę i mu wybaczysz?
-Tak... może.
Przytaknąłem i wróciłem wzrokiem do śpiącej Emily, która wyglądała teraz tak niewinnie i spokojnie. Westchnąłem cicho i oparłem głowę o ścianę, myśląc o tym wszystkim.
-Nie zadreczaj się tak. Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło.
Pocieszyła mnie jeszcze pielęgniarka, nim sprawdziła kroplówkę Emily i wyszła, zostawiając mnie na powrót sam na sam ze swoimi myślami.
Komentarze
Prześlij komentarz