Pomocy - rozdział 13


Shinra przed wypuszczeniem mnie ze swojego mieszkania walnął mi długi na dwie godziny, dosłownie, wykład o tym, jaką głupotę zrobiłem i jak nieodpowiedzialny jestem. Aż zacząłem jeszcze bardziej żałować, że mnie odratowano, bo uszy mi więdły od jego ględzenia. Shizuo za to zachowywał się jakby nigdy nic i nawet nie wziął mojej torby. Jego postawa i zachowanie świadczyły jednoznacznie o tym, że chciał mnie ukarać za to, co zrobiłem. Wlokłem się więc kilkanaście kroków za nim, idąc do jego mieszkania, obserwując jego plecy. Mimo że byłem daleko od niego, byłem w stanie wyczuć jego zdenerwowanie.

-Pchło, pospiesz się.

Rzucił, zatrzymując się przy drzwiach do klatki schodowej, prowadzącej do jego mieszkania. Uśmiechnąłem się lekko asymetrycznie, spoglądając na niego.

-Nie mogę.

Wyznałem nad wyraz szczerze. Nie chciało mi się kłamać. Nie byłem w na tyle dobrej kondycji psychicznej, by to robić. Przywlokłem się w końcu i powoli wchodziłem po schodach, co było sporym wyzwaniem, bo naruszałem wtedy swoją ranę i musiałem się powstrzymywać od syknięć bólu. W końcu poczułem znajome, ciepłe dłonie, które uniosły mnie niczym księżniczkę. Spojrzałem na swojego wybawcę z zaskoczeniem, nie wiedząc, co on wyrabia.

-Nie będę czekał, aż za trzy godziny doczłapiesz na czwarte piętro.

Prychnął z irytacją, a ja wtuliłem się w jego ciepłe ciało, bo było mi ostatnio ciągle zimno. Westchnąłem, rozkoszując się tym spokojem i ciepłem.

-Dziękuję.

Komentarze

Popularne posty