Jak powietrze - Epilog


Leżałem na łóżku i wpatrywałem się w mojego chłopaka, który stał przed szafą i rozwiązywał właśnie swój krawat.

-Co się tak przyglądasz?

Zapytał zaczepnie, uśmiechając się przy tym delikatnie.

-Nic, po prostu się cieszę.

Odparłem, wzruszając ramionami i uśmiechając się szeroko. W końcu mogłem być szczęśliwy. W końcu wszystko się dla nas dobrze skończyło. I już nigdy nie będę musiał się bać. Mogę w całości i kompletnie zanurzyć się w szczęściu, które w końcu mnie spotkało. Na zawsze.

Komentarze

Popularne posty