Sekret - rozdział 35



Dni mijały im na ćwiczeniach nowych zaklęć i wspólnym słuchaniu wieczorami radia, chcąc mieć jak najszybciej jak najwięcej nowych informacji. Jednak wykańczało ich to psychicznie. Chcieli działać, musieli działać, ale nie byli pewni, jak i kiedy uderzyć. Tego wieczoru również siedzieli w swoim gronie w salonie i wsłuchiwali się w wiadomości. Wszyscy, oprócz Harry'ego i Draco, którzy zamknęli się w swojej sypialni, gdzie przesiadywali ostatnio godzinami. Brązowowłosa Gryfonka wstała, przerywając słuchanie spikera i zwracając uwagę wszystkich na swoją osobę, zamaszystym krokiem wyszła z salonu i kierując się na górę, do pokoju chłopaków.

-Harry! Draco!

Zawołała, pukając do drzwi. Zamykali się na długie godziny w pokoju i nie wiadomo, co tam robili i dawali im tylko strzępki informacji. Miała tego serdecznie dość i chciała się w końcu dowiedzieć, o co chodzi, jednak nikt jej nie otwierał, więc zaczęła bardziej dobijać się do drzwi.

-Hermiona, daj spokój, to nie ma sensu!

Usłyszała głos Freda z salonu, ale nie zwróciła na to uwagi, nie zaprzestając wykonywanej czynności.

-Nie!

Odkrzyknęła i w końcu drzwi przed nią się otworzyły, jednak omal nie padła tam, gdzie stała, gdy zobaczyła, co jest w środku. Harry leżał nieruchomo na łóżku przeraźliwie blady i wyglądał, jakby wyzionął ducha. Draco stał w drzwiach i patrzył na raz kwitnące, raz więdnące kwiaty w wazonie.

-Co tu się dzieje?

Zapytała a jej głos był cichy, ledwo dawała radę wydusić z siebie jakiekolwiek słowa. Weszła do pomieszczenia i zobaczyła szron na oknie, a temperatura w jednej części pokoju była dużo niższa niż w całej reszcie, aż przeszedł ją dreszcz.

-Razem z Harrym trenujemy panowanie nad żywiołami. Harry wchodzi w trans a ja go kontroluję. Ktoś musi tu być, jego ciało jest całkowicie bezbronne, gdy opanowuje żywioły.

Wyjaśnił, przyklękając obok ciała męża i chwytając jego dłoń w swoje. Najwyraźniej spędzał tak całe godziny podczas ich treningów.

-Robi wszystko na raz?

Zapytała Hermiona, obserwując różne żywioły bawiące się w jednym, niewielkim pokoju i zmieniające go w istnie niezwykłe miejsce.

-Tak. Do tego dążyliśmy od kilku dni.

Przytaknął blondyn, zerkając na nią znad ramienia i przyglądając się jej.

-Hermiono, zechcesz nam pomóc?

Spytał, przyciągając wzrok jej orzechowych oczu na siebie i widząc zainteresowanie malujące się na jej ślicznej twarzyczce.

-W jaki sposób?

Dopytała, biorąc do ręki jeden z rozkwitniętych kwiatów, który po chwili zwiądł w jej dłoni.

-Chcemy przećwiczyć opętanie. Muszę pilnować jego ciała i przywrócić go w razie, gdyby stracił kontrolę lub łączność i nie może mnie opętać. Zgodzisz się?

Zaproponował, chociaż wiedział, jak szalenie to brzmi. Wiedział, że to istne szaleństwo, ale jakiś nikły promyk nadziei w nim jeszcze nie zgasł.

-Oczywiście. Wszystko, co możemy zrobić, byleby tylko pomóc w odbiciu Świata Magii.

Zgodziła się od razu, podchodząc do nastolatków.

-Połóż się na drugim końcu łóżka.

Zarządził Ślizgon, wdrapując się na materac i zajmując miejsce pomiędzy nimi. Odwrócił się w stronę swojego męża i chwycił znów jego dłoń, po czym przytknął ją do swoich ust.

-Exaudi me. (Usłysz mnie.)

Wyszeptał i nagle jego oczy zrobiły się kompletnie czarne na kilka sekund, by po chwili wrócić do normalności i wyciągnął dłoń w stronę dziewczyny.

-Podaj mi rękę i nie puszczaj. Zaraz cię opęta. Zostaniesz naznaczona jednym z żywiołów, który będziesz mogła kontrolować w trakcie opętania przez Harry'ego.

Wyjaśnił i ścisnął jej palce, po czym zaczął się im obojgu przyglądać. Po chwili Hermiona poczuła zimo rozchodzące się po jej ciele od samego serca, które jakby nagle przestało pompować krew. Nie trwało to długo, nim na jej policzku pojawiło się czerwone serce, które zniknęło, gdy tylko Chłopiec, Który Przeżył, opuścił jej ciało. Nastolatka zamrugała i spojrzała lekko zdezorientowana na klęczącego między nimi młodego mężczyznę.

-Co się stało?

Zapytała, widząc konsternację na bladej twarzy.

-Sanguinem magicae. Magia krwi. Dostałaś najpotężniejszy z żywiołów. Możesz kontrolować krew.

Odpowiedział, przenosząc wzrok srebrzystych oczu na swojego męża.

-Co to znaczy?

Dopytywała, czując rosnący niepokój widząc reakcję przyjaciela.

-Że możesz nas wszystkich zabić.

Komentarze

  1. Hejeczka,
    wspaniale, czy Hermiona zawsze musi taka być, ktoś zamyka się w pokoju a ona musi wparować, potrzebny chyba byłby szpieg w ministerstwie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty