Bez nadziei - rozdział 2
Wyszedł z budynku wydawnictwa o równej 13:00, gdyż nie miał więcej nic do roboty. Jednak zamiast wrócić do domu, skierował swoje kroki w stronę cukierni. Za ladą stała szczupła, ładna brunetka, która uśmiechnęła się do klienta.
-Dzień dobry.
Skłoniła się lekko.
-W czym mogę panu pomóc?
Zapytała.
-Dzień dobry. Chciałbym dwa kawałki tego sernika na zimno.
Poprosił. W końcu na górze jest galaretka truskawkowa z kawałkami truskawek. Był pewien, że Akirze będzie smakowało. Odebrał pakunek od sprzedawczyni i podał jej banknot, po czym odebrał od niej resztę.
-Dziękujemy i zapraszamy ponownie, życzymy miłego dnia.
Tymi ciepłymi słowami pożegnała go brunetka. Skinął głową.
-Do widzenia.
Odparł po czym wyszedł z cukierni. Skierował swoje kroki w stronę domu. Mały gest, takie ciastko, prawda? Wiedział jednak, że przyjaciółka doceni jego starania.Ponieważ słońce ładnie świeci, postanowił przejść przez park. Miał po drodze do domu, sądził więc, że to dobry pomysł. W końcu Akira zawsze mówi, że za mało wychodzi z domu. To teraz wyjdzie.
Szedł spokojnie przez park, w głowie słysząc melodię, która była dziś rano w radiu. W jakiś sposób utkwiła mu w pamięci. Nagle zdało mu się, że zauważył Akirę. Odwrócił się więc i sam nie wierzył własnym oczom. Akira stała i rozmawiała z...
Z Ruki'm.
Czuł, że świat staje mu na głowie. Jego najlepsza przyjaciółka rozmawia z jego ukochanym! I to na spokojnie, śmieją się, rozmowa jest luźna. Wyglądają, jakby byli starymi przyjaciółmi. Chłopak poczuł łzy w oczach.
Czy to oznacza, że cały czas mnie okłamywali? Że siedzieli w tym razem? Akira mnie... okłamała? Zawsze twierdziła że nie zna Ruki'ego!
Po bladym policzku szarowłosego spłynęła jedna, jedyna łza. W momencie gdy spadła na ziemię, padły na niego spojrzenia czarnowłosego i brunetki. Na ich twarzach malowało się zdziwienie, jednak chłopak tego nie zobaczył. Czym prędzej odwrócił się i puścił biegiem, najdalej jak mógł.
-Nez, zaczekaj!
Krzyczała za nim dziewczyna. On jednak nie zatrzymał się i biegł dalej, Nie zwracał uwagi na zdziwione spojrzenia przechodniów ani krzyki tych, których przypadkiem potrącił. Chciał po prosty znaleźć się jak najdalej od tego miejsca.
Szybko znalazł się pod drzwiami własnego mieszkania. Wszedł do niego, zatrzasnął drzwi i osunął się po nich na ziemię. Czuł nieznośne kłucie w sercu.
-Dlaczego..?
Zapytał sam siebie, jednak nie umiał znaleźć odpowiedzi. Tak samo jak nie umiał znaleźć pytania, które chciałby zadać jako pierwsze.
Dlaczego mnie okłamywali?
To jedno pytanie wciąż, na nowo krążyło w myślach chłopaka. Usłyszał kroki przed swoimi drzwiami. Potem dało się słyszeć delikatne pukanie. Zasłonił usta ręką, tłumiąc szloch.
-Nez? Nez, jesteś tam?
Dał się słyszeć kobiecy głos.
Więc przyszła sama.
Przemknęło mu przez myśl.
-Nez, proszę cię, otwórz.
Jej głos łamał się ze zdenerwowania.
-Przyjdę później.
Powiedziała w końcu zrezygnowana i odeszła.
-Nie przychodź.
Wyszeptał łamiącym się głosem chłopak, i pozostawiając ciasto, buty i płaszcz w przedpokoju ruszył do swojej sypialni. Położył się na łóżko i wtulił nos w poduszkę. Sądził, że jego przyjaciółka go nie okłamuje, że może jej ufać. Najwyraźniej mylił się. Sięgnął do kieszeni po komórkę i napisał do sekretarki krótką wiadomość.
Do: Hinami.
Temat: Urlop.
Treść: Hinami, wybacz, ale nie przyjdę jutro do pracy. Nie wiem, kiedy przyjdę, muszę coś zrobić.
Wysłał wiadomość i położył urządzenie obok. O dziwo, nie płakał. Czuł tylko taki dziwny ucisk w sercu. Nie widział sensu w tym, by dalej egzystować. Nie, nie zakończy tego. Po prostu nie widzi już w tym sensu. Światełko zniknęło i teraz z życia pozostała tylko ciemność. Przymknął oczy. Źle się czuje. Nie jest mu niedobrze, ale źle. I to bardzo.
Co jeszcze mnie zaskoczy?
Zastanowił się jeszcze, po czym wziął głęboki oddech i wyszedł z pokoju. Wrócił do przedpokoju i wziął ciasto, które szybko schował do lodówki. Podszedł do zlewu, przemył twarz i usiadł na swoim ulubionym fotelu przed komputerem. Obejrzy jakiś film, weźmie prysznic, zje kolację i pójdzie spać. Tak, plan idealny na wieczór, gdy nie wiesz co masz czuć. Jak postanowił, tak zrobił. Wyszukał jakąś dramę w wyszukiwarce i już miał ją włączyć, gdy rozległo się mocne pukanie do drzwi.
To na pewno nie Akira. Więc kto?
Zastanowił się i podszedł do drzwi. Nawet nie patrząc, kto go odwiedza, otworzył drzwi i patrzył beznamiętnie na postać stojącą przed nim.
W progu stał młody, czarnowłosy mężczyzna, o ciemnobrązowych oczach i dobrej budowie ciała.
-Ruki.
Wyszeptał, bez krztyny zadowolenia, strachu czy jakiejkolwiek innej emocji w głosie. Dziwił się sam sobie, ale w tej chwili nie czuł nic.
-Hej, Haruki.
Głos mężczyzny był przejęty, przesiąknięty troską, która malowała się też na jego twarzy.
-Jak się trzymasz?
Zapytał i wszedł do mieszkania, zamykając za sobą drzwi.
-A jak się może czuć osoba, która zobaczyła swoją miłość ze swoją przyjaciółką? W dodatku nieodwzajemnioną miłość. Nie sądziłem, że cały czas mnie okłamywaliście. Przez ciebie upadłem na dno, przez to że się ode mnie odciąłeś. Na początku, gdy was zobaczyłem, byłem załamany. Ale teraz nie czuję nic. Dziękuję. W końcu wyzbyłem się tych okropnych uczuć.
Wyrzucił z siebie beznamiętnym tonem.
-Haruki, nie mów tak.
Zaoponował czarnowłosy.
To nie jest mój Haruki...
Pomyślał.
Komentarze
Prześlij komentarz