Rebeliant - Rozdział 15


 Przywódca Rebeliantów upadł.

Taka wiadomość obiegła cały kraj z prędkością błyskawicy zaledwie dwa tygodnie po pamiętnej akcji na placu pod ratuszem. Przekazywana pocztą pantoflową z ust do ust w końcu stała się faktem narodowym i w całym kraju nie mówiono o niczym innym. Na ratuszu w stolicy zawisły na 24 godziny czyjeś zwłoki - osoby, która niemal do złudzenia przypominała poszukiwanego listem gończym Bill'a. Była to oczywiście kolejna akcja rządu, który próbował rozbić grupy rebeliantów i zdusić ich ducha walki. Jednak ich sposoby komunikacji nie zawodziły i doskonale wiedzieli, że to wszystko jest jednym wielkim kłamstwem.

Bill z rozbawionym uśmieszkiem na twarzy przyglądał się artykułowi w gazecie, który rozprawiał na temat jego rzekomej śmierci. Od kilku dni media rozprawiały tylko o tym i chociaż żal mu było chłopaka, którego rząd poświęcił na ten cel to bardzo bawił go fakt, jak bardzo Schwarzberg się go obawiał. Lubił to uczucie, tak jakby to on tak na prawdę miał władzę nad tym krajem. Chociaż sam nigdy nie chciałby zostać głową państwa, to bardzo mu się to podobało.

-Uważaj, bo popadniesz jeszcze w samouwielbienie.

Usłyszał a gdy uniósł wzrok od razu wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, widząc podchodzącą do niego postać. Tom właśnie wrócił ze swojego zwyczajowego treningu i był bardzo spocony, ale ta siła i spokój jakie od niego emanowały oraz bezpieczeństwo i miłość, jakie oferował były po prostu cholernie dobre i pociągające.

-To mi nie grozi, spokojnie. Uwielbiam tylko i wyłącznie ciebie.

Odpowiedział i odprowadził swojego partnera wzrokiem, gdy ten znikał za drzwiami łazienki. Normalnie pewnie chętnie podreptałby zaraz za nim i oddał się prysznicowym przyjemnością ale ostatnio trochę przesadzili i potrzebował kilku dni przerwy. Niezbyt długiej przerwy, rzecz jasna.

Westchnął cicho i odłożył gazetę, po czym zaczął przeglądać przyniesione mu wcześniej tego dnia raporty. Od dwóch tygodni wszyscy rebelianci działali w ukryciu i zbierali informacje, planując swój ostateczny ruch, który miał po prostu obalić panującą aktualnie władzę. W tym momencie Rebelianci trzymali króla Schwarzenberga w szachu, czekali tylko na dobry moment by wykonać mat. Wiedział, że prędzej czy później trzeba będzie podjąć jakąś decyzję. Musiał w końcu coś zaplanować, jednak dalej zdawało mu się, że brakuje mu informacji. Miał ich już sporo ale ciągle miał wrażenie, że coś bardzo ważnego mu umyka i nie może uchwycić czegoś bardzo ważnego, co jest na wyciągnięcie jego ręki. Frustrowało go to niezmiernie ale jeszcze jakoś udawało mu się to ukrywać przed partnerem. Miał nadzieję, że uda mu się to dalej utrzymywać w tajemnicy, przynajmniej do momentu gdy w końcu wpadnie na to, co mu umyka. Tom ciągle zajmował się Rebeliantami i dziećmi, którymi się opiekowali, dając Bill'owi o wiele więcej czasu na ogarnianie tego wszystkiego, czym on nie potrafił się zająć.

Może dlatego parę godzin później Bill stał w progu świetlicy, w której jego ukochany bawił się z przebywającymi w ich kryjówce dzieciakami. Ten radosny błysk w jego orzechowych oczach, uśmiech który mógłby rozjaśnić najjaśniejszą noc... Czarny napawał się tym, co widział i jednocześnie cholernie zazdrościł tych prostych emocji swojemu chłopakowi. Za każdym razem gdy go takim widział z rozgoryczeniem uświadamiał sobie, że nie pamięta kiedy on ostatni raz tak lekko się czuł i z taką łatwością zatracił w niewinnej zabawie. Wiedział jednak, że wziął na siebie zbyt dużo by móc teraz tak po prostu z tego zrezygnować i rzucić to na rzecz zabawy z dzieciakami. Czując, jak ogarnia go z tego powodu coraz większe przygnębienie, odwrócił się na pięcie i nie wydając ani jednego dźwięku odszedł, nie pozwalając nikomu się zauważyć.

Tom zastał swojego partnera pogrążonego w lekturze raprotów przy nikłym świetle świeczki. Jego pochylona postać wyrażała zmęczenie i rezygnację, opadające mu na twarz czarne jak najciemniejsza noc włosy mocno odcinały się na tle jego niezwykle bladej, niemal szarej cery. Był tak skupiony na tym co czytał, że nawet nie zauważył obecności partnera w pokoju. Dookoła leżała masa porozrzucanych po każdym kącie, zmiętych kartek. Najwyraźniej chłopak starał się zaplanować swój ostateczny ruch o którym mówili wszyscy Rebelianci i na który wszyscy czekali i nie szło mu to najlepiej. Były policjant zastanawiał się, czy jest w stanie mu jakoś pomóc ale zdawał sobie sprawę, że nie miał absolutnie żadnego pojęcia o tym wszystkim i pewnie bardziej by mu przeszkadzał, niż pomógł koniec końcow. Wziął się więc za to, co mógł zrobić i posprzątał cicho pokój, po czym zostawił swojego ukochanego samego, zostawiając go sam na sam z jego myślami.

W salonie wrzało i to nie bez powodu. Były nawet dwa powody a nie jeden. Oczywistym było, że wszyscy próbowali odgadnąć, co Bill zaplanuje by w końcu obalić panującą aktualnie władzę. Drugi powód był o wiele bardziej złożony. Jednocześnie napawał wszystkich radością i przerażeniem,

Jedna z rebeliantek w trakcie tych wszystkich wydarzeń mocno związała się z innym rebeliantem i teraz była w ciąży, której rzecz jasna nie planowali - a przynajmniej tak mówią. Wszyscy się dla nich tym cieszyli ale jednocześnie zamartwiali się tym, jak uda im się ochronić ją w tym chaosie przed utratą dziecka i jak uda im się uchronić tu noworodka a przede wszystkim - jak mają tu przeprowadzić bezpiecznie poród? To dodatkowo dawało ich przywódcy zmartwień i wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że nad nimi zawisł niemiłosiernie odmierzajacy czas zegar.

Tom miał tylko nadzieję, że będzie dla swojego partnera wystarczającym wsparciem. Więcej zrobić nie mógł w tej sytuacji - to oraz ogarnąć panujące w pokoju zamieszanie.

Komentarze

Popularne posty