Rebeliant - Rozdział 17
Bill wpatrywał się uparcie w leżące na biurku, zapisane karty raportów, które musiał jeszcze dzisiaj przejrzeć i zdawał się być tak daleko, mimo że był zaledwie na wyciągnięcie ręki. W rzeczywistości po prostu odpłynął do tamtego dnia, gdy poznał całą prawdę i nienawidził tego a w tym momencie, najbardziej na świecie nienawidził siebie samego.
-Detektyw odnalazł jedynie mojego ojca. Spotkałem się z nim. Nie był zbyt chętny ale zgodził się na jedno spotkanie. Wyjaśniłem mu, że chcę wiedzieć jedynie, skąd pochodzę i niczego od niego nie oczekuję i że po tym spotkaniu już więcej się do niego nie odezwę. Przez telefon przyznał, że w sumie sam jest ciekaw, jak wyrósł jego syn i zgodził się na spotkanie, jednak jego mina zrzedła w momencie, gdy mnie zobaczył.
Głos chłopaka był odległy, cichy i zupełnie wyprany z emocji. Chociaż wyglądał jak statua wyrzeźbiona w marmurze, to w jego umyśle i sercu szalał istny huragan.
-Opowiedział mi o przeszłości. O tym, że spotkał kiedyś pewną kelnerkę, w której się zauroczył. Zdradzał z nią swoją żonę. Zerwał ten związek, gdy dowiedział się o jej ciąży. Co ciekawe wspomniał, że była to ciąża bliźniacza. Chciał jej zapłacić, by usunęła te dzieci ale było już za późno, by mogła cokolwiek zrobić. Musiała więc urodzić i dostała pieniądze, by nigdy nikomu nie przyznała się, kto jest ojcem jej dzieci i by nigdy więcej się z nim nie kontaktowała. Życie było jednak przewrotne i wpadli na siebie na jednym z bankietów kilkanaście miesięcy później, gdy już urodziła. On był jednym z głównych gości a ona załapała się tam jako kelnerka, by sobie dorobić. Zabrał ją na bok i przypomniał jej o umowie, jednak wiedziony ciekawością zapytał o ich wspólne dzieci. Okazało się, że urodziła bliźnięta ale nie była w stanie zatrzymać dwójki. Przyznała mu się, że porzuciła jedno z nich a drugie zabrała ze sobą. Wmówiła mężowi, że to jego syn i ten nigdy się nie zorientował. Wtedy też dowiedziałem się, że mam brata, bliźniaka. Poczułem przypływ nadziei bo pomyślałem, że może nie będę jednak sam na tym świecie, że może jeśli go odnajdę to będę mógł mieć w nim chociaż przyjaciela... ale on zniszczył moje nadzieje. Powiedział mi prosto w twarz to, jak bardzo jest mną zawiedziony i jak nie może zrozumieć, jakim sposobem dzieło jego lędźwi wyrosło na coś takiego, jak ja. Bez ogródek powiedział mi, jak bardzo jest mną zawiedziony i zdegustowany i jak bardzo cieszy się, że nie musi się przyznawać do bycia moim ojcem, bo byłbym jedynie czarną owcą w rodzinie a on ma ogromne plany wobec swojej kariery i kraju. Nie mógłby znieść, gdyby powiązywano go z kimś takim, jak ja.
-Nie szukałeś swojego brata?
Chłopak pokręcił głową, słysząc to pytanie a jego lewa dłoń powędrowała do prawego rękawa swetra, który zaczął nerwowo skubać. Poza tym drobnym gestem, dalej pozostawał nieruchomy.
-Bałem się. Co, gdyby myślał o mnie to samo, co ojciec? Wolałem nigdy go nie poznać, niż go stracić. Nie ma sensu żyć nadzieją i marzeniami, zdałem sobie z tego sprawę już za dzieciaka. Po tym spotkaniu jednak mimo obietnicy, spotkałem się z moim ojcem jeszcze raz. Jeden, jedyny raz. Po wybuchu rebelii, zanim dołączyłeś do Rebeliantów, spojrzałem mu w oczy stojąc po przeciwnej stronie barykady i widziałem w nich jedynie obrzydzenie. Wtedy zastanawiałem się, czy mój brat też teraz tak o mnie myśli? Czy jest jednym z tych ludzi, których spotkałem na swej drodze, z którymi walczę? Nigdy nie odważę się go odszukać. Z resztą wątpię, żebym miał jeszcze szansę.
-O czym ty mówisz, Billy?
Zapytał zmartwiony blondyn i uklęknął przy chłopaku, chowając jego dłonie w swoich własnych. Przeszedł go zimny dreszcz, gdy kochanek spojrzał mu prosto w oczy kompletnie wypranym z emocji wzrokiem. Wyglądał, jakby był martwy.
-Moim ojcem jest Schwarzenberg, Tom.
Hej! Kochana oczywiście rozdział jak zawsze ciekawy i czekam na kolejne rozdziały tego opowiada, ale czekam cały czas na starsze klasyki straaaasznie długo nie było innych opowiadam, a ciekawość mnie zżera jak się dalej potoczą 😅
OdpowiedzUsuń