Miłość i nienawiść dzieli cienka granica - rozdział 12
-Panie Potter, zechce pan zaprezentować działanie zaklęcia niewerbalnego, Upiorogacka, na panu Wesleyu?
Nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią zwrócił uwagę wszystkich uczniów na byłego Gryfona, który obojętnym wzrokiem spojrzał na mężczyznę.
-Nie ma mowy, nie dam mu się atakować!
Wrzasnął rudowłosy, podnosząc się z miejsca tak gwałtownie, że jego krzesło upadło.
-Pojedynek!
Rzucił ktoś, co podłapała zaraz większa część klasy. Nauczyciel myślał przez chwilę, spoglądając na obu nastolatków.
-W porządku. Zmierzcie się w pojedynku.
Zarządził i chłopcy wyszli na środek sali, stając naprzeciw siebie. Twarz Bliznowatego nie wyrażała kompletnie nic, za to na piegowatej twarzy malowało się obrzydzenie wymieszane z wściekłością. Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami, nic nie robiąc, trzymając różdżki w gotowości a atmosfera w klasie gęstniała. Srebrne oczy odnalazły spojrzenia kilkorga Ślizgonów. Jeśli sytuacja zrobi się niebezpieczna, obronią Wybrańca. To było jasne.
-Tarantallegra!
Krzyknął Wesley, rzucając zaklęciem w swojego przeciwnika, który nawet nie mrugnął, widząc błysk światła lecący w jego stronę.
-Repelo Inimigorum.
Powiedział spokojnie a zaklęcie odbiło się od niego, nie robiąc mu żadnej krzywdy. Uniósł różdżkę i niespiesznie wycelował ją w byłego przyjaciela.
-Nie chce mi się w to bawić. Sektumsempra.
Rozbrzmiało w klasie i wszyscy krzyknęli, gdy na ciele Gryfona zaczęły pojawiać się głębokie rany.
Czarnowłosy podszedł powoli i stanął nad leżącym i powoli wykrwawiającym się chłopakiem.
-Przestań, zabijesz go! Panie profesorze!
Krzyczała Hermiona, chociaż wszyscy inni byli w szoku i nie wiedzieli, jak się zachować.
-Wulnera sa naen tur.
Wyszeptał chłopak a krew zaczęła wracać do powoli znikających ran. Wszyscy patrzyli w oszołomieniu na zaistniałą scenę, bojąc się odezwać, chociaż w końcu Wesley doszedł do siebie po kilku minutach.
-Panie Potter... skąd pan za to zaklęcie?
Wydusił nauczyciel, spoglądając na swojego ucznia. Chłopak uśmiechnął się lekko przerażająco i spojrzał na swojego profesora.
-Zgubiłem kiedyś żyletki.
Oznajmił, jakby to było coś najnormalniejszego na świecie i zajął swoje miejsce w ławce, znów ignorując wszystkich i wszystko dookoła niego, nie zwracając uwagi na spojrzenia rzucane mu przez innych uczniów i samego profesora, który nie miał pojęcia, co ma teraz zrobić z tym faktem. Wiedział tylko, że coś zrobić trzeba.
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, dobrze tak Wesleyowi, chociaż jak dom węża zareaguje na coś takiego teraz no i sam Snape to jego zaklecie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, dobrze tak Wesleyowi, chociaż jak Slytherin zareaguje na coś takiego, no i sam Snape to przecież jego zaklecie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka