Zagubiony kociak - rozdział 3



Westchnąłem cicho, jedząc śniadanie, na które kompletnie nie miałem ochoty dzisiejszego dnia. Sprawy adopcji niestety okazały się dużo bardziej skomplikowane, niż myśleliśmy i w końcu okazało się, że rodzice nie mogą zostać rodziną zastępczą dla Jurija, ale koniec końców byli szczęśliwi, bo ustanowiono ich opiekunami blondyna, dopóki ten nie osiągnie pełnoletniości. Zerknąłem na siedzącego obok mnie nastolatka, który czytał akurat książkę. Co prawda dostał od nas smartfona i mógł go używać jak i kiedy chciał, ale nie lubił go używać, twierdząc, że nie jest przyzwyczajony do takich luksusów. Blond włosy opadały mu na oczy, ale on zdawał się tego nie zauważać, uśmiechając się lekko, w skupieniu śledząc tekst na książce. Tę piękną sielankę przerwało wtargnięcie mojej kochanej rodzicielki, która z radosnym uśmiechem uściskała najpierw Jurija a potem mnie, ściągając na siebie nasze zaciekawione spojrzenia, bo żaden z nas nie wiedział, o co chodzi. Sięgnęła po kubek kawy i upiła łyka, aplikując sobie kolejną dawkę kofeiny i cukru do krwi, których i tak jej nie brakowało, a jej oczy błyszczały, jak w gorączce.

-Od dzisiaj trenujecie razem. - oznajmiła nam, a ja spojrzałem na blondyna, ciekaw jego reakcji, ale on jedynie uniósł brew w niezrozumieniu, spoglądając to na mnie, to na moją mamę. Wyglądał naprawdę uroczo, gdy tak próbował się zorientować, o co chodzi, ale nie dawał rady.

-Mama zapisała cię do mojej szkoły łyżwiarskiej. - w jego oczach błysnęło zrozumienie i uśmiechnął się szeroko do nas obojga tak szczerym uśmiechem, że aż zrobiło mi się ciepło na sercu, co się raczej rzadko zdarzało. Oparłem dłoń na policzku i przyglądałem mu się z niejaką fascynacją. Był moim kompletnym przeciwieństwem, nawet z wyglądu, i od razu było to widać.

-Dziękuję. - moja mama prawie padła z radości, słysząc to jedno, jedyne słowo wypowiedziane przez niego. Uśmiechnąłem się delikatnie, obserwując tę dwójkę, ale nie mogłem się powstrzymać od myśli, że chyba tak właśnie wygląda pełna rodzina. Rodzice od dawna chcieli mieć drugie dziecko, ale niestety, okazało się, że tata nie może mieć więcej potomków. Nie wiem do końca dlaczego, ale nie obchodziło mnie to. Teraz byli szczęśliwi. Nie czułem się niekochany, ale czułem się o wiele lepiej  z myślą, że ich nadmiar energii i miłości może być spożytkowany na kogoś innego niż na mnie. Mama ucałowała nas obu i wyszła z domu, niemal biegnąc do pracy, bo okazało się, że trochę się zasiedziała, więc wkrótce zostaliśmy sami. Wstałem z cichym westchnięciem i posprzątałem, a gdy się odwróciłem, mojego nowego współlokatora już nie było. Nie słyszałem nawet, jak wychodzi. Z resztą nie po raz pierwszy. Chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Wszedłem po schodach na górę i zajrzałem do jego pokoju, który niegdyś był pokojem gościnnym i zastałem go siedzącego na parapecie z słuchawkami na uszach i książką w dłoniach, jednak jak tylko mnie zauważył, ściągnął słuchawki, skupiając na mnie całą swoją uwagę.

-Za godzinę musimy wyjść na trening. - poinformowałem go, na co pokiwał głową z uśmiechem i zagryzł wargę. Widziałem, że chciał coś powiedzieć albo o coś zapytać, ale nie wiedział, jak, albo się wstydził. Westchnął w końcu i spojrzał na mnie lekko zagubionym spojrzeniem błękitnych oczu, w których dojrzałem, że się boi. Nie rozumiałem tylko, czego miał się obawiać.

-Nie musisz przyznawać się, że się znamy. - jego głos był cichy i melodyjny, ale mnie o wiele bardziej uderzył sens tych słów. Złapałem się za głowę i zastanawiałem się, co też mu siedzi w głowie, że w ogóle wpadł na coś takiego, ale roztrząsanie tego chyba nie miało teraz większego sensu. Poczochrałem go po głowie, na co spojrzał na mnie z niezrozumieniem.

-Nie ma mowy. Jesteśmy w tym razem. Nasza rodzina się wspiera. - z tymi słowami wyszedłem z pomieszczenia, zostawiając go samego z jego myślami, a sam poszedłem do siebie, decydując się pooglądać telewizję.

Komentarze

  1. Hej,
    kochana ha tak no cóż trochę się przyczepię, ale mam nadzieję że po prostu nie poczujesz się źle... chodzi mi tutaj i kwestię podlinkowywania tekstów od razu w konkretne miejsce, bo teraz zauważyłam na przykładzie shota cedric-harry, że go właśnie nie ma w tym dziale gdzie piwinien być, jak i przeglądając archiwum (nie wiem który teraz miesiąc) właśnie inny shot z tą parą (no i właśnie teraz nie wiem jak dużo takich rzeczy przeczytam), a piszę o tym bo jak na razie interesują mnie i czytam trzy kategorie: drrary, yuri on the ice (tu u ciebie jest inaczej, ale piszę z pamieci i nie mogę sobie przypomnieć teraz) jak i shizaya, alw właśnie i shoty z postaciami z tych kategorii...
    ale dobra koniec trucia...
    fantastycznie, ale właśnie niech pokaże, że zależy mu na Jinju niech zaproponuje na przykład po robienie czegoś razem...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Basiu :)
      Kwestia z linkowaniem jest taka, że uzupełniam listę linków tylko od czasu do czasu a rozdziały publikują się codziennie automatycznie ^^
      Dziękuję za Twoje uwagi, pozdrawiam,
      Neko

      Usuń
  2. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, cudownie, ale właśnie niech pokaże że zależy mu na Jinju niech zaproponuje na przykład, aby razem coś porobili...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty