I'm sorry - Rozdział 13


 pov Izuku

Bakugo znał mnie zdecydowanie zbyt dobrze i nie mogłem uwierzyć, że zdecydował się zagrać tą kartą. Uśmiechnąłem się na samą myśl o tym, że tak mnie podszedł - w jakiś sposób przyjemnie łechtało to moją świadomość, że nie byłem mu nigdy tak do końca obojętny.

Nie mogłem jednak zignorować tego, jak wyglądał - mimo że od czasu tego ataku minęły 4 dni, z jego uszu wciąż ciekło odrobinę świeżej krwi - zupełnie, jakby podświadomie próbował wytężać słuch, by coś usłyszeć, w skutek czego od nowa je ranił, chociaż nie znałem dokładnej przyczyny i szczerze wątpiłem w tę teorię. Dodatkowo jego zabandażowane ręce - mógł co prawda używać palców, jednak poza tym były zawinięte w bandaże aż po łokcie a skóra nad bandażami wyglądała na kompletnie spaloną - wywołały na mnie duże wrażenie.

Mimo że siedział przede mną dumnie wyprostowany i usiłował nie dać po sobie znać, że jakkolwiek żałuje podjętej decyzji lub cokolwiek go boli doskonale widziałem, jak boi się, że jego poświęcenie pójdzie na marne i jak bardzo cierpiał. Było mi go żal, być może dlatego, że przez tak długi czas go kochałem i walczyłem o jego zainteresowanie i akceptację.

Po tej rozmowie nie odpowiadałem nikomu i odmówiłem udzielania komukolwiek odpowiedzi przez kolejnych kilka dni - potrzebowałem trochę czasu by to wszystko przemyśleć i podjąć jakiekolwiek decyzje. Mimo wszystko nie mogłem pozostać w tym więzieniu do końca życia i musiałem zdecydować się, w którym kierunku od teraz powinno iść moje życie. 

Jedenastego dnia przebywania w tym więzieniu podjąłem w końcu chyba najlepszą z możliwych decyzji - nie mogłem spisać sobie listy za i przeciw jednak po rozważeniu wszystkich możliwości wydawała mi się ona najlepsza i zdecydowałem, że właśnie tak powinienem zrobić. Dodatkowo dzięki temu zostawiałem sobie wiele otwartych furtek.

Gdy więc w końcu Aizawa pojawił się, jak codziennie, chciałem mu o tym powiedzieć, jednak nie mogłem. Coś w jego postawie mówiło mi, że coś jest nie tak i że coś się stało. Później nienawidziłem się za to, że miałem rację.

-Midoriya, nie jestem pewien, czy cię to zainteresuje...

-Mów.

Przerwałem mu a on przez chwilę mierzył mnie spojrzeniem podkrążonych, zmęczonych oczu. Czułem, jak niepewność wysusza mi usta i spowalnia bicie moje serca.

-Bakugo nie żyje. Zmarł dzisiaj w nocy.

Komentarze

Popularne posty