Stay - Rozdział 24


 Kilka godzin później Bill siedział nago, zawinięty jedynie w koc, przy otwartych drzwiach balkonowych i palił papierosa, wpatrując się w śpiącą na kanapie postać. Zdawał sobie sprawę, że jego ukochany był kompletnie rozbity i załamany tą sytuacją, stąd ten nagły wybuch tak skrajnie różnych emocji. Mimo to nie potrafił powstrzymać uśmiechu na wspomnienie tego, jak przez długie minuty kochali się - bo to nie był seks. Oni uprawiali miłość i nie mógł nie zaznaczać tego w swoich myślach. Oparł głowę o ścianę i zgasił peta, po czym powoli wstał na drżących nogach. Samo wspomnienie przeżytych tej nocy chwil powodowało przyjemne skurcze w żołądku i to, że miękły mu kolana. Podszedł do kanapy i nachylił się, składając czuły pocałunek na skroni Dredziarza, nim znów spojrzał na jego spokojną twarz.

-Choćbym umrzeć miał młodo, żałować nie będę. Współczuć mogę tylko tym, którzy miłości nie zaznali. Mnie było dane jej zaznać i choćbym miał zginąć nagle, odejdę szczęśliwy ze świadomością, że kochałem i byłem kochany miłością prawdziwą. Miłość do ciebie jest moim tlenem. Miłość z tobą jest moim narkotykiem. Twoja dusza jest moim uzależnieniem. I jeśli kat mnie dzisiaj odwiedzi to nie zazna u mnie strachu, bo w sercu będę mieć twoją twarz przed oczami.

Wyszeptał coś, co układał w głowie już od jakiegoś czasu ale dopiero teraz udało mu się to sformułować. Nie miał pojęcia, że jego bliźniak nie spał i po prostu czuwał a co za tym idzie słyszał każde słowo wypowiedziane najsłodszymi ustami tego świata. Bill wyszedł z salonu i zamknął się w łazience, żeby się jakoś oporządzić po grzechu, jaki popełnili dzisiaj wielokrotnie i nie zauważył rozanielonego uśmiechu na twarzy swojego brata. Wrócił w końcu do ciemnego salonu i ułożył się u boku ukochanego, który momentalnie go objął i przyciągnął mocno do siebie.

-Kocham cię najbardziej na świecie, Tommy.

Wyszeptał przed snem, bez nadziei na jakąkolwiek odpowiedź i wtulił się w pierś Dredziarza. Ten jednak mu odpowiedział.

-Ja ciebie też, Billy.

Tej nocy obaj zasnęli z uśmiechem na ustach, po raz pierwszy od ponad tygodnia i dopiero teraz obaj czuli, że pomiędzy nimi nie ma więcej żadnych granic.

Następnego dnia starszy z braci robiąc śniadanie jednak dalej myślał nad ich obecną sytuacją i przysłowiowo rwał sobie włosy z głowy, podczas gdy jego druga połówka właśnie zwlekała się z kanapy w iście cyrkowej fryzurze na głowie. Nie zważając na to po prostu usiadł przy stole i dopadł do kubka z kawą, od razu upijając kilka łyków.

-Dalej się martwisz, co?

Zapytał niby od niechcenia, wyrywając swojego bliźniaka z zamyślenia i zwracając na siebie jego uwagę. Dredziarz westchnął cicho i wyłączył prąd na kuchence, zdejmując z patelni ostatniego naleśnika.

-Nie mogę nic na to poradzić. Nawet nie brałem takiej opcji pod uwagę, nie mam planu B. Jesteśmy na pierwszym roku studiów, ciężko będzie znaleźć pracę a co dopiero mieszkanie.

-W takim razie dobrze, że masz mnie, prawda?

Uśmiechnął się Czarny, wstając od stołu i wychodząc z kuchni, odprowadzany wzrokiem brązowych oczu. Wrócił kilka chwil później zaskakując swojego ukochanego naręczem papierów i listów, których ten nigdy wcześniej nie widział.

-Co to takiego?

-Nasz plan B. Podejrzewałem, że kiedyś może dojść do takiej sytuacji, więc się przygotowałem.

Bill wzruszył ramionami i zaczął rozkładać wszystko, kompletnie zapominając o śniadaniu. Jego brat z podziwem i zachwytem przyglądał się temu wszystkiemu zdając sobie sprawę, że to wszystko jego Bill. Jego kruszynka, którą tak starał się opiekować, wzięła sprawy w swoje ręce i zadbała o ich byt.

-Kotku, ja...

-Nie musisz się niczym martwić. Już na początku drugiego semestru przyznano nam stypendium, miasto również znalazło dla nas dofinansowania.

-Kochanie...

-Znalezienie mieszkania zastępczego nie będzie takie trudne. Już się we wszystkim zorientowałem, w poniedziałek złożę wniosek.

-Skarbie...

-Ewentualnie skończymy we wspólnym pokoju w akademiku. Na początku może być ciężko ale w końcu jakoś się zaaklimatyzujemy.

-Bill, zaczekaj, stop.

Czarny spojrzał z niezrozumieniem na swojego chłopaka, przerywając swoją wypowiedź i zastygając w bezruchu nad papierami. Tom z kolei objął go w pasie i przyciągnął do siebie, nie mogąc powstrzymać uśmiechu cisnącego mu się na usta.

-Jesteś... cholera, jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Bill, czy ty... wyjdziesz za mnie?

Bill przyglądał się twarzy swojego ukochanego w permanentnym szoku przez chwilę myśląc, że się przesłyszał. Po chwili jednak w jego oczach wezbrały łzy i nie mógł nic poradzić na to, gdy zaczęły spływać mu po policzkach.

-Tom...

-Wciąż czekam na odpowiedź.

-Tak. Oczywiście, że za ciebie wyjdę. 

Głos Billa drżał, gdy to mówił ale jednocześnie czuł się tak szczęśliwy, jak jeszcze nigdy w życiu. Dopiero teraz obaj zdali sobie sprawę, że nic nigdy nie będzie na tyle silne, by ich rozdzielić. Nigdy.

Komentarze

  1. Normalnie brak mi słów... Potrafisz zaskakiwać czytelników 😁😁😁
    No to już mniej więcej wiemy jaki Pan B miał plan i skąd ten jego spokój na wieść, że muszą się wyprowadzić❣️Cudny odcinek - aż chce się więcej i więcej 💕 buziaczki ASIA 💋

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do usług, w końcu jestem od tego, żeby Was zaskakiwać haha

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty