Wo bist du? - Rozdział 7


 Kolejne kilka dni minęło nam całkiem spokojnie chociaż ja ciągle bałem się, że Bill nagle gdzieś zniknie i co chwilę musiałem sprawdzać, czy faktycznie ciągle jest w domu. Nie mogłem niestety powiedzieć, że wszystko było z nim w porządku.

Bill wydawał się dalej przeżywać zerwanie z Annabelle i ciągle snuł się po domu dość smutny. Najchętniej przebywał w swoim pokoju ale wychodził też do nas i jadał z nami posiłki a nawet pracował z nami nad nowymi piosenkami. Ciągle jednak w jego oczach widziałem smutek i nie potrafiłem się tym nie martwić. Brat był dla mnie najważniejszą osobą na całym świecie i skręcało mnie, że żadne znane mi sposoby na rozweselenie go nic nie dawały. Co prawda wyraźnie odetchnął w momencie, gdy rodzice w końcu wyjechali z powrotem do siebie i zostaliśmy na nowo w domu tylko z The G's, ale wciąż nie był tym starym Billem którego kochałem najbardziej na świecie. 

Westchnąłem cicho i zapukałem delikatnie do drzwi pokoju bliźniaka, czekając na odpowiedź. Co prawda często wparowywałem mu do pokoju bez ostrzeżenia, jednak chciałem dać mu jak najwięcej prywatności. Podświadomie czułem, że on tego potrzeboawł i zamierzałem mu to dać. Nacisnąłem klamkę dopiero w momencie, gdy usłyszałem zza kawałka drewna ciche "proszę". Rozejrzałem się po pomieszczeniu i od razu zauważyłem panujący tam bałagan. Chyba cała zawartość szafy mojego bliźniaka walała się po podłodze a on stał pośród tego z miną zbitego psa, patrząc na swój dobytek.

-Przeszło tu tornado?

Zapytałem, na co spojrzał w końcu na mnie i coś błysnęło w jego oczach - umknęło jednak zbyt szybko, żebym mógł się zorientować, co to takiego było. Podniosłem walającą się pod moimi nogami bluzkę i rzuciłem nią w niego, nakierowując go na moje pytanie. 

-Nie, chciałem się pozbyć starych rzeczy ale za cholerę nie wiem, co chcę zostawić w szafie a co nie. Mama powiedziała, że mogę przywieźć przy okazji stare ciuchy do niej i może jej się na coś przydadzą, ale nie potrafię się zdecydować.

-W tym akurat ci nie pomogę, doskonale wiesz, że nie znam się na modzie.

Przyznałem ale mój bliźniak od razu pokręcił głową po czym spojrzał na mnie w taki sposób że już wiedziałem, że do kolacji z pewnością stąd nie wyjdę.

-Pomożesz mi? Będę przymierzać ciuchy a ty będziesz mówić, co myślisz.

Westchnąłem ciężko bo muszę przyznać, że kompletnie mnie to nie kręciło ale... czego się nie robi dla najbliższej na świecie osoby? Usiadłem więc na jego ogromnym łóżku bardzo się starając, żeby na nic nie nadepnąć po drodze - co było cholernie trudne. Wiecie, ile ciuchów ma mój brat? To przymierzanie i dzielenie na kupki zajmie nam przynajmniej miesiąc! Jednak usiadłem po turecku i skinąłem głową, że jestem gotowy. Nie spodziewałem się tego, ale zabierając pierwsze rzeczy z podłogi do ubrania Bill obdarzył mnie najpiękniejszym uśmiechem na całym świecie. Wiedziałem, że za ten uśmiech byłbym w stanie zabić a nawet zrobić o wiele gorsze rzeczy.

Bill nakręcił się wyjątkowo bardzo, bo co chwilę zmieniał ciuchy. Jedne wyglądały całkiem okay, inne kompletnie mi się nie podobały ale koniec końców nawet jako heteroseksualny mężczyzna musiałem przyznać, że mój bliźniak we wszystkim wyglądał zniewalająco a w niektórych nawet seksownie. Nie szczędziłem mu uwag co do każdej jednej rzeczy o którą pytał i pomagałem składać ubrania, gdy już zdecydował co z nimi zrobić. Zdecydowanie więcej rzeczy postanowił oddać mamie ale że byliśmy dopiero w połowie to miałem świadomość, że pewnie i tak największa część wciąż leżących na podłodze ubrań zostanie umieszczona z powrotem w szafie. Z tego małego pokazu mody wyrwało nas wtargnięcie do środka Gustava. Od razu na niego spojrzeliśmy - ja rozwalony plackiem na łóżku brata i Bill, w samych bokserkach i na wpół założonym T-shirt'cie. Musiał to być dość dziwny widok ale w naszym wykonaniu chyba już nic nie zdziwi naszych przyjaciół - chyba zszokowalibyśmy ich tylko, gdyby przyłapali nas na seksie albo wzajemnym obciąganiu.

-Hej, chłopaki, chcieliśmy zamówić kolację. Zjecie z nami?

Zapytał Gus, kompletnie ignorując całą sytuację w jaką właśnie wdepnął. Mój braciszek kiedy jest na coś nakręcony i leci na pozytywnej energii każdego wciągnie w to, co go aktualnie zajmuje i tym razem również nie miałem wątpliwości co do tego, że Gus prędko stąd nie wyjdzie a jeśli to zrobi - mój brat będzie patrzył na niego wzrokiem smutnego szczeniaczka przez kolejny tydzień, a tego nikt nie zniesie.

-Gustav, musisz nam pomóc! Nie wiem, czy zostawić ten T-shirt czy nie, co myślisz? 

Jęknął ze zdenerwowaniem mój bliźniak i na powrót założył biały, opinający go T-shirt z logiem jakiegoś zespołu, którego kompletnie nie kojarzyłem. 

-Obojętne mi to, nie znam się.

-Guuuus!

-Chcesz kolację czy nie?

Mój bliźniak nadął się i najwyraźniej nie miał zamiaru odpowiadać naszemu przyjacielowi, jednak rzcił koszulkę na kupkę tych do zatrzymania i zaczął ubierać na siebie kolejne rzeczy. Westchnąłem ciężko i sam zwróciłem się do Gusa.

-Gdzie zamawiacie?

-Myśleliśmy o chińskim.

-Fajnie. Weźcie nam jakiś ryż z tofu... ja chętnie zjem coś ostrego a Bill raczej łagodnie. Wiecie, na co mamy alergię. Zamówicie nam coś?

-Jasne. Coś jeszcze?

-Nie, dzięki. Dasz nam znać, jak jedzenie dojdzie?

-Widząc ten armagedon to raczej wyślę do was Geo.

Zażartował Gus po czym wyszedł a ja jeszcze przez chwilę cicho się śmiałem. Doskonale wiedzieliśmy, że Geo nie jest w stanie niczego Bill'owi odmówić. Jeśli mój bliźniak o coś go poprosi, basista poda mu to na złotej tacy najszybciej, jak to będzie możliwe. Rozłożyłem się z powrotem na łóżku i wróciłem wzrokiem do mojego bliźniaka i szczerze? No kurwa, zatkało mnie. Bill stał przede mną w wyjątkowo nawet jak na niego obcisłych, idealnie czarnych spodniach i na wpół rozpiętej, ciemnoczerwonej koszuli. Wyglądał zjawiskowo i cholernie seksownie i kurwa, gdyby to nie był mój brat to w tym momencie zacząłbym do niego uderzać.

-Zostaje.

Wydusiłem z siebie ledwo, przy czym mój bliźniak pokiwał głową i zaczął coś gadać a ja nie mogłem się nadziwić, jak zajebiście dobrze on wygląda. Odetchnąłem głęboko kilka razy próbując się uspokoić, jednak niewiele mi to dało i nie potrafiłem wyrzucić obrazka mojego brata w tym stroju z pamięci. Cholera... co to ma znaczyć?

Komentarze

  1. Ha!!! No i tu mamy Toma 😅😂🤣 Nareszcie wprowadzasz właściwą akcje, na którą My czytelnicu czekamy 😁 Kocham Cię za to opowiadanie (i jeszcze kilka innych 😹) i z niecierpliwością czekam na kolejną część ❣️
    Pozdrawiam - Twoja ASIA 💋

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty