Wir haben uns auf Zufall getroffen - rozdział 9


Obudził się dopiero wieczorem, a ostre, białe światło od razu zaatakowało jego oczy. Słyszał pikanie aparatury szpitalnej i czuł zapach medykamentów. Od razu skojarzył.

Szpital.

Zawsze panicznie unikał tego miejsca, nie kojarzyło mu się zbyt dobrze, poza tym nie lubi igieł. Otworzył oczy i rozejrzał się po sali. Za oknami było już dawno ciemno, zegar na ścianie wskazywał siódmą wieczór. Obok niego leżała jeszcze dwójka ludzi, dziewczyna, mniej więcej w jego wieku, bardzo chuda i blada z czerwonymi włosami. Obok niej siedziała dwójka ludzi - czarnowłosa dziewczyna i granatowowłosy chłopak. Oboje szczupli i równie bladzi, co pacjentka, rozmawiali z nią i ją zabawiali. Na drugim łóżku leżał chłopak, starszy od niego, z białymi jak śnieg włosami i oliwkowej cerze. Leżał z słuchawkami w uszach. Wtedy usłyszał szczęk otwieranej klamki. Zerknął w stronę drzwi i aż zamarło mu na moment serce, a zaraz potem zaczęło bić w lekko przyspieszonym tempie. Zza drzwi wyłoniła się postać wysokiego chłopaka o blond dredach, dobrze zbudowany, o odcień ciemniejszej karnacji od jego własnej. Czekoladowe oczy spojrzały na niego i widać w nich było radość i zmęczenie, a na czole błyszczały kropelki potu. Przecież on jest chory!

-Tom. - wyszeptał słabo, gdy Dredziarz usiadł przy jego łóżku z ciepłym uśmiechem na ustach. Spojrzał na niego i odgarnął czarne włosy z bladego czoła.

-Miałeś o siebie dbać, Bill. - upomniał go lekkim, ale zachrypniętym, głosem. To nie była reprymenda a troska. Widział zagubienie w oczach trzynastolatka.

-Dzwoniłem kilka razy. W końcu odebrała twoja matka i powiedziała, że tu jesteś.

Wyjaśnił, a potem spojrzał na aparaturę. Uśmiechnął się szerzej, widząc lekko przyspieszone tętno młodszego. Jego matka jest lekarką i pół dzieciństwa spędził w szpitalu, więc zna się na takiej aparaturze i niektórych lekach. Jako-taką widzę medyczną posiadał też z książek mamy, które często jej podkradał, gdy był chory. Postanowił więc sprawdzić coś. Miał szczęście, że monitor znajduje się po przeciwnej stronie łóżka i może na nią łatwo zerkać. Nachylił się nad Czarnym, patrząc mu w oczy, a ich twarze dzieliły centymetry. Wpatrywał się intensywnie w orzechowe tęczówki, badając każdy ich skrawek i zagłębiając się w nich. Podobały mu się. Szczere, niewinne, piękne. Zjechał na moment wzrokiem na malinowe wargi i na powrót utonął w niezwykłych oczach. Przejechał delikatnie opuszkami palców po nagiej skórze jego przedramienia. Czuł, jak ich oddechy mieszają się w jedno. Przejechał dłonią aż do jego szyi i pogładził policzek kciukiem, po czym powoli, nie urywając jeszcze kontaktu wzrokowego, odsunął się. Gdy znów siedział normalnie na krześle, zerknął na wyświetlacz. Serce trzynastolatka szalało. Uśmiechnął się lekko a w duchu odnotował swoje małe zwycięstwo. Z kolei czarnowłosy nie wiedział, co się z nim dzieje. Utonął w głębi czekoladowych oczu, co chwilę jego ciało przeszywały dreszcze. Nie wiedział, o co chodzi, i bał się wiedzieć. Szczególnie, że jego serce tak szalało. Odetchnął cicho, gdy licealista odsunął się od niego. Z jednej strony było to coś, co chciał powtórzyć i co było cholernie podniecające ale z drugiej nie wiedział, jak ma się zachować. Przyglądał się licealiście i sam nie wiedział, dlaczego nie mógł oderwać od niego wzroku.

-Hej, nie jesteś zmęczony? Może się prześpij. - spytał, ale trzynastolatek jedynie pokręcił głową i przesunął się na brzeg łóżka.

-Ja nie, za to ty powinieneś się przespać. Przykro mi, że musiałeś tu przyjeżdżać w takim stanie. - zrobił smutną minkę i spojrzał na niego. Dredziarz uśmiechnął się i ułożył na łóżku, obejmując młodszego chłopaka ramieniem i układając ich tak, by było im razem wygodnie. Nawet nie spostrzegł, kiedy zasnął, zmęczony podróżą i chorobą. Za to czarnowłosy nie mógł zasnąć a jego serce biło jak szalone, gdy przez szpary w zasłonach księżyc oświetlał spokojną twarz starszego chłopaka. Podziwiał go. Tylko z nim czuł się bezpiecznie. Chciałby móc być obok niego.

Komentarze

Popularne posty