Odnajdę cię! - Rozdział 5
Trwałem w uścisku tych ramion nie chcąc nigdy się z nich wyrwać, ale wiedziałem, że muszę. Odsunąłem się od niego na odległość ramienia i spojrzałem mu w oczy, które były dokładnie takie, jak je zapamiętałem z mojego poprzedniego życia.
-Co teraz?
Zapytałem, dalej czując się w tym wszystkim zagubiony. Wiedziałem, że mówił o Hanji, więc wniosek był taki, że mieli ze sobą kontakt a to oznacza, że mogli wymyślić jakiś plan.
-Póki co nic, po prostu jesteśmy sobą i robimy to, co chcemy, tak, jak zawsze.
Chłopak wzruszył ramionami i usiadł przy moim biurku, zapalając lampkę i sięgając po kartkę i długopis leżące z boku. Zastanowił się chwilę i zaczął pisać a ja podszedłem do niego i ciekawsko zaglądałem mu przez ramię.
-Jak już wspominałem, legenda mówi, że po 1120 latach od 900 roku wszyscy zapisani na kartach Kroniki Zwiadowców, w rocznicę swojej śmierci, odrodzi się w tym świecie. Oczywistym jest to, że miał na myśli, iż odzyskamy nasze wspomnienia. Posiadacze tytanów odzyskują swoje wspomnienia miesiąc wcześniej. Hanji zmarła 03.01.872, czyli jako pierwsza z nas odzyskała wspomnienia. Później, 17.01.875 roku zginął Connie. Jean zmarł kilka dni później, 31.01.875. Sasha zmarła 09.02.854. Kolejna jest Mikasa, 15.02.892. 22.02.890 to data śmierci Armina. 29.02 odzyskałem swoje wspomnienia. Erwin zmarł 07.03.850. Potem byłeś ty, 30.03.860. Historia zmarła we śnie 19.04.887. To nasi najbliżsi, potem zosaje jeszcze kilka osób. Hanji odnalazła ciebie i mnie jakieś dwa tygodnie po tym, jak odzyskała wspomnienia. Jest naukowcem w dziedzinie chemii i biologii. Podejrzewamy, gdzie możemy znaleźć Mikasę, ale nie znaleźliśmy nikogo więcej. Żadne z nich nie ma profili w Internecie po których jednoznacznie można stwierdzić, że to oni a nie ktoś o tym samym nazwisku.
Pisał, jednocześnie tłumacząc mi, o co chodzi. Kiwałem głową, przyjmując te informacje i obserwując jego ładne pismo. O ile pamiętam, kiedyś pisał jak kura pazurem i ledwo potrafiłem go rozczytać.
-Jakim cudem historia nie pamięta o Tytanach i Zwiadowcach?
Przerwałem mu, na co odłożył długopis i westchnął ciężko.
-Mikasa przejęła po mnie Tytanów. Zmusiła ludzi, by zapomnieli o wyspie Paradis i Tytanach, zupełnie jak król Friz kiedyś, zmanipulowała wspomnienia ludzi, zastępując je zmyśloną historyjką. W ten sposób chciała uniknąć dalszych wojen i osiągnąć nasz cel, by wszyscy żyli razem i w pokoju. To była ostatnia rzecz, jaką zrobiła przed śmiercią.
Wyjaśnił, opierając policzek na dłoni i westchnął, patrząc w okno. Wiedziałem, że w poprzendim życiu Mikasa miała na jego punkcie niezdrową obsesje i była w nim szaleńczo zakochana. Czy teraz też tak było? No i co on czuje?
-Dlaczego to zrobiła?
-Bo ją o to poprosiłem. Oddałem jej moją wolę i przekazałem, czego nie zdążyłem zrobić. Ponieważ była przy mnie na każdym etapie opanowywania mocy Tytanów, poszło jej o wiele szybciej niż mnie i udało jej się osiągnąć mój cel.
Pokiwałem głową, rozumiejąc, o czym mówi. Tylko jedna rzecz mi jeszcze nie pasowała.
-Hanji nie chce się od razu ze mną spotkać?
Wzruszył ramionami i odwrócił się w moją stronę, lustrując mnie przez moment wzrokiem.
-Powiedziała, że spotka się z tobą dopiero, gdy opowiesz mi to wszystko, co obiecałeś mi powiedzieć, gdy byłem na łożu śmierci.
Czułem, jak dreszcz przeszedł mi po plecch i musiałem głęboko odetchnąć. Co ja mam robić? Jestem totalnie w kropce.
-Przebiegła żmija...
Syknąłem i gdy znów spojrzałem na tak dobrze mi znaną, młodzieńczą twarz zobaczyłem na niej źle ukrywany smutek.
-Czyli... już nie chcesz mi opowiedzieć tego wszystkiego, o czym mówiłeś?
Zapytał cicho a ja dałem sobie mentalnie kopniaka w cztery litery i westchnąłem cierpiętniczo, nie wierząc w moją głupotę. Nie ważne, czy w tamtym czy w tym świecie, Eren zawsze będzie Erenem.
-Chcę. Po prostu nie lubię, gdy ktoś mnie do tego zmusza.
Wyjaśniłem i podszedłem do niego, kładąc mu dłoń na głowie i mierzwiąc miękkie włosy. Widziałem, jak lekko przymknął oczy z przyjemności, po czym ujął moją dłoń i wtulił w nią swój policzek. Widok ten kompletnie mnie rozczulił, ale starałem się nie dać tego po sobie poznać.
-Tęskniłem za tobą, Levi... Ten miesiąc, gdy wiedziałem, kim dla mnie jesteś a jednocześnie wiedziałem, że mnie nie pamiętasz i nie mogę się do ciebie zbliżyć, był okropny. Chciałem wszystko wykrzyczeć ci w twarz, ale wiedziałem, że nie mogłem. Dobrze, że już wszystko pamiętasz.
Wyszeptał, zupełnie jakby ktoś miał nas podsłuchiwać. Światło z lampki doskonale odbijało się w jego oczach, przypominając mi odbijający się w nich kiedyś płomień świecy.
-A kim dla ciebie jestem?
Jeśli dobrze to rozegram, będę dokładnie wiedział, co mogę mu powiedzieć a co nie. Eren w końcu zawsze był szczery i nigdy nic przede mną nie ukrywał.
-Najważniejszą osobą w moim życiu.
Powiedział z dobitną szczerością, patrząc mi prosto w twarz. Chyba przez chwilę o czymś myślał, bo po chwili poderwał się z krzesła i zamknął mnie w swoim silnym uścisku, zbliżając nasze twarze so siebie na niebezpieczną odległość. Nasze oddechy mieszały się a usta dzieliły zaledwie milimetry. Patrzył mi w oczy jakby szukał w nich odpowiedzi na swoje pytania, po czym nachylił się bardziej i delikatnie musnął moje wargi swoimi. Nie widząc żadnego oporu z mojej strony pocałował mnie już śmiało, po czym odsunął się z wielkim uśmiechem na twarzy, jak dziecko które własnie dostało wymarzoną zabawkę.
-Czekałem na to ponad 1120 lat.
Głos mu się łamał, gdy to mówił a moje serce zaczęło bić tak szybko, że miałem wrażenie, iż zaraz wyleci mi z piersi i odleci daleko, daleko stąd. Niewiele myśląc przyciągnąłem go do siebie i zatraciłem się w tych pocałunkach.
Komentarze
Prześlij komentarz