Odnaleźć siebie - Rozdział 31 REWRITE
pov Nicholas
Przez cały dzień wyjaśniałem i wykładałem Justinowi funkcjonowanie firmy i wszystkie te sprawy papierkowe, nad którymi często siedziałem całymi dniami i nie mogłem ich ogarnąć ale starałem się ująć to najprościej, jak się dało, jednak momentalnie zdałem sobie sprawę, że nie muszę tego robić a po przerwie obiadowej raz po raz musiałem zbierać szczenkę z podłogi. Justin miał niesamowity talent i nie dość, że pojmował wszystko w lot, to w dodatku wskazał mi na możliwe ulepszenia i rozwiązania kwestii, nad którymi głowiłem się od tygodni, na jakie nigdy bym sam nie wpadł i na prawdę czułem ogromny respekt. Mogło to być szczęście nowicjusza lub przypadek ale miałem wrażenie, że mój partner po protsu ma to w genach i nie ma w tym ani grama przypadku. Mentalnie waliłem się w łeb, że nie pomyślełem o wprowadzeniu go w te wszystkie tajniki naszej papierologii w pierwszej kolejności ale... no mniejsza. Już się stało i cieszę się, że go w to wprowadziłem. Justin też zdawał się być zainteresowany i dobrze się bawić przy tym, więc był to kolejny plus. Zastanawiałem się nawet nad tym, żeby zamiast szukać jakiejkolwiek pracy poza domem ogarniał po prostu tę całą papierologię ale szybko odrzuciłem tę myśl - Justin potrzebował kontaktu ze światem zewnętrznym i poczucia niezależności przez zarabianie własnych pieniędzy i nie miałem zamiaru mu tego odbierać.
Justin właśnie pochylał się nad jakimiś papierami a czarne włosy opadały mu na twarz gdy zauważyłem, że zrobiło się już późno i wypadałoby na dziś skończyć i zjeść jakąś kolację. Podszedłem więc do niego od tyłu i pocałowałem go w kark czując, jak ten się odpręża i odkłada dokumenty.
-Mm... Nick...
-Siedzimy nad tym cały dzień. Zapraszam cię na kolację a potem do łóżka, kochanie.
-Kusząca propozycja. Gdzie chcesz jechać na kolację?
-Kwadrans stąd jest małe miasteczko, jest tam jedna urocza knajpka. Może być?
-Chętnie.
Odetchnąłem z ulgą, gdy mój partner w zdecydowanie lepszym humorze niż wczoraj odwrócił się do mnie i spojrzał mi w oczy, po czym pocałował mnie krótko w usta. Kręcąc biodrami wyminął mnie i wyszedł z pomieszczenia, więc poszedłem za nim i po chwili już mknęliśmy przez leśne ścieżki.
pov Justin
Kolacja była wręcz idealna i nie mogłem uwierzyć, że prawie zapomniałem o poprzednim wieczorze. Niewielka restauracja w miasteczku nieopodal okazała się bardzo klimatyczna a kucharz spokojnie, moim zdaniem, mógłby starać się o posadzie w jakiejś pięciogwiazdkowej restauracji. Wylizałem talerze do czysta, co nieczęsto mi się zdarza ale w pewnym momencie mój żołądek zdecydowanie był pełen po brzegi i nie chciał wcisnąć w siebie ostatnich kęsów tego zniewalającego ciasta, które zaserwowano nam na deser. Spojrzałem z żalem w oczach na swojego partnera, który roześmiał się, widząc zapewne mój szczenięcy wzrok.
-Weźmiemy na wynos, spokojnie. Cieszę się, że aż tak ci smakowało. Na śniadanie niewiele zjadłeś.
-Też dobrze gotujesz, ale rano nie byłem głodny.
-Spokojnie, wiem, że rano nie jesz zazwyczaj śniadań. Możemy tu jeszcze niedługo wrócić, co ty na to?
Zaproponował, na co ochoczo się zgodziłem, gdy kelner przynosił nam zapakowane na wynos ciasto, o co w międzyczasie poprosił go mój mąż.
-To była idealna randka.
-Ach, więc była to randka?
-A nie?
Nick roześmiał się i wstał ze swojego miejsca tylko po to, by pocałować mnie krótko w usta, po czym pogłaskał mnie czule po policzku.
-Oczywiście, że tak. Chodź, zbierajmy się do domu, późno już.
Zarządził więc posłusznie wstałem i założyłem cieplejszą kurtkę. Mimo, że za tydzień miała być Wigilia, to zaledwie kilka dni temu było bardzo ciepło i rozkoszowaliśmy się wręcz wiosenną pogodą. Miałem szczęście, jako wieczny zmarźluch, że zimy tu nie były bardzo surowe ale mimo to w tę niezbyt przyjemną pogodę dzisiaj, założyłem grubszą kurtkę i zapiąłem się pod samą szyję, podczas gdy Nick ubrał jedynie skórzaną kurtkę. Nie mogłem uwierzyć, że jemu i tak jest ciepło!
Wyszliśmy na, moim zdaniem, zimnicę i od razu wcisnąłem dłonie bardziej do kieszeni ciesząc się, że zaraz będę w ciepłym wnętrzu naszego samochdou. Auto nie zdążyło się jednak jeszcze rozgrzać, gdy zaparkowaliśmy pod domem a ja powoli zamarzałem z zimna. Odpinając pas drżącymi dłońmi, poczułem ciepłe palce na swoim czole a gdy uniosłem wzrok napotkałem na zaniepokojony wzrok brązowych oczu.
-Nie masz gorączki... dobrze się czujesz?
-Nie jestem chory, jest mi po prostu zimno. Mam słabe krążenie.
-Jako wilk?
-Najwyraźniej jestem wyjątkowy. Chodźmy do domu, zaraz chyba na prawdę zamarznę.
Nick mruknął coś cicho i po chwili już siedziałem w salonie na fotelu przy kominku, który właśnie rozpalał mój mąż, podczas gdy ja owinąłem się szczelnie kocem i starałem się jakoś rozgrzać. Westchnąłem z ulgą, gdy płomienie języka zaczłęy w końcu tańczyć po ułożonym w kominku drewnie. Nick podszedł do mnie i posadził mnie sobie na kolanach, obejmując mnie w pasie i przyciągając jak najbliżej do siebie, obcałowując mój kark, co wywoływało przyjemne dreszcze wzdłuż mojego kręgosłupa.
-Zaraz się rozgrzejesz, skarbie. Nie wiedziałem, że taki z ciebie zmarźluch.
-Przyzwyczaję się z czasem do niższych temperatur ale i tak będzie mi zimno.
-Masz coś przeciwko, żebym poprosił Patricka, żeby cię obejrzał? Nie jest to zbyt normalne wśród wilków.
-Jeśli to ma cię uspokoić...
Sądziłem, że Nick pośle mnie do Patricka, naszego lekarza, dopiero jutro wieczorem, jednak on szybko wybrał odpowiedni numer w telefonie, który nagle znalazł się w jego dłoni i po kilku minutach siedziałem na kanapie, pozbawiony koszulki i delikatnie drżący z zimna, podczas gdy lekarz spokojnie i bez pośpiechu mnie badał a Nick, siedzący tuż obok na kanapie, nie odrywał od nas uważnego spojrzenia ciemnych oczu.
-Cóż, Justin, cieszy mnie, że przybrałeś trochę na wadze. Powinieneś dalej tyć, dobrze ci to zrobi.
-Co z nim? On dosłownie zamarzał przy takiej temperaturze na zewnątrz.
Starszy wilk spojrzał po nas spokojnie i gestem pozwolił mi ubrać koszulkę i bluze, co szybko chętnie uczyniłem, po czym usadził się w fotelu naprzeciwko naszej dwójki.
-Chyba masz świadomość, że twój partner, Nicholasie, niezwykle wiele przeszedł w swoim młodym życiu?
-Oczywiście, ale co to ma...
-Młody książę przybył tu wycieńczony do niemal granic możliwości zaledwie kilka miesięcy temu. Widząc go po raz pierwszy sam się dziwiłem, że on w ogóle jeszcze życie. Doznał w życiu wielu obrażeń, które w cale nie ułatwiają jego ciału życia ani regeneracji. Jednym z czynników, który sprawia, że jest mu tak zimno, jest oczywiście jego niedowaga. Jednak mimo bycia wilkiem jego ciało jest bardzo słabe, Nicholasie. Trochę silniejsze, niż ludzkie, jednak wciąż słabe. Dużo czasu zajmie, nim w końcu będzie w dobrej formie. I będzie to kosztować was obu dużo pracy. W dodatku jest też kwestia jego kondycji psychicznej. Nie jestem psychiatrą ale nawet ja wiem, że zmiany w psychice to zmiany w gospodarce hormonalnej. Nic więc dziwnego, że jest mu aż tak zimno, mimo że my dalej możemy spokojnie chodzić w letnich ubraniach. Gdy jego stan psychiczny i fizyczny się ustabilizuje, będzie znacznie lepiej, jednak nie idealnie. Nie mogę zagwarantować, że Justin kiedykolwiek będzie tak silny i zdrowy jak ty, Nicholasie.
Spuściłem głowę, czując się w jakiś głupi sposób winny. Sam po części przecież przyczyniłem się do tego, że tak się urządziłem i było ze mną aż tak źle.
-Więc jutro nakupisz sobie dużo ciepłych ubrań, wilczku. I będziemy pracować nad tym, żebyś wyzdrowiał. Dobrze?
Poderwałem głowę, słysząc czuły głos męża. Wpatrywał się we mnie z miłością a na jego ustach malował się uśmiech tak ciepły, że mógłby topić najtwardszy lód i sprawił, że aż sam się uśmiechnąłem.
-Dobrze.
Komentarze
Prześlij komentarz