Odnaleźć siebie - Rozdział 32 REWRITE
pov Justin
Miałem sobie trochę za złe, że przez mój tragiczny stan zdrowia cała romantyczna atmosfera została zrujnowana i w tym momencie, siedząc w samochodzie prowadzonym przez Vicki do miasta, w którym jeszcze do niedawna mieszkałem. Trochę stresowałem się powrotem tutaj po dość długim czasie - nawet pracę miałem wcześniej w innym mieście, do którego musiałem dojeżdżać ponad godzinę, bo bałem się wpaść na kogokolwiek znajomego a przede wszystkim na ojca, który wciąż mógł się mnie czepiać. Wilczyca chyba wyczuła mój nastrój, bo nagle przerwała trwającą między nami ciszę, zagłuszaną jedynie cichym graniem radia.
-Co ci tak zaprząta myśli?
Spojrzałem na nią, ale brązowowłosa patrzyła wprost na drogę przed nami, co oczywiście było logiczne - nie chcieliśmy spowodować wypadku ani nic. Westchnąłem ciężko i odwróciłem z powrotem twarz w stronę okna zastanawiając się, jak mam jej to wyjaśnić.
-Nick. Chciałbym zrobić coś... Nie wiem, coś romantycznego. Mam wrażenie, że ostatnio tylko się zamartwia a chciałbym go jakoś od tego odciągnąć.
Wyznałem w końcu po chwili a w odbiciu w szybie zauważyłem, że dziewczyna uśmiecha się szeroko.
-Mamy cały dzień w centrum handlowym. Może coś ci wpadnie do głowy.
Nie wiedziałem, dlaczego ale miałem dziwne przeczucie, że ona doskonale wiedziała, co miałoby mi wpaść do głowy.
pov Nicholas
Korzystając z tego, że Justin pojechał razem z Victorią do miasta na cały dzień, wyjechałem do sąsiedniego miasta w interesach. Co prawda rzadko odwiedziałem inne filie, bo miałem od tego ludzi, w końcu nie na darmo jest się prezesem, jednak od czasu do czasu musiałem się nimi zająć osobiście. Liczyłem na to, że wrócę do domu przed moim mężem, jednak oczywiście znalazłem tam parę niezgodności i musiałem je wyjaśnić, przez co wróciłem do domu dopiero po zmroku, przeklinając pod nosem. Chciałem spędzić wieczór z moim mężem a wiedziałem, że jest już dosyć późno. Wszedłem więc po ganku z ciężkim sercem i nacisnąłem klamkę mając nadzieję, że Justin nie będzie zbytnio zły na mnie. Obiecałem mu wspólną kolację a pora posiłku już dawno przeminęła bezpowrotnie. Co prawda dzwoniłem do niego przed wyruszeniem w drogę powrotną i nie brzmiał na złego, ale... No cóż, się okaże. Wszedłem do środka i od razu wyczułem zapach naleśników, które najwyraźniej powoli już stygnęły. Zaskoczony wszedłem do kuchni, w której zobaczyłem obrazek, który bardzo mi się spodobał.
Justin stał przy kuchence ze związanaymi w koński ogon włosami, na uszach miał słuchawki i wyraźnie tańczył do muzyki, smażąc naleśniki a na sobie miał tylko bokserki i mój czarny, o wiele za duży na niego T-shirt. Oparłem się o futrynę, przyglądając mu się tak, gdy w pewnym momencie chłopak odwrócił się w moją stronę i wbił we mnie spojrzenie roziskrzonych, błękitnych oczu. Od razu zdjął słuchawki a ja podszedłem do niego, układając mu dłonie na biodrach.
-Widzę, że ktoś tu miał dobry dzień.
Stwierdziłem, całując go w czoło na co chłopak zaśmiał się cicho i wtulił się we mnie, po czym przyciągnął mnie do krótkiego pocałunku w usta.
-Faktycznie, było super poza tym, że się za tobą stęskniłem. Bardzo stęskniłem. ALE! Mam nadzieję, że jesteś głodny?
-Jak wilk.
Zażartowałem i pozwoliłem mojemu partnerowi wrócić do smażenia, podczas gdy ja zdjąłem marynarkę i zająłem miejsca na swoim krześle, obserwując mojego zdecydowanie pięknego a jednocześnie seksownego partnera.
-Mamy do naleśników marmoladę, krem czekoladowy i cynamon z cukrem. Myślałem, żeby zrobić naleśniki z serem ale zapomniałem kupić ser.
-Nie wiedziałem, że potrafisz gotować.
-Mistrzem kuchni nie jestem, ale kilka prostych dań potrafię zrobić.
Wyjaśnił i wyłączył kuchenkę, po czym postawił na stole stosik naleśników. Wyglądało to zupełnie tak, jakby nasmażył tych naleśników dla całej armii, jednak miałem zamiar zjeść ich jak najwięcej. Po pierwsze - faktycznie byłem głodny jak cholera i cieszyłem się jak nie wiem na kolację a dwa - zrobił je dla mnie Justin. To chyba oczywistę, że choćbym miał wciskać w siebie ostatnie kęsy, nie zostawię nawet okruszka na talerzu!
pov Justin
Wpatrywałem się w wyjadającego kolejne naleśniki partnera, samemu nie potrafiąc już nic więcej w siebie wcisnąć, i nie mogłem opanować uśmiechu. Cieszyłem się, że mogłem coś dla niego zrobić i dać mu coś do jedzenia po całym dniu pracy.
-Kupiłeś wszystko, co chciałeś kupić?
Zapytał mnie w końcu a ja potrzebowałem chwili żeby się zorientować, że zadał mi jakieś pytanie.
-Uhm, tak, z twojej listy też wszystko kupiłem. Tylko że było kilka rzeczy o których nie wiem, czy powinienem je kupić. Ale pomyślałem, że mogę zawsze zamówić online, prawda? No i chciałem, żebyś jeszcze je przejrzał i powiedział swoje zdanie.
-Chętnie ci doradzę ale może już nie dzisiaj, co?
-Nie, dzisiaj już nie mam ochoty na zakupy. Ale chętnie spędzę z tobą resztę wieczoru.
-Z tobą zawsze, kochanie. Dziękuję za posiłek. Te naleśniki były serio dobre. Nasze wilczyce mogą się od ciebie uczyć!
Roześmiałem się, słysząc jego wychwalający moje zdolności kulinarne ton i wstałem ze swojego miejsca, chcąc posprzątać stół, jednak nie zdążyłem nawet wziąć jednego talerza w dłoń, gdy mój mąż mnie ubiegł.
-Idź na górę i wybierz jakiś film, ja posprzątam.
Zarządził a jego uśmiech był zniewalający. No... poza jednym szczegółem.
-Masz na policzku trochę czekolady.
Zaśmiałem się, zlizałem krem z jego policzka i uciekłem na górę, wciąż śmiejąc się z jego zaskoczonej i głupiej miny.
Komentarze
Prześlij komentarz