Opeikun 2 - Rozdział 16
Siedziałem na swoim stołku w kuchni zupełnie, jakbym czekał na skazanie i nerwowo stukałem palcami o kubek mojej herbaty. Nigdy się tak nie denerwowałem. Nigdy nie miałem tak sucho w ustach i takiego mętliku w głowie, jak właśnie w tym momencie. Westchnąłem ciężko i zastanawiałem się, co mam z tym zrobić. Gdy obudziłem się dzisiaj rano, Erena już nie było. Ani w moim łóżku, ani w moim pokoju, ani w całym mieszkaniu. Nie zostawił żadnej notatki, nic. Po prostu zniknął a ja przez chwilę zastanawiałem się, czy może to wszystko mi się przyśniło. Jednak zurzyte husteczki w koszu, malinka na mojej szyji i wciąż żywe wspomnienie jego dotyku dobitnie przekonywały mnie, że nocna scena wydarzyła się w rzeczywistości.
Westchnąłem ciężko i po raz nie wiem który w przeciągu ostatnich trzydzieści minut spojrzałem na zegar, wiszący dokładnie naprzeciwko mnie. Czekałem w napięciu nie wiedząc, co się teraz wydarzy. Eren już dwie godziny temu skończył lekcje i powinien już dawno być w domu a tym czasem ślad po nim zaginął. Telefon też milczał i nie wiedziałem, czy mam się martwić czy jednak to tylko moja wyobraźnia i strach ogarniają mnie o wiele bardziej, niż zazwyczaj.
W końcu usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi a moje serce na moment zamarło, nim wznowiło bicie z dwukrotnie większą siłą. Miałem wrażenie, że bicie mojego serca można było usłyszeć w całej kuchni. Eren wszedł do mieszkania i przez chwilę słyszałem tylko jak się krząta po przedpokoju, nim w końcu wszedł do kuchni i rzucił jakiś magazyn na stół. Z jego kamiennej twarzy nie mogłem absolutnie nic wyczytać i poczułem, jak oblewa mnie zimny pot. A więc jednak już mogłem się z nim żegnać, co?
Zielone oczy spojrzały na mnie ale po raz pierwszy w życiu nie dałem rady wytrzymać jego wzroku. Wzroku kompletnie bez wyrazu, który przyprawiał mnie o ciarki. Od dawna nie widziałem u niego tego wyrazu twarzy i miałem nadzieję już nigdy go nie zobaczyć.
-To był błąd. Załatwiłem sobie mieszkanie i jutro się wyprowadzam.
Poczułem się tak, jakby ktoś wbijał mi nóż w serce. Potrzebowałem kilku sekund, by zebrać myśli i spróbować przełknąć gulę, która w pewnym momencie pojawiła się w moim gardle. Nie pomogło.
-Rozumiem.
Odpowiedziałem w końcu i upiłem łyk mojej ukochanej, delikatnie wychłodzonej już herbaty, jednak to też nie pomogło. Nawet nie czułem jej smaku. Nie miałem ochoty już dalej przebywać z nim w jednym pomieszczeniu. To za bardzo bolało i nie chciałem też mu się więcej narzucać ani żeby się nade mną litował i próbował być na siłę miły czy cokolwiek, co mógł w tym momencie jeszcze zrobić. Wstałem więc ze swojego miejsca i automatycznie podszedłem do zmywarki, chowając do niej swój kubek.
-Myślałeś, że to właśnie powiem?
Zmarszczyłem brwi i zastanawiałem się, o czym on w ogóle mówi. Odwróciłem się powoli w jego kierunku i spojrzałem w jego roześmianą twarz, na której malowało się pytanie "co ty wyrabiasz?".
-Przepraszam?
Chłopak pokręcił powoli głową, po czym podszedł do mnie i ujął jedną z moich dłoń w swoją a palcami drugiej ręki pogładził mnie po twarzy.
-Kiedy wróciłem miałeś taką minę, że wiedziałem, o czym myślisz. Chciałem sprawdzić tylko, czy się nie mylę. Przepraszam. Miałem kiepski dzień i wyrzyłem się na tobie. Wybaczysz mi?
Ciepły uśmiech topił moje serce i przez moment rozważałem, czy mam się na niego wściec czy mu wybaczyć. W koncu podjąłem jednak decyzję, że ukarać mogę go później.
-Czyli nie chcesz się wyprowadzić?
-Nie. I nie uważam tego, co się wydarzyło w nocy, za błąd. Było cudownie.
Odetchnąłem cicho i wolną dłonią rozmasowałem sobie skronie. Przysięgam, że ten chłopak kiedyś przyprawi mnie o migrenę, chociaż jeszcze - JESZCZE - mu się to nie udało. Ból głowy, owszem. Nawet dosyć często miewałem bóle głowy spowodowane zachowaniem Erena. Do migreny jeszcze nie doszedł na skali maltretowania mnie.
-Kiedyś mnie wykończysz.
Mruknąłem w końcu pod nosem a chłopak przyciągnął mnie do siebie i zamknął mnie w ciasnym uścisku. Objąłem go i przez chwilę staliśmy tak w bezruchu a ja uspokajałem bicie mojego serca.
-Co się działo, że miałeś tak zły dzień?
Zapytałem w końcu i wyplątałem się z jego ramion, po czym zająłem ponownie swoje miejsce przy stole. Chłopak westchnął ciężko i skrzyżował ramiona na piersi, opierając się o blat.
-Taka jedna dziewczyna zrobiła mi aferę, że nie chcę z nią być. Doszło do angażowania w to nauczycieli i przez ostatnie dwie godziny mieliśmy pogadankę u dyrektora. Nie wiem, co ta laska sobie uroiła, bo nigdy nawet z nią wcześniej nie rozmawiałem, jest z równoległej klasy, ale raban to ona robić potrafi. Całe szczęście moi przyjaciele i nauczyciele poświadczyli za mnie, więc nie poniosłem żadnych konsekwencji za to, że dziewczyna wtargnęła na moją lekcję i zaczęła robić teatrzyk. Ona została skierowana do psychologa, zobaczymy co z tego będzie.
Westchnął na końcu i podrapał się po karku. Po jego minie wiedziałem, że nie był zadowolony z tej całej sytuacji i miał dość swojej szkoły. Nie zostało mu dużo do matury więc miałem nadzieję, że jakoś wytrzyma.
-Przykro mi. Jesteś zbyt otwarty na ludzi, dlatego tak się dzieje.
Wzruszyłem ramionami a w odpowiedzi usłyszałem cichy śmiech osiemnastolatka.
-Może masz rację.
***
-Levi! Levo no ja cię błagam!
Siedziałem zadowolony najspokojniej w świecie na stołku w łazience i piłowałem swoje paznokcie. Wiedziałem, że potrzebuje wejść do łazienki. Specjalnie na kolację przygotowałem jedno z jego ulubionych dań, które było tak ostre, że skutki czuło się... no, później. Odczekałem więc kilka godzin po czym zabarykadowałem się w łazience i skutecznie okupowałem ją od ponad godziny. Najpierw wziąłem bardzo długą kąpiel, po czym nałożyłem na twarz krem a teraz, po ułożeniu i wysuszeniu włosów siedziałem i dbałem o swoje dłonie. Co miałem zrobić? Wkurzył mnie tą swoją głupią zagrywką z wcześniej i musiałem jakoś się odegrać.
-Levi, już cię przepraszałem! Nie znęcaj się nade mną, proszę, więcej tego nie zrobię!
Jęczał pod drzwiami a ja miałem z tego niezły ubaw. Oczywiście, że dobrze się bawiłem. Nie mogłem jednak ryzykować, że załatwi się na podłogę albo na dywan, nie miałem zamiar tego sprzątać. Upewniłem się, że wszystkie paznokcie są równe, po czym niespiesznie odłożyłem swoje rzeczy i otworzyłem drzwi do łazienki. Eren wyglądał, jakby zaraz miał się przekręcić, co bardzo mnie rozbawiło i nie potrafiłem tego ukryć. Wpuściłem go do pomieszczenia i wyszedłem, słysząc jak chłopak przeklina pod nosem. W tym momencie nie byłem już w stanie opanować śmiechu.
Komentarze
Prześlij komentarz