Nuty naszych serc - Epilog
Pogrzeb okazał się być koszmarem. Był o wiele gorszy niż moment, w którym poinformowano rodzinę Adama o jego śmierci. To wydarzenie było o wiele gorsze, niż oglądanie jak jego rodzina pogrążą się w rozpaczy i żałobie.
Trumna była otwarta, by każdy chętny mógł pożegnać się z Adamem. Wpatrywałem się w jego spokojną twarz i nie mogłem uwierzyć, że za moment to będzie koniec - wieko trumny się zamknie a ja już więcej go nie zobaczę. Nie chciałem tego przyjąć do wiadomości.
Mimo rozesłania informacji o pogrzebie, w kościele nie pojawił się prawie nikt. Neil stwierdził, że spora część rodziny odcięła się od Adama w momencie gdy oznajmił, że jest gejem. Nikt nie miał zamiaru tego zapominać nawet w takiej sytuacji, więc na pogrzebie pojawiło się niewiele osób. Ja nie zamieniłem jednak słowa z nikim obecnym. Nie potrafiłem. Całe to wydarzenie było dla mnie wręcz surrealistyczne.
Kiedy trumna w końcu zniknęła a wynajęci do tego ludzie zaczęli zasypywać ją ziemią czułem, jakbym sam został tam chowany. Jakbym umarł, mimo że moje ciało wciąż żyło. Nie byłem w stanie nawet już więcej płakać. Nie czułem nic poza przeogromną pustką i żalem.
Mimo zaproszenia na obiad do domu Adama, nie poszedłem tam. Nie chciałem być wtedy z nikim. Nie byłem w stanie zdobyć się na jakiekolwiek kontakty społeczne, wydawało mi się to być zbyt wymagające na ten moment. Po prostu wróciłem do domu, kupując po drodze butelkę whiskey.
Niedługo później zadekowałem się w domu i rozsiadłem się na kanapie, zaczynajac pić. Myślałem o tym wszystkim i zastanawiałem się, jak mam dalej żyć. Nie chciałem. Czułem się, jakby ktoś wyrwał mi serce. Jakbym nie potrafił już żyć bez Adama. I nie chciałem żyć bez niego.
Zapewne dlatego następnego dnia w gazetach nagłówek był oszałamiający.
MŁODY MĘŻCZYZNA ZNALEZIONY MARTWY WE WŁASNYM MIESZKANIU
I tak skończyła się nasza historia. Bo nie potrafiliśmy wyśpiewać żadnej z nut naszych serc.
Komentarze
Prześlij komentarz