Lustereczko - rozdział 14

 


-Rozpoczynam ponowne przesłuchanie więźnia Arthura Mall'a osadzonego w Azkabanie od dnia 17 maja bierzącego roku do dnia dzisiejszego. Panie Mall, na poprzednim przesłuchaniu przyznał się pan, że zabijał pan swoje ofiary wynalezionym przez pana zaklęciem, które niedługo poznamy. Od tego czasu udało nam się ustalić, że to pan Potter został pana kolejną ofiarą i to na nim mieliśmy zaobserwować skutki rzeczonej klątwy, czyż tak?

Minister spojrzał znad swoich okularów na znajdującego się w klatce pośrodku sali wieźnia, który uśmiechał się triumfalnie.

-Bardzo dobrze, panie Ministrze. Dokładnie tak było. 

-Mamy jednak podstawy by przypuszczać, że zaklęcie nie zostało stworzone przez pana, a pańską rolą było jedynie przetestowanie i udoskonalenie go. Czy to również prawda?

-Dobrze, panie Ministrze. Widzę, że ma pan w swoich szeregach utalentowanych i inteligentnych czarodziejów i czarodziejki, skoro tak szybko do tego doszliście.

Na sali zapanowało niemałe poruszenie, bowiem poza najbliższym kręgiem zaufanych osób nikt nie wiedział o tym, jakie wnioski wysnuto po obserwacji Harry'ego. 

-Powie nam pan więc, kto jest twórcą tej klątwy?

Harry siedział i czuł, jak serce podchodzi mu do gardła. Bardzo chciał, żeby jego przypuszczena okazały się fałszywe i bał się tego, co zaraz usłyszy. Mimo że rozstał się z Ginny wciąż bardo ją lubił i nie mógł sobie wyobrazić, by to ona mogła stać za czymś tak okrótnym. 

-Ta osoba spokrewniona jest z jedną z pańskich najbliższych pracownic, panie Ministrze. 

-Czy więc poprawne są nasze przypuszczenia, jakoby klątwę o nazwie Mirror stworzyła panna Ginny Wesley?

Na sali zapadła cisza jak makiem zasiał, chociaż nikt nie musiał nikogo uciszać. Najwyraźniej szok i niedowierzanie w słowa Ministra były tak wielkie, że nikt nie umiał wydusić z siebie nawet słowa.

-Dokładnie tak, panie Ministrze.

Harry czuł, jakby zaraz miał puścić pawia. Do ostatniego momentu miał nadzieję i wierzył w to, że ich przypuszczenia okażą się mylne, a jednak to właśnie jego była dziewczyna stała za tym, co działo się z nim w ostatnich tygodniach i za tym, co zrobił Draconowi pod wpływem tej klątwy.

-Wie pan, dlaczego stworzyła to zaklęcie i dlaczego przekazała je akurat panu?

-Nie wiem, panie Ministrze. Przyszła do mnie któregoś dnia i powiedziała, że może mi pomóc zabijać jeszcze więcej osób a ja mogę pomóc jej. Podała mi to zaklęcie i wyjaśniła, jak to używać. Spotkała się ze mną ponownie, gdy wyznaczono pana Potter'a do schwytania mnie. Powiedziała, że mam go ugodzić właśnie tym zaklęciem. Sporo zapłaciła, więc się zgodziłem.

-Jest pan pewien, że nie wie pan niczego więcej?

-Powiedziałem już wszystko, co wiem, panie Ministrze.

-W porządku. Zostaje pan skazany na dożywotnie więzienie w Azkabanie wspierane opieką psychiatryczną, jako że wykazuje pan duże skłonności socjopatyczne i psychopatyczne, co wynika z raportów biegłych. Jeśli psychiatrzy stwierdzą, że może pan wrócić na wolność, wrócimy do sprawy. Możecie go zabrać.

Powiedziawszy to Minister Magii zakończył najbardziej zaskakującą rozprawę, jaka odbyła się w tych murach od co najmniej kilkudziesięciu lat. Nikt nie przypuszczał takiego obrotu spraw, nawet jeśli niektórzy domyślali się, w którym kierunku to idzie.

-Niech piątka aurorów pierwszej klasy zbierze się i w trybie natychmiastowym pójdzie pojmać Ginny Wesley. Przesłuchamy ją jeszcze dzisiaj. 

Zarządził, gdy więzień zniknął  a na sali zapanowało poruszenie, jakiego dawno tu nie było. Tylko Harry miał wrażenie, jakby przyrósł do krzesła i nie był w stanie ruszyć się nawet o milimetr. Poczuł na swojej dłoni chłodny dotyk smukłych palców i gdy uniósł głowę spojrzał prosto w błękitne oczy ich właścicielki.

-Nie przejmuj się, Harry. To nie twoja wina. Złapią Ginny i dowiemy się, jak cię wyleczyć.

Delikatny głos uspokajał a jednocześnie ranił jego duszę i serce. Nie tego się spodziewał zaznać w wieku 28 lat.

-Wiem, ja tylko... nie posądziłbym o to Ginny. Miałem nadzieję, że sprawcą okaże się ktoś inny.

Wydusił z siebie i wyszedł z sali wraz z przyjaciółmi, mając w myślach istną burzę myśli i nie do końca wiedząc, co ma teraz ze sobą i z tym faktem zrobić.

5 godzin później

-Panno Wesley, przyznaje się pani do stworzenia klątwy zwanej Mirror i przekazania jej przestępcy, panu Arthurowi Mall'owi?

Minister Magii po raz kolejny powtórzył jedno i to samo pytanie, na które rudowłosa dziewczyna niezbyt chciała odpowiedzieć. Od kilku minut, odkąd znalazła się na sali, nie odezwała się ani słowem.

-Ginny, to ty za tym stoisz? Zrobiłaś to? 

Harry podszedł do swojej byłej dziewczyny i uklęknął przed nią, spoglądając jej w oczy.

-Tak, ja to zrobiłam. Nie chiałeś do mnie wrócić, wywnioskowałam, że musisz kogoś mieć, więc musiałam jakoś pozbyć się tej osoby. Nie spodziewałam się tylko, że tym kimś jest Draco. Gdyby to był ktokolwiek inny, minęłyby miesiące a może nawet i lata, nim ktoś by się zorientował. 

Po tych słowach w pomieszczeniu zapadła cisza i nawet Ron nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał. 

-A więc jednak... Tak, jak przypuszczaliśmy.

To Hermiona jako pierwsza przepadła ciążącą wszystkim ciszę, zabierając głos i podeszła do swojego męża, kładąc mu ręce na ramionach.

-Chciałam, żebyś do mnie wrócił. Ja cię kocham, Harry!

Jednak te krzyki już nic nie dały. 

Komentarze

Popularne posty