Odnajdę cię! - Rozdział 11


Ponowne założenie SDTM było niesamowitym uczuciem. Byłem podekscytowany a jednocześnie miałem dziwny strach z tyłu głowy, że zbyt długo tego nie używałem, odzwyczaiłem się i sobie nie poradzę. Westchnąłem cicho i zamknąłem oczy, zastanawiając się, jak robiłem to kiedyś. Po chwili otworzyłem oczy i spojrzałem na swojego chłopaka, który stał przede mną z uśmiechem i czekał, aż zdecyduję się zacząć. Skinąłem głową i spróbowałem użyć sprzętu. Uczucie, gdy znów znalazłem się w powietrzu było cudowne i wręcz oszałamiające. Czułem się jak ryba w wodzie a jednocześnie wiedziałem, że nie idzie mi to tak sprawie i lekko jak wcześniej. Zdecydowanie wyszedłem z wprawy i już po chwili wylądowałem tyłkiem na ziemi, bo źle wycelowałem hakiem.

-Levi, czyżbyś się odzwyczaił?

Zapytał mnie chłopak ze śmiechem, lądując zgrabnie obok mnie i podając mi rękę, którą chwyciłem i za jego pomocą podniosłem się znowu na nogi i otrzepałem się z niewidzialnego kurzu.

-To nigdy nie było proste. Przypomina mi się jak z Farlanem dopiero co uczyliśmy się korzystać ze sprzętu, który ukradliśmy w Podziemiu. Wtedy było podobnie. 

Uśmiechnąłem się lekko do swoich wspomnień i zauważyłem, że Hanji gdzieś wychodzi, więc podszedłem bliżej do Erena, tak że dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów.

-Jak tak się zastanowię, to w poprzednim życiu chciałem czegoś spróbować, ale nie udało mi się.

Powiedziałem ciszej, uważając, by echo nie rozniosło się po ogromnym pomieszczeniu. 

-Co takiego?

Zapytał, ale ja nie odpowiedziałem tylko chwyciłem go za koszulkę, za którą go do siebie przyciągnąłem i złożyłem na jego ustach długi, delikatny i ciepły pocałunek.

-Braciszek Levi!

Miałem wrażenie, że poraził mnie piorun. Gwałtownie oderwałem się od ust osiemnastolatka, które chciałem móc całować dłużej i odwróciłem się w stronę z której dochodził głos. Myślałem, że zobaczyłem ducha i czułem, jak moje policzki zaczynają mnie palić, ale o dziwo nie ze wstydu. Nie wstydziłem się tego, że kocham Erena i z nim jestem, raczej czułem się dziwnie, że ktoś nas przyłapał tak nagle. W dodatku ktoś, kogo kompletnie się nie spodziewałem, bo w drzwiach parę metrów ode mnie stały trzy postacie. Oprócz Hanji był to wysoki, blondwłosy chłopak i drobna, rudowłosa dziewczyna, przez co aż niemal zaniemówiłem. 

-Isabel... Farlan...

Udało mi się wydusić i po chwili poczułem lekkie uderzenie w plecy. Eren najwyraźniej chciał dodać mi odwagi i dać znać, że jest ze mną w razie, gdybym czuł się niepewnie. Zaraz potem zorientowałem się, że dziewczyna podbiegła do mnie i już chciała się na mnie rzucić by mnie przytulić, gdy sprawnie się odsunąłem. Dobrze wiedziała, że tego nie cierpię.

-No weź! Nie widzieliśmy się ponad tysiąc lat a ty nie chcesz mnie przytulić?

Obruszyła się dziewczyna, siadając na ziemi w siadzie skrzyżnym i wydymając śmiesznie usta.

-Nie. Dobrze wiesz, że nie cierpię się przytulać.

Odburknąłem chociaż tak na prawdę cieszyłem się, że znów widzę ich żywych i w dobrej formie.

-Ty wolisz raczej inne czułości. 

Zaśmiał się podchodzący do nas blondyn i uśmiechnął się znacząco, dając nam znać, o co mu chodzi, co lekko mnie zirytowało. Niby wiedziałem, że nie ma nic złego na myśli, ale jeśli miałem ich spotkać to sam chciałem na swoich zasadach poinformować ich o swoim związku a nie, żeby dowiadywali się w taki sposób i trochę mnie to irytowało.

-Co poradzić? Isabel, nie przyniosłaś przypadkiem tych babeczek, które mi ostatnio obiecałaś?

Kolejne zaskoczenie trafiło mnie niczym rażenie paralizatorem. Eren i moi przyjaciele z Podziemia najwyraźniej całkiem nieźle się znali. Nim zdążyłem się zorientować, rudzielec i brunet rozkładali się pod ścianą i dziewczyna wyjmowała coś ze swojego wielkiego plecaka. Musiałem mieć komiczną minę, bo wywołałem najwyraźniej śmiech u stojącego u mego boku przyjaciela.

-Poznaliśmy Erena kilka lat temu. Dopiero od kilku tygodni o wszystkim wiemy i ta przyjaźń się zacieśniła. I nie przejmuj się. Eren zawsze powtarzał, że jesteś dla niego najważniejszy i gdyby to było możliwe to chciałby być z tobą w związku, ale nie będzie cię do niczego zmuszać. Cieszę się, że jednak się zeszliście. Od razu widać, że oboje odżyliście.

Moi przyjaciele przez te kilka stuleci stali się strasznie wygadani i inteligentni, co z jednej strony podziwiałem ale z drugiej strony trochę mnie to denerwowało. Coś, co z reguły miałem z Hanji.

-Brakowało mi jeszcze klonów Hanji. Cholera.

Mruknąłem pod nosem i podszedłem do siedzącej pod ścianą pary, sięgając po jedną z babeczek, która okazała się być z jagodami i okazała się być przepyszna. Widziałem, jak wszyscy mi się przyglądają, czekając na moją reakcję, co mnie totalnie załamało. Pokręciłem głową i wstałem, odchodząc od nich, czując, że muszę wrócić do domu bo jest to dla mnie zbyt wiele i zbyt dziwne jak na jeden raz. Dlatego też skierowałem się w stronę wyjścia i wkrótce byłem w drodze do domu, nie zważając na to, czy im się z tego jakoś wytłumaczę czy też nie.


google.com, pub-5443157557787597, DIRECT, f08c47fec0942fa0

Komentarze

Popularne posty