Miłość leczy rany - Rozdział 11

 


TOM

-Nie powstrzymuj się, proszę.

Wyszeptał, ponownie unosząc biodra i ocerając nasze krocza o siebie. Miałem wrażenie, że zaraz stracę zmysły i oszaleję, jeśli dalej będzie mnie tak kusił.

-Nie mogę. Bill...

Odmówienie mu było cholernie ciężkie, ale moja moralność stanowczo zabraniała mi na zbliżenie się do niego bardziej.

-Och, Tom, przestań. Przez całe życie nie wiedzieliśmy, że w ogóle jesteśmy braćmi. Dzieci i tak z tego nie będzie. Po prostu zaakceptuj mnie takim, jakim jestem i weź mnie tak, jak w noc, gdy się poznaliśmy.

Warknął i wykorzystał to, że poluźniłem uścisk na jego nadgarstkach, przyciągając mnie do siebie za szyję i wpijając się w moje usta. Zatopiłem się w tym niezwykle przyjemnym pocałunku i coraz mniejszy stawiałem opór. Nim się zorientowałem, moje dłonie błądziły po jego ciele a rządza by nim zawładnąć i mieć go tylko dla siebie stawała się coraz większa i coraz bardziej mnie zniewalała. Podwinąłem jego koszulkę i odsunąłem się od niego, by po chwili leżał przede mną kompletnie nago z lekko uniesionym penisem i lubieżnym uśmiechem na ustach. Nie czekał jednak długo i nie pozostawał mi dłużny, bo po chwili ja również klęczałem przed nim nago a jego dłoń momentalnie zaatakowała i zacisnęła się na moim przyrodzeniu, co wyrwało westchnięcie z mojego gardła. Ale w głowie miałem już zupełnie inny plan na tę noc. Zmusiłem go, by znów się położył i uklęknąłem pomiędzy jego nogami, widząc zaciekawienie w jego oczach. Nachyliłem się i po chwili jego penis zniknął mi w ustach, gdy starałem się dać mu jak najwięcej przyjemności. Widziałem, jak zagryza zęby na swojej dłoni, by nie jęczeć i miałem niemałą satysfakcję z tego, jak stawał się coraz większy. Wyciągnąłem go z ust i polizałem kilka razy jego dziurkę, na co zadrżał na całym ciele, ale to nie był koniec. Pochyliłem się nad nim i odsunąłem rękę od jego twarzy. Widziałem rumieńce na jego policzkach i zamglony wzrok, którym mnie obdarzał i było to źródłem cholernej satysfakcji. Wsunąłem w niego jeden palec, co było łatwiejsze dzięki mojej ślinie i mogłem idealnie obserwować, jak zaciska oczy i mimowolnie nabija się na mnie, a z jego ust wyrywa się jęk przyjemności.

-Tom... 

Jęknął cicho, ale nie miałem zamiaru go teraz słuchać. Znów się nachyliłem i zacząłem mu obciągać, jednocześnie pieprząc go palcami i starając się go przygotować na ciąg dalszy. Mimo zakrywania ust dłonią coraz bardziej słyszałem jego jęki przyjemności i z zadowoleniem czułem i obserwowałem, jak wił się pod wpływem moich pieszczot, podświadomie prosząc o więcej. W pewnym momencie poczułem, jak przyciąga mnie za włosy do siebie, więc pochyliłem się nad nim i pocałowałem w usta, na co zamruczał z zadowoleniem, ale i tak mnie od siebie odsunął.

-Weź mnie tak, jak lubisz.

Rozkazał, na krótki moment będąc w stanie zebrać się w sobie na tyle, by być choć trochę stanowczym. Uśmiechnąłem się i znów go pocałowałem, zatapiając się w przyjemnym i pełnym pożądania pocałunku.

-Właśnie to robię.

Zapewniłem go i nim zdążył zaoponować, wyjąłem palce z jego wnętrza i przystwiłem swojego penisa do ciasnego kręgu mięśni. Widziałem, jak oblizał usta i przyglądał mi się intensywnie. Nie mógł się doczekać, aż to w końcu zrobię.

-Więc pieprz mnie jak dziwkę.

Odpowiedział, po czym wszedłem w niego... powoli i delikatnie, uważnie obserwując jego twarz i reakcje. Wchodziłem w niego kawałek a gdy widziałem najmniejszą oznakę bólu zatrzymywałem się i rytmicznie, delikatnie wysuwałem i wsuwałem do jego wnętrza, chcąc, by się przyzwyczaił. Minęła dłuższa chwila, nim w końcu wszedłem w niego cały i od razu wyrwałem krzyk z jego gardła, świadczący o przyjemności, jaka go ogarnęła.


BILL

Miałem wrażenie, że oszaleję. Mimo że spodziewałem się, że chłopak weźmie mnie dokładnie tak, jak ostatnim razem, on zdawał się robić wszystko, by sprawić mi przyjemność. I chociaż nie chciałem tego przyznać, to był w tym cholernie dobry. W momencie, gdy wszedł we mnie do końca, uderzył prosto w moją prostatę i aż krzyknąłem, czując ogarniającą mnie falę przyjemności. Po raz pierwszy czułem się tak dobrze i tak błogo podczas seksu i było to dla mnie tak nowe a jednocześnie tak przyjemne, że nie mogłem się doczekać, aż dostanę więcej. 
Dredziarz nachylił się nade mną i zaczął poruszać w moim wnętrzu, jednocześnie stymulując dłonią moje przyrodzenie i obdarowując pocałunkami i malinkami całą moją szyję, obojczyki i klatkę piersiową, a ja rozpływałem się pod nim pod wpływem tych pieszczot. Sam dopiero po jakimś czasie zorientowałem się, że objąłem jego biodra udami i wychodziłem naprzeciw jego uderzeniom, nabijając się coraz bardziej i bardziej na niego.

-Tom, mocniej!

Rozkazałem w końcu, czując, że inaczej nie dostanę tego, czego chcę. Spojrzał mi w twarz i chyba przez chwilę szukał w niej odpowiedzi, czy naprawdę tego chcę, czy tylko tak mówię, ale gdy najwyraźniej ją znalazł, zaczął pieprzyć mnie o wiele mocniej niż wcześniej. Nie czułem bólu. O dziwo nie czułem nawet odrobiny bólu. Jedynym, co czułem, była rozchodząca się coraz mocniejszymi falami po moim ciele coraz większa przyjemność, która wyrywała krzyki z moich ust i sprawiała, że wiłem się w amoku pod ciałem kochanka, chcąc dostać jak najwięcej z tego, co mi daje. Przyjemność odbierała mi zmysły i doprowadzała do szaleńśtwa, a ja nie mogłem się jej oprzeć, gdy zabierała mnie do zupełnie innego świata. W końcu zacząłem czuć to znajome uczucie w podbrzuszu i byłem pewien, że niedługo nastąpi punkt kulminacyjny. Wbiłem paznokcie w skórę Dredziarza, wyginając się w łuk i dochodząc, wykrzykując jego imię i brudząc nas obu moją spermą. Jak przez mgłę widziałem uśmiech na jego twarzy i zarejestrowałem, że on wciąż się we mnie porusza a moje ciało daje mi znak, że niedługo znów dojdę. Jego dłonie zacisnęły się na moich nadgartskach, odbierając mi możliwość jakiegokolwiek poruszania się i nie rejestrowałem już nic, poza tą niezwykłą przyjemnością.


TOM

Mimo że chłopak przed chwilą doszedł, wciąż się w nim poruszałem widząc, że w cale nie ma dość. Jego słodkie jęki pieściły moje uszy a ciało i twarz urzekały mnie, dając wrażenie, że są magiczne. Widziałem, że znów zbliża się do końca i wiedziałem, że ja też już dłużej nie dam rady. Pochyliłem się i pocałowałem go w szyję.

-Nie powstrzymuj się, Billy. Jesteś cudowny.

Szepnąłem mu wprost do ucha a jego ciałem targnął gwałtowny dreszcz. Czułem, jak jego pulsujące wnętrze coraz bardziej się na mnie zaciska i wiedziałem, że zaraz dojdziemy obaj. Po kilku kolejnych ruchach w jego cudownym wnętrzu, chłopak wygiął się w łuk i z moim imieniem na ustach doszedł, zaciskając się na mnie tak mocno, że nie potrafiłem się dłużej powstrzymać i doszedłem, wypełniając jego wnętrze. Dopiero po chwili zorientowałem się, że moja sperma wylewa się z niego mimo, że wciąż w nim byłem. Czarnowłowy leżał pode mną na łóżku, próbując złapać oddech i wyglądająć tak seksownie i lubieżnie, że gdybym właśnie nie doszedł, to zrobiłbym to teraz. Pochyliłem się i pocałowałem go, opuszczając jego wnętrze i przytuliłem do siebie. Słodko wtulił się we mnie, jakby chował się przed całym światem i miałem nadzieję, że dałem mu chociaż trochę przyjemności. Jednocześnie przeklinałem się w myślach, że straciłem nad sobą kontrolę i dałem mu się uwieźć. Ale na wyrzuty sumienia będzie czas rano.

Komentarze

  1. najlepszy rozdział! zresztą wszystkie są najlepsze!
    czekam na więcej,
    kocham twoje opowiadania,
    bardzo mi pomagają w ciężkich chwilach:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty