Odnaleźć siebie - Rozdział 18

 


Zastanawiałem się, gdzie też ten dwudziestolatek mógł się podziać i niepokoiłem się coraz bardziej z każdą mijającą minutą, podczas której nie miałem o nim żadnych wieści. Mimo, że pokonałem już w swojej wilczej formie niemal 80 kilometrów, wciąż nie byłem w stanie znaleźć po nim jakiegokolwiek śladu. Zupełnie, jakby rozpłynął się w powietrzu, chociaż miałem świadomość, że mogłem pójść w złym kierunku i to ktoś inny go znajdzie, ale bałem się, że zgubił się gdzieś i coś mu się stało. Niestety, przez to że pozostał jeszcze mniej-więcej tydzień do dopełnienia jego Przebudzenia jako wilka, jego zapach był bardzo słaby i co kilka minut uległ zmianie, a przez to, że w okolicach domu zawsze było sporo ludzi, zapachy mieszały się i nie byłem w stanie precyzyjnie określić, gdzie się skierował. Gdyby był jeszcze przed Przebudzeniem albo już po kompletnym Przebudzeniu, jego zapach byłby o wiele bardziej wyrazisty i charakterystyczny, dużo prościej byłoby mi go znaleźć, ale nie mogłem teraz sobie wyobrażać, co by było gdyby stało się tak a nie inaczej, ani go obwiniać. W końcu do tej pory nie byłem pewien, co też takiego się stało, że postanowił uciec z domu nic nikomu o tym nie mówiąc. 

Rozejrzałem się po raz kolejny, ale nie zauważyłem nic, co wskazywałoby na jego obecność tutaj. Pokonałem już niemal 100 km na zachód i stałem u podnóża gór, ale od czasu, gdy zniknał minęła dopiero niespełna godzina, człowiek na dwóch nogach nie dałby rady pokonać tak ogromny obszar w tak krótkim czasie. Zastanawiałem się, czy stało się coś, co mogłoby mi podpowiedzieć, dlaczego uciec, ale do niczego nie mogłem dojść. Spuściłem uszy po sobie i ruszyłem w drogę powrotną, trzymając się tej nikłej nadziei, że chłopak odnajdzie się cały i zdrowy i dowiem się w końcu, dlaczego tak sobie po prostu wyszedł z domu, w dodatku na terenie, którego kompletnie nie zna i bez możliwości przemiany w wilka i poradzenia sobie w niebezpiecznej sytuacji.

Wróciłem do domu dokładnie 35 minut później i widziałem panujące przy głównym budynku poruszenie, więc podszedłem tam i zmieniłem się z powrotem w człowieka, zastanawiając się, co takiego się wydarzyło. Moje serce zabiło mocniej, gdy do moich nozdrzy dotarł znajomy zapach letniej bryzy i zobaczyłem wśród tłumu przebłysk ciemnych włosów. Już wiedziałem, co się stało i nie mogłem doczekać się, aż go zobaczę, ale otaczający go członkowie watahy w cale nie mieli zamiaru mnie przepuścić, najwyraźniej jeszcze nie zdając sobie sprawy z mojej obecności. 

-Wiemy, że jesteś Duszą naszego alfy, ale nie możesz tak po prostu uciekać.

-Martwiliśmy się o ciebie!

-Póki co nie jesteś w stanie przeżyć sam w lesie, nie dokończyłeś Przemiany!

-Nie uciekaj, jak chcesz gdzieś wyjść to powiedz komuś z nas i zabierz kogoś ze sobą!

Przekrzykiwali się nawzajem, ale w ich głosie brzmiała ogromna ulga. Może jeszcze nie zdążyli się poznać, ale każy doskonale wiedział, kim on jest i jakie znaczenie ma w naszym stadzie, przez to też wszyscy się o niego martwili, tak jak to bywa w rodzinie. Odchrząknąłem, zwracając na siebie uwagę wszystkich i tłum rozstąpił się przede mną, ukazując mi lekko ubranego, jak na taką pogodę, pozbawionego butów chłopaka, siedzącego na zwalonym pniu ze zwieszoną głową, zupełnie jakby właśnie karcili go rodzice. Kucnąłem przed nim i położyłem mu dłoń na przedramieniu, uśmiechając się lekko. 

-Chodźmy do domu.

Powiedziałem miękko ale stanowczo. Używając tego tonu, nawet moja Dusza miała ciężki orzech do zgryzienia, jeśli chciał spróbować mi się przeciwstawić, bo ton alfy i jego rozkazy są absolutne. Weszliśmy do domu, zostawiając wszystkich za nami i podążyłem po schodach na górę, słysząc ciche kroki tuż za mną, ale nie odzywałem się do niego ani nie parzyłem na niego, nie do końca wiedząc, jak tak właściwie mam się zachować. Wszedłem do sypialni i od razu podszedłem do szafy by coś na siebie założyć. Miałem przeczucie, że będzie to ciężka rozmowa.

Komentarze

Popularne posty