Odnaleźć siebie - Rozdział 15 REWRITE


 pov Nicholas

Powiedzenie, że mój partner był w szoku to było wielkie niedopowiedzenie. Miałem wrażenie, że wręcz mogę zobaczyć ulatującą z niego duszę, która zdecydowała się wrócić dopiero po chwili do swojego ciała, jednak on wciąż stał nieruchomo, o wiele bledszy niż jeszcze chwilę temu, wpatrując się tempo w jakiś punkt gdzieś w oddali. Przez chwilę nawet się o niego trochę martwiłem ale wyraźnie widziałem, że oddycha dość spokojnie, tak bardzo źle więc być nie mogło. Sam byłem w szoku a co dopiero on. Dopiero co dowiedział się, że poza ludźmi istnieją inne rasy, że on sam należy do Wilków a teraz, przy swojej pierwszej przemianie, dowiedział się, że jest ostatnim księciem Wilków, na którego nasza rasa czekała od kilkudziesięciu lat. Do tej pory wszyscy sądzili, że ród królewski wyginął, jednak najwyraźniej komuś udało się przetrwać. 

W końcu jednak nie mogłem już wytrzymać i podszedłem do niego, zamykając Justina w swoich ramionach i delikatnie się kołysząc, chcąc go nie tylko uspokoić ale jednocześnie pokazać mu, że jestem tuż obok i może na mnie liczyć. Minęła jednak dłuższa chwila, nim drobne ciało wtuliło się we mnie a szczupłe ramiona objęły w zaskakująco silnym uścisku. Głaskałem rytmicznie jego plecy, aż w końcu odsunął się kawałek i spojrzał na mnie błyszczącymi od łez oczami. Otarłem kąciki jego oczu i pocałowałem go w czoło. 

-Jak się czujesz?

Zapytałem cicho, nie chcąc go denerwować. Miałem wrażenie, że jeśli będę normalnie mówić, to chłopak zaraz rozpadnie się w moich ramionach i zacznie płakać, a tego nie chciałem. 

-Nie wiem... Dziwnie... dlaczego ja? 

Jego drżący głos wskazywał na to, jak się czuje i w cale mu się nie dziwiłem. Musiał być tym wszystkim przerażony i bolało mnie serce, że nie mogę ująć mu tego bólu, co chętnie bym zrobił.

-Nie mam pojęcia ale się dowiem.

Obiecałem i zdawałem sobie sprawę, że ta obietnica za żadne skarby nie może zostać złamana. Utwierdził mnie w tym mocny uścisk ukochanego, który ufnie szukał w moich ramionach oparcia. 

pov Justin

Nie mogłem dojść do siebie po tych wszystkich rewelacjach, chociaż musiałem przyznać, że sama przemiana i bycie w wilczej formie całkiem mi się spodobało. Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie świadomość, że jestem księciem na którego czekali i mogę zostać odsunięty od Nicholasa. Na samą myśl o tym, że mogą nas rozdzielić, rozklejałem się i nie potrafiłem normalnie oddychać a na sercu czułem przytłaczający mnie ciężar. To sprawiało, że nie byłem w stanie normalnie funkcjonować i mnie to dobijało. 

Musiałem jednak się ogarnąć i następnego dnia z mocnym postanowieniem, że to się zmieni, zszedłem do gabinetu Nicholasa, gdzie właśnie załatwiał jakieś sprawy firmowe, i usiadłem mu na kolanach, nie przerywając mu rozmowy przez telefon ale jednocześnie chłonąc jego bliskość. Gdy w końcu odłożył urządzenie i zwrócił na mnie całą swoją uwagę, spojrzałem na niego trochę niepewnie, wahając się już tylko przez chwilę. Musiałem się dowiedzieć, inaczej ta niepewność mnie zabije.

-Możesz poprosić Starszyznę o przybycie? Muszę z nimi coś wyjaśnić.

Poprosiłem, doskonale widząc zaskoczenie na jego twarzy, jednak pokiwał głową, sięgając po swoją komórkę.

-Będą tu jeszcze dzisiaj. Wszystko w porządku?

Zapytał z lekkim uśmiechem, głaszcząc mnie po kręgosłupie i odgarniając mi ciemne włosy z oczu. Pokiwałem głową, próbując oddać lekko uśmiech, chociaż niezbyt mi się to udawało. 

-Będzie dobrze. Mam nadzieję.

Komentarze

Popularne posty