Why do I have to lose everyone? - Epilog


 Wyprawa nadeszła szybko. Zdecydowanie za szybko. 

Ja z kolei z dnia na dzień czułem się coraz gorzej. Co noc męczyłęm się z koszmarami, podczas których na nowo przeżywałem nie tylko śmierć Fallena i Isobel ale również tę niebezpieczną sytuację z Erenem. Wydarzenia te mieszały się ze sobą i kilka razy budząc się zlanym potem byłem święcie przekonany, że Eren również zginął w trakcie ostatniej wyprawy. Wtedy nie zważając na godzinę wychodziłem ze swojego pokoju i cicho przemykałem się do tego, gdzie mieszkał Eren, chcąc sprawdzić, czy wciąż tam jest - czy jest bezpieczny, czy oddycha. Zdarzało się, że siedziałem tam aż do świtu. Nie potrafiłem go opuścić. Musiałem być pewien, że jest bezpieczny.

Wyjeżdżałem poza mury z Erenem u boku i ciężkim sercem. Miałem wrażenie, że zaraz mogę zemdleć od nadmiaru stresu. Niestety nie miałem już na to wpływu i nie mogłem nic więcej zmienić. Mogłem mieć tylko nadzieję, że wrócimy do kwatery głównej w jednym kawałku.

Niestety, jak to mawiają, nadzieja matką głupich. Już trzeciego dnia wyprawy zostaliśmy zaatakowani przez liczną grupę tytanów. Wszystko szło gładku do momentu, gdy zobaczyłem głowę Erena, znikającą w paszczy tytana. Nie miałem szans, żeby zareagować. Nie zdążyłem. Mogłem tylko obserwować, jak chłopak ginie w rękach tych, z których mieliśmy oczyścić świat.

Nie mam pojęcia, co się później stało. Wiem tylko, że po tej masakrze, która się rozegrała i w trakcie której straciliśmy 3/4 oddziału, wróciliśmy szybko za mury do zamku. Wciąż będąc w szoku nie rejestrowałem żadnych wydarzeń. Nie wiedziałem nawet, jak wróciłem do swojego pokoju. W pewnym momencie zauważyłem po prostu, że siedzę na łóżku a w dłoniach trzymam jakąś kopertę. Chcąc nie chcąc, szybko ją otworzyłem i wyjąłem ze środka złożoną kartkę. Od razu rozpoznałem pismo Erena, więc zacząłem czytać.

Levi,

pewnie tego nie pamiętasz ale kiedyś zapytałem Cię, co by było, gdyby był inny powód, że tytani nas pożerają. Nie chciałem pozostawiać Cię bez odpowiedzi, więc zostawiam Ci ten list.
Właśnie wróciliśmy z mojej pierwszej wyprawy. Doskonale zdaję sobie sprawę, że na następnej zginę. Taki jest plan i tak musi być - zmusili mnie do tego. Nie mogę postąpić inaczej. Mam nadzieję, że do czasu kolejnej wyprawy znajdę jakieś inne rozwiązanie, jednak póki co Erwin jest nieugięty. Przypadkiem odkryłem prawdę o tytanach i zamierzam się tym z Tobą podzielić.
Tytani to ludzie - poza Paradise istnieje jeszcze kilka kontynentów, na których żyją ludzie a ich życie toczy się zupełnie inaczej, niż to, które znamy. Niestety, nic więcej na temat tych krajów nie wiem. W każdym razie jeden z krajów zmienia ludzi z naszego rodu, rodu Ymir, w tytanów w ramach kary za najmniejsze przewinienia. Potrzebują do tego jakiegoś płynu z tytanów ale nie znam szczegółów.
Tytani nie zabijają nas, bo są głodni ani z brutalności. Oni rozpaczliwie szukają tych z nas, którzy też są tytanami w ludzkiej skórze i którzy umożliwią im, że będą mogli w każdej chwili zmieniać się w tytanów, prowadząc jednocześnie ludzkie życie. To instynkt, który nimi kieruje. Nie robią tego z własnej woli - są do tego zmuszani.
Mam nadzieję, że znając tę prawdę, będziesz w stanie im przebaczyć. Erwin współpracuje z dowódcą tego kraju i dlatego wysyła tylu ludzi na tak ryzykowne misje. Dlatego od lat badania na temat tytanów stoją w miejscu.
Dowiedziałem się tego przypadkiem jednak faktem jest, że Erwin skazał mnie za to na śmierć. Gdybym coś powiedział Tobie lub komukolwiek innemu, miał zabić tę osobę - a tego nie chciałem. List oddaję w recne Mikasy - wiem, że mogę jej zaufać i odda Ci go po mojej śmierci. Nie wie, co jest w liście. Wie, że ma Ci go dać, gdyby coś mi się stało. Sama też jeden dostała, jednak nic jej tam nie wyjaśniłem.
Jeśli więc czytasz ten list, nie znalazłem sposobu, żeby to odkręcić i zginąłem na wyprawie. Przepraszam. Mam nadzieję, że będziesz w stanie mi wybaczyć. Kocham Cię nad życie i nie żałuję, że Cię poznałem. Niedługo wyznam Ci swoje uczucia. Przepraszam, że mogłem być przy Tobie tak krótko.

Proszę, spal ten list po przeczytaniu go. Nie chcę, żebyś był w niebezpieczeństwie.

Kocham Cię,
Eren

Nawet nie zorientowałem się, gdy po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Starłem je i z gniewem zmiąłem list w kulkę, wyciągając rękę nad płonącą świeczkę i paląc go na szary popiół. Targały mną wielkie emocje jednak w końcu to wszystko miało sens - śmierć Fallena i Isobel jako jedynych z grupy nie była przypadkiem. To było ukartowane. Z tego wszystkiego wynikało, że Erwin potrzebował mnie do spełnienia swojego planu. Nie zamierzałem mu jednak na to pozwolić. 

Pełen żalu i wściekłości zacisnąłem pięści gdy uświadomiłem sobie, że nigdzie nie zdołam się ukryć przed Erwinem i jego ludźmi. Zrobiłem więc jedyną rzecz, która przyszła mi do głowy i sięgnąłem po nóż. Nie pomogę w realizacji tego planu. Nigdy.

--------------------------------------------------------------------------------------------

Zakończyliśmy to short-story i mogę Wam już zapowiedzieć, że od przyszłego tygodnia pojawi się druga część opowiadania "Opiekun". 

Komentarze

  1. Jaka końcówka! Łza mi się w oku zakręciła, naprawdę! Tak smutny koniec... Już się mogę się doczekać drugiej części...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty