Odnaleźć siebie - Rozdział 17 REWRITE


 pov Justin

Obudziłem się w naszym wspólnym łóżku i w naszej wspólnej sypialni ze słodkiego i miałem wrażenie że bardzo długiego snu. Westchnąłem lekko i przekręciłem się na łóżku, nie mając ochoty jeszcze wstawać, jednak zauważyłem brak mojego partnera obok. Rozejrzałem się po pokoju i nie zauważyłem śladu alfy w żadnym kącie, więc cierpiętniczo stęknąłem, postanawiając w końcu wstać. Wywróciłem oczami widząc, że zegar wskazuje dopiero 7 rano ale co zrobić, kiedy jest się w związku z odpowiedzialnym alfą dużego stada i biznesmannem? Chyba już taki mój los. Podszedłem do szafy, postanawiając najpierw wziąć budzący mnie do życia prysznic i wziąłem pierwsze lepsze ciuchy, nawet nie zwracając uwagi na nic poza kolorami - skoro wszystko było w czerni i szarości, to niczego więcej nie potrzebowałem, żeby być zadowolonym. Niestety to był mój błąd, bo gdy się ubierałem zauważyłem, że przez przypadek zamiast swojej koszulki wziąłem do łazienki T-shirt Nicholasa, który oczywiście był na mnie o wiele za duży i wyglądał na mnie jak sukienka. Stwierdziłem, że później się przebiorę, bo moje włosy i tak już zdążyły pomoczyć materiał koszulki, więc po prostu zszedłem na dół, w pierwszej kolejności kierując się do gabinetu, jednak nie zastałem tam swojego partnera. Tak samo z resztą w innych pomieszczeniach domu. Zastanawiając się, gdzie mógł się podziać, wyszedłem do garażu gdzie zdecydowanie brakowało jednego auta należącego do Nicka. Westchnąłem zrezygnowany stwierdzając, że skoro go nie ma to mogłem sobie jeszcze pospać i postanowiłem wrócić do domu i zjeść śniadanie. 

-Nicholas pojechał do miasta, ma dzisiaj kilka spotkań biznesowych. Mówił, że postara się wrócić do domu jak najszybciej ale powinien być najpóźniej około 19. 

Odwróciłem się, słysząc za plecami czyiś głos i trafiłem na spojrzenie błękitnoszarych oczu naszego bety. Uśmiechnąłem się lekko i poprawiłem za duży T-shirt, nagle głupio się w nim czując.

-Chyba zapomniałem, że mi wczoraj o tym mówił. Dzięki.

-Nie ma sprawy. Tylko upewnij się, że zobaczy cię w jego T-shirt'cie. Ucieszy się. Jadłeś już śniadanie?

-Nie, dopiero mam zamiar.

-Wiktoria napiekła dzisiaj drożdżówek z serem. Masz może na nie ochotę? Przyniosę ci.

-Masz obowiązek mnie pilnować, kiedy Nicka nie ma?

-Nie, mam obowiązek dbać o całe stado, gdy go nie ma, ale mam trochę papierkowej roboty i będę w jego gabinecie, więc mogę przy okazji przynieść ci śniadanie. No i oczywiście jeśli czegoś potrzebujesz to każdy z nas jest do twojej dyspozycji.

-W takim razie chętnie, dzięki. 

Marc skinął mi głową i za chwilę zniknął za rogiem a ja wszedłem w końcu do kuchni, nastawiając ekspres na kawę. Zdecydowanie potrzebowałem kofeiny a dodatkowo chciałem być miły dla bety i jego również poczęstować czarnym napojem. Zauważyłem, że Wilki tutaj chętnie piły kawę o niemal każej porze dnia i nocy. 

-Niedługo ten ekspres będzie wręcz wybuchał od pracy.

Niemal podskoczyłem słysząc za plecami czyiś głos a gdy się odwróciłem zauważyłem stawiającego na stole talerz z wypiekami blondyna. Odetchnąłem lekko i nalałem do dwóch kubków kawy, podając mu jeden z nich.

-Co masz na myśli?

-Normalnie to w tym domu a szczególnie w kuchni i salonie jest centrum życia. Teraz trochę się to zmieniło, żebyś zdążył się przystosować ale Wilki powoli będą tutaj wracać, więc kawa będzie się tu lać litrami. 

Wyjaśnił ze śmiechem, zajmując miejsce przy stole więc poszedłem w jego ślady i sięgnąłem po jedną z pysznie pachnących drożdżówek. Póki nie poczułem ich zapachu nie zdawałem sobie nawet sprawy z tego, jak bardzo byłem głodny i wypiek zniknął w moim brzuchu w mgnieniu oka. 

-Wiktoria zdecydownaie dobrze piecze.

-Nic dziwnego, w końcu jest cukiernikiem. Kiedyś pracowała w cukierni ale obecnie robi zamówienia tylko prywatnie. 

-Musi dobrze na tym zarabiać. Te drożdżówki to niebo w gębie.

pov Nichoals

Wróciłem do domu później, niż to zakładałem i zdecydowanie później, niżbym chciał, jednak nie miałem na to niestety wpływu - ostatnie spotkanie bardzo nam się przedłużyło i wróciłem do domu już dawno po zmroku. Wpadłem do sypialni, w której paliło się światło jednak nie znalazłem tam swojego partnera i rozebrałem się do bielizny, postanawiając wziąć szybki prysznic zanim zacznę go szukać, by zjeść razem kolację. Z takim planem wszedłem do łazienki i zamarłem, widząc siedzącego w wannie i wpatrującego się we mnie Justina. Nie mogłem zaprzeczyć, że chciałem do niego dołączyć, jednak nie miałem zamiaru go do niczego zmuszać, więc odchrząknąłem cicho, wycofując się powoli. 

-Wybacz, chciałem wziać szybki prysznic. Zaczekam w sypialni. 

Oczywiście, że widziałem prześlizgujące się po moim ciele błękitne oczy a bestia w moim wnętrzu szalała, chcąc się zbliżyć do mojego Partnera. Dlatego dziękowałem w myślach za moją wielką i wyćwiczoną przez lata samokontrolę, dzieki czemu nie musiałem się martwić, że mogę go skrzywdzić.

-Zostań. Wanna jest dość duża. 

Przez moment myślałem, że się przesłyszałem. Chwilę później miałem wrażenie, że padnę tam gdzie stoję, jednak nie - te słowa na prawdę padły z jego ust.

Komentarze

Popularne posty