Between us - Rozdział 1


Oparłem głowę na dłoni i kompletnie przestałem słuchać naszego nauczyciela od Obrony Przed Czarną Magią, zupełnie pogrążając się w swoich myślach. Specjalnie wybrałem miejsce tuż za moim celem, żeby móc go obserwować. To, co się stało w te wakacje na zawsze złączyło nasze przeznaczenia i nie mogłem udawać, że było inaczej. Poza tym miałem bardzo ważne zadanie, dopilnowanie tego, żebyś wywiązał się ze swojej części umowy. W przeciwnym razie... czeka cię bardzo przykry koniec, Chłopcze, Który Przeżył. Zerknąłem bezwiednie na tablicę, jednak nie rozróżniałem żadnego z zapisanych tam słów. W sumie w cale mi to nie przeszkadzało, bo miałem o wiele ciekawsze rzeczy do roboty, niż nauka w tej pożal się szkole magii. Jakby faktycznie uczyli nas czegoś przydatnego, ale nie! Oni po prostu uczą nas jakiś bzdur, które kompletnie nie mają znaczenia. Nie to, co moi rodzice. Oni od początku uczyli mnie bardzo przydatnych czarów. Czasem strasznych, mrożących mi krew w żyłach, ale użytecznych czarów.

Zerknąłem z powrotem na mój cel, który siedział jak na szpilkach na swoim miejscu, co wywołało lekki uśmiech na moich ustach. Ciężko było mu okłamywać przyjaciół i denerwował się z tego powodu. W sumie nic dziwnego, mało który nastolatek byłby w stanie zachować coś takiego dla siebie. Dalej doskonale pamiętałem ten moment, gdy Potter pojawił się w naszej posiadłości. Jego mina była wręcz przekomiczna. Wyglądał, jakby zobaczył wolnego skrzata domowego, ot co! Do tej pory to wspomnienie poprawiało mi humor o wiele bardziej, niż byłbym skłonny się do tego przyznać. 

Te wakacje zdecydowanie były o wiele bardziej ciekawe, niż byłbym się kiedykolwiek spodziewał... 

Wychodząc z sali niepostrzeżenie wrzuciłem mu karteczkę do torby. Ot, taka moja mała gierka, żeby się nie nudzić. Chciałem go sprowokować. Potter był takim samym wężem w sercu, jak ja. Chciałem znów sprawić, by pokazał dokładnie ten sam wyraz twarzy, który po raz pierwszy zobaczyłem zaledwie kilka tygodni temu w moim domu. To było coś pięknego! 

Poczułem na sobie czyjś wzrok ale nie musiałem się odwracać żeby wiedzieć, kto lustrował mnie swoim spojrzeniem. Zapewne już zdołał znaleźć moją notatkę. Jego reakcja ciekawiła mnie tak bardzo, że niemal skręcało mnie, żeby na niego nie spojrzeć, ale powstrzymałem się. Poprawiłem sobie torbę na ramieniu i wyszedłem na korytarz, kierując się na wieżę astronomiczną. Jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego ustaliliśmy, że to właśnie tu będziemy się spotykać - łatwo można wyjaśnić, że traifliśmy tu w tym samym czasie zupełbym przypadkiem a jednocześnie mało kto tutaj chodził. Było więc ono wręcz idealne do naszych spokojnych rozmów i moich gróźb. Nie ma co, odkąd zobaczyłem, jak robi TO, o wiele łatwiej było mi go kontrolować. W końcu zawsze mogłem ogłosić to na forum całej szkoły, uprzednio zażywając przed nimi Verita Serum. 

Oparłem się o ścianę i rzuciłem swoją torbę na podłogę. Całe szczęście, że dzisiejsze lekcje w końcu się skończyły, bo nie miałem już absolutnie ochoty na siedzenie w ławce i słuchanie tych nudnych wykładów. Czekałem, przyglądając się widocznemu z tego miejsca krajobrazowi, gdy usłyszałem czyjeś kroki. Pojedyncze kroki, była to więc tylko jedna osoba. Spojrzałem w tamtym kierunku i po chwili zauważyłem wyhylającą się, ciemną czuprynę. Sam nie wiem, dlaczego, ale uśmiech sam wpłynął mi na twarz. On z kolei przyglądał mi się cosik niepewnie, gdy przystawał pod przeciwległą ścianą, co trochę mnie rozbawiło. Wolał zachowywać "bezpieczną" odległość, co? Och, to było urocze tym bardziej, że doskonale zdawał sobie sprawę, że taka odległość absolutnie nie jest dla mnie przeszkodą. 

-Dobrze się bawisz, Potter?

Zapytałem zamiast powitania, jednak chłopak tylko prychnął, nawet na mnie nie patrząc. Wiedziałem jednak, było to doskonale widać, że każdy jego zmysł jest wyostrzony i jest gotowy w każdej chwili zacząć się bronić lub uciekać. Musiałem się zaśmiać na jego reakcję, nie mogłem inaczej. 

-Wiesz, powinieneś przestać się w końcu kryć. Jesteśmy w tym razem. Czym dłużej się ukrywasz, tym dłużej muszę cię pilnować a ty się bardziej stresujesz.

-Mam swoje powody.

-Tak? A jakie?

Okularnik zmierzył mnie spojrzeniem jakby zastanawiał się, czy w ogóle jestem godny usłyszenia jego wielkiego planu albo nijakich powodów. Zastanawiałem się, co też sobie uroił w tej rozczochranej głowie i miałem nadzieję, że niedługo się tego dowiem. 

-Tak będzie prościej.

-Och?

-Po prostu mi zaufaj, dobrze?

-Zdajesz sobie sprawę, że nie mogę. Dopóki nie wykonasz swojego zadania, nikt z nas ci nie zaufa. 

-Wiem. Ale muszę zaczekać. Wciąż jest podejrzliwy.

-Dlaczego?

-Przez znaczną część wakacji nie mógł mnie namierzyć. Dziwisz mu się, że się mnie czepia?

Zaśmialem się cicho, chociaż w sumie miał sto procent racji. Taka podejrzliwość była typowa dla naszego dyrektora. Harry miał głowę na karku i wierzyłem, że da sobie radę z powierzonym mu zadaniem ale skręcało mnie z ciekawości, jak ma zamiar to zrobić. 

-Jesteś dobrym aktorem. Wykorzystaj to.

-Właśnie próbuję.

-Radziłbym ci się pospieszyć. Inaczej mogą się w końcu zniecierpliwić. 

-Potrzebuję jeszcze chwilę.

-Mnie to nie wadzi, Harry. W cale nie obchodzi mnie, czy to zrobisz czy nie. Ale pozostali nie będą zadowoleni, jeśli karzesz im czekać. 

-Wiem. Niedługo to zrobię.

Przez chwilę po prostu patrzyliśmy sobie w oczy, aż w końcu uznałem, że rozmowa jest zakończona. I tak nie wyduszę z niego teraz nic więcej, a nie chicało mi się nad nim jakoś specjalnie znęcać. Chociaż trochę szkoda było mi, że nie znałem jego planu, ale tym ciekawiej będzie go obserwować. Schyliłem się i wziąłem z podłogi swoją torbę, po czym skierowałem się do wyjścia.

-Nie zawiedź, Harry.

Dodałem jeszcze, schodząc po schodach. On mi jednak już nie odpowiedział. 

Komentarze

  1. Ciekawe co Harry planuje... I w ogóle relacja Draco-Harry wydaje mi się tutaj bardzo specyficzna, nie mogę się doczekać kontynuacji.

    unravel--freedom.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty