Przypadek - Rozdział 1


 Bawiłem się w najlepsze na jednej z berlińskich dyskotek. Cieszyłem się, że już nie jest tak, jak jeszcze parę lat temu - dzięki temu mogłem na spokojnie pójść sam na miasto, bez tłumu ochroniarzy sterczących nade mną 24/7 i się wyluzować. Dlatego rozkoszowałem się drinkiem a muzyka aż trzęsła moimi wnętrznościami. Chociaż brzmi to obrzydliwie to tak właśnie było. 

Właśnie wyszedłem z klubowej łazienki i próbowałem przecisnąć się do baru - nawet na obrzeżach parkietu, przez który musiałem przejść, żeby dostać się do barmana i zamówić drinka były tłumy tańczących ludzi - kiedy poczułem, że na kogoś wpadam. Zatrzymałem się zaskoczony a zaraz potem zauważyłem masującą swoje ramię młodą dziewczynę w mocnym makijażu. Gdy zaraz na mnie spojrzała chcąc zobaczyć, kto na nią wpadł zauważyłem, że make up świetnie podkreślał jej piękne, zielone oczy. Uśmiechnąłem się i nachyliłem w jej stronę.

-Entschuldigung. Alles okay? /Przepraszam. Wszystko okay?/

Widziałem, jak porusza ustami ale przez muzykę ledwo ją słyszałem, jednak po jej kiwaniu głową wiedziałem, że wszystko okay. Miałem już odejść ale... przyszedłem tutaj sam i w sumie miło byłoby mieć kogoś z kim można chociażby potańczyć, co nie? Ale czy to dobry pomysł? Przez chwilę się nad tym zastanawiałem i czułem na sobie zaskoczony wzrok zielonookiem - gdy na nią spojrzałem ponownie zauważyłem, że unosi jedną brew i przygląda mi się, jakby chciała się domyślić, co mi chodzi po głowie.

-Kann ich dir einen Drink kaufen? Als Entschuldigung. /Mogę ci kupić drinka? W ramach przeprosin./

Powiedziałem, gdy ponownie się nad nią nachyliłem i znów zobaczyłem skinienie głową. Wziąłem ją za rękę i poprowdziłem do baru, gdzie było odrobinę ciszej (całe szczęście), żeby można było łatwiej składać zamówienia.

-Was nimmst du? /Co bierzesz?/

-Kannst du entscheiden. Am besten was süßes. /Sam zdecyduj. Najlepiej coś słodkiego./

Dopiero teraz w końcu mogłem ją usłyszeć i mimo dudniącej w uszach muzyki i ogólnego hałasu mogłem stwierdzić, że ma bardzo przyjemny głos. Zastanowiłem się przez chwilę, co mogłoby jej smakować, nim skinąłem na barmana.

-Flashdance zwei mal, bitte! /Flashdance dwa razy, proszę!/

Zamówiłem i podałem barmanowi pieniądze a gdy już oboje mieliśmy swoje napoje w dłoniach przecisnęliśmy się znowu przez tłum i wyszliśmy na patio. Miałem ochotę zapalić a w środku był zakaz, więc nie było innego wyboru. Na zewnątrz było o wiele ciszej, dlatego sprzyjało to też rozmowom - z czego jak się okazało nikt nie korzystał i nawet stojący tam, nieliczni palacze tańczyli w rytm stłumionej muzyki i wygłupiali się w swoich grupach.

-Deine Freunden wurden sich keine Sorgen machen, wo du bist? /Twoi przyjaciele nie będą się martwić, gdzie jesteś?/

Zapytałem, gdy zajęliśmy miejsce przy stoliku w najbardziej oddalonym od klubu stoliku - jedynym wolnym. Dopiero teraz zauważyłem, że migające, kolorowe światło w środku w cale mnie nie zmyliło i nieznajoma faktycznie miała czarne włosy. 

-Nein, ich bin hier alleine. /Nie, jestem tu sama./

-Warum bist du auf ne Party alleine gekommen? /Dlaczego przyszłaś sama na imprezę?/

Zapytałem z papierosem w ustach, szukając zapalniczki. Dziewczyna zaśmiała się cicho i podała mi swoją, po czym sama odpaliła sobie papierosa. 

-Ich wohne hier nicht, hab heute ne Freundin nach Berlin gebracht damit sie nach Hause fahren kann. Ich habe mich entschieden hier zu übernachten und dachte mir, dass ich auf ne Party gehe anstatt in das Hotel sitzen. Und was ist mit dir? /Nie mieszkam tu, przywiozłam tu dzisiaj przyjaciółkę, żeby mogła pojechać do domu. Zdecydowałam się tu przenocować i pomyślałam, że pójdę na imprezę zamiast siedzieć w hotelu. A co z tobą?/

Miałem rację i kiedy nie było dookoła aż tak głośno ponownie odnotowałem automatycznie, że ma bardzo przyjemny głos. Uśmiechnąłem się lekko i wypuściłem powoli dym z płuc.

-Ich bin geschäftlich in Berlin aber ich war lange auf keine gute, deutsche Party also ich bin ein Tag früher gekommen um bisschen zu feiern. /Jestem w Berlinie służbowo ale dawno nie byłem na dobrej, niemieckiej imprezie, więc przyjechałem dzień wcześniej, żeby trochę poimprezować./

-Bist du in Berlin alleine? /Jesteś w Berlinie sam?/

-Ja, meinen Bruder konnte jetzt nicht mitkommen. /Tak, mój brat nie mógł teraz przyjechać./ 

-Achso ist das. Okay. Übrings... ich bin Emily. /A więc to tak. Okay. Tak przy okazji... jestem Emily./

Przedstawiła się, wyciągając do mnie dłoń. Uścisnąłem ją lekko i zauważyłem długie, pomalowane na ładny, ciemno czerwony kolor paznokcie.

-Bill.

-Ich weiß. /Wiem./

Spojrzałem na nią z zaskoczeniem. Do tej pory nie wpatrywała się we mnie nachalnie, nie próbowała sobie zrobić ze mną zdjęca z ukrycia ani... no po prostu nie robiła niczego, co zazwyczaj robili nasi fani, gdy nas gdzieś widzieli. 

-Also kennst du meine Band? /A więc znasz mój zespół?/

-Ja, ich mag gerne eure Musik. Ich bin aber kein Psycho, du bist ja auch nur ein Mensch und bist auf eine Party gekommen um Spaß zu haben. /Tak, bardzo lubię waszą muzykę. Ale nie jestem wariatką, też jesteś przecież tylko człowiekiem i przyszedłeś na imprezę się zabawić./

Pokiwałem głową do wciąż uśmiechającej się dziewczyny, powoli analizując jej słowa. Co prawda miała rację ale... bardzo, bardzo rzadko spotykałem się z takim zachowaniem. Prawie nigdy, jeśli mam być szczery. Rozluźniłem się trochę i zaczęliśmy zwykłą rozmowę. Po zaledwie kilku minutach konwersacji z nieznajomą już wiedziałem, że nadajemy na tych samych falach - świetnie się rozumieliśmy i doskonale się razem bawiliśmy. Po wypiciu kolejnych dwóch drinków i spędzeniu razem prawie pięciu godzin na rozmowie zamiast tańcu, co jest w sumie dziwne sądząc po miejscu, gdzie byliśmy, postanowiliśmy pójść coś zjeść. Wylądowaliśmy więc w jednej z popularniejszych sieci fast foodów i tutaj kolejna niespodzianka - oboje byliśmy wegetarianami i zamówiliśmy wegetariańskie burgery!

Bawiłem się z nią tak dobrze, że nawet nie zauważyłem, kiedy ten czas minął i zegar wybił 4 nad ranem. Zorientowałem się w sumie tylko dlatego, bo mój telefon uparcie nie chciał zamilknąć, więc w końcu zirytowany przerwaniem mi dosyć ciekawej konwersacji z nową znajomą, odebrałem. 

-Ja, bi... /Tak, pro.../

-Bill! Lebst du noch?! Bist du okay?! /Żyjesz jeszcze?! Wszystko okay?!/

Mój bliźniak wydzierał się tak głośno, że aż musiałem odsunąć od siebie urządzenie a czarnowłosa spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Uśmiechnąłem się przepraszająco, nim zwróciłem się do brata.

-Ich bin okay, chill mal. Was ist? /Nic mi nie jest, wyluzuj. Co jest?/

-Ich versuche dich seit Stunden zu erreichen und du antwortest nicht! /Od kilku godzin próbuję się z tobą skontaktować a ty nie odpowiadasz!/

-Ist etwas los? /Coś się stało?/

-Du sagtest doch du gehst auf ne Party und hast dich dann nicht gemeldet. Ich habe mir Sorgen gemacht. /Mówiłeś, że idziesz na imprezę a potem się nie odzywałeś. Martwiłem się./

Wywróciłem oczami i westchnąłem ciężko. Humor trochę mi się popsuł no ale...

-Tom, ich bin nicht mehr 18 oder 21. Ich weiß, wie viel ich trinken kann. Ich bin okay, hab ne nette Begleitung, es gibt nichts um was du dir Sorgen machen musst. /Tom, nie mam już 18 ani 21 lat. Wiem, ile mogę wypić. Nic mi nie jest, mam miłe towarzystwo, o nic nie musisz się martwić./

-Es ist ziemlich leise bei dir... bist du schon im Hotel? /Coś cicho tam u ciebie... jesteś już w hotelu?/

-Ne, ich esse gerade. /Nie, właśnie jem./

-Gut. Hast du viel getrunken? /Dobrze. Dużo wypiłeś?/

-Seit wann bist du meine Mutter? /Od kiedy jesteś moją matką?/

-Ich bin dein älteren Bruder und es ist klar dass ich mir Sorgen um dich mache! /Jestem twoim starszym bratem, to jasne, że się o ciebie martwię!/

-Ja, ja, weiß ich ja doch... Warte kurz, Emily, magst du mir noch ne Cola kaufen, bitte? /Tak, tak, wiem przecież... Czekaj chwilę, Emily, możesz, proszę, pójść mi kupić jeszcze jedną Colę?/

Zwróciłem się do dziewczyny orientując się, że napój mi się skończył, nim zwróciłem się znów do bliźniaka. 

-Ich bin okay. Ernsthaft, Tom, ich will einfach bisschen Spaß haben und ich bin schon 32. Du weißt doch genau, dass wenn etwas wird dann rufe ich dich sofort an. /Nic mi nie jest. Poważnie, Tom, chcę się po prostu trochę zabawić i mam już 32 lata. Wiesz doskonale, że jak coś się stanie, to od razu do ciebie zadzwonię./

-Ja, weiß ich, das bedeutet aber nicht, dass ich mir keine Sorgen mache. Übrings, wer ist Emily? Deine one night stand? /Tak, wiem, ale to nie znaczy, że się nie martwię. Poza tym, kim jest Emily? Twoja one night stand?/

-Meine Begleitung, hab sie im Club getroffen. /Moje towarzystwo, poznałem ją w klubie./

-Pass auf, Bill. Wir haben immer noch Fans in Deutschland. /Uważaj, Bill. Wciąż mamy fanów w Niemczech./

-Tom, ich kann mich um mich selbst kümmern! /Tom, umiem o siebie zadbać!/

-Bill, beruhige dich, ich... /Bill, uspokój się, ja.../

-Nein, Tom, ich beruhige mich nicht! Ich hätte einen super Abend gehabt und dann rufst du an und behandelst mich als ob ich ein kleines Kind bin, die sich um sich selbst nicht kümmern kann! /Nie, Tom, nie będe się uspokajać! Miałem świetny wieczór a potem ty dzwonisz i traktujesz mnie, jakbym był małym dzieckiem, które nie potrafi o siebie zadbać!/

-Du weißt doch... /Wiesz przecież.../

-Nein, weiß ich nicht! Außer das, es interessiert mich jetzt auch nicht! Lass mich in Ruhe, ich will jetzt nicht mit dir reden. /Nie, nie wiem! Poza tym, teraz mnie to nie interesuje! Zostaw mnie w spokoju, nie chcę teraz z tobą rozmawiać./

Zanim mój brat miał szansę odpowiedzieć, rozłączyłem się i rozmasowałem sobie skronie. Wiedziałem, że tylko się martwił ale i tak popsuł mi humor... Emily zajęła znowu miejsce naprzeciwko mnie, stawiając na stoliku nowy napój i położyła mi dłoń na przedramieniu. Gdy na nią spojrzałem, uśmiechała się lekko. 

-Wollen wir gleich los? Wir können noch spazieren gehen, wenn du Lust hast. Vielleicht wird es dir gut tun? /Zbieramy się? Możemy jeszcze się przespacerować, jeśli chcesz. Może dobrze ci to zrobi?/

Uśmiechnąłem się do niej z wdzięcznością i złapałem jej dłoń w swoją, myśląc przez chwilę. Byłem trochę wkurzony, to prawda, ale ten wieczór był serio fajny do tej pory i nie chciałem jeszcze zostawać sam... nie miałem też ochoty iść na jakiś dłuższy spacer. No ale...

-Wir können zum Bahnhof in der Nähe gehen und was zum trinken kaufen und dann noch chillen in meinem Hotelzimmer. Was sagst du dazu? /Możemy pójść na dworzec w pobliżu i kupić coś do picia a potem pochillować trochę w moim pokoju hotelowym. Co ty na to?/

Czarnowłosa roześmiała się lekko a mi się aż miło zrobiło. Miała uroczy i dźwięczny śmiech. 

-Okay, im Ordnung. Aber nur chillen! /Okay, w porządku. Ale tylko pochillować!/

Zaznaczyła i puściła mi oczko, przez co sam się roześmiałem. Nie miałem pojęcia, jak ona to zrobiła ale w kilka chwil poprawiła mi humor. Zebraliśmy się więc i każde ze swoim piciem w dłoni, ruszyliśmy w stronę dworca, gdzie był całodobowy sklep. Sklepy całodobowe w Niemczech są rzadkością, ale całe szczęście ten nie znajdował się zbyt daleko od mojego hotelu - w przeciwnym razie wziąłbym taksówkę. Szybko kupiliśmy jakieś wino, wódkę, coś do popicia i trochę słodyczy i chipsów, po czym spacerkiem ruszyliśmy w odpowiednią stronę. Cieszyłem się towarzystwem dziewczyny, z którą czułem się naprawdę dobrze i nie mogłem zaprzeczyć - już dawno nie czułem się tak swobodnie w towarzystwie kogoś, kogo dopiero co poznałem. Dotarliśmy do mojego pokoju i zalegliśmy na ogromnym łóżku, które tam miałem, dobierając się do pierwszej flaszki wina i chipsów.

-Vielleicht bestellen wir noch Pizza, falls wir zu betrunken werden? /Może zamówimy jeszcze pizzę, w razie gdybyśmy się za bardzo spili?/

Zaproponowałem ze śmiechem ale szczerze mówiąc miałem ochotę na pizzę. Jakoś tak, jak piłem to miałem o wiele większą ochotę na śmieciowe jedzenie niż normalnie.

Ranek mijał nam bardzo szybko na wspólnej rozmowie, śmiechu i wygłupach. Czułem się na prawdę zrelaksowany i jakoś tak... dobrze w jej towarzystwie i chciałem, żeby ta noc trwała wiecznie. Po kolejnym ataku śmiechu z jakiejś totalnej głupoty, której nie mógłbym powtórzyć nawet, gdybym chciał, spojrzałem na leżącą obok mnie dziewczynę. Chociaż chyba powinienem mówić kobietę, bo mimo że młodsza ode mnie to jednak już dawno pełnoletnia. 

-Wir wollen nur reden und jetzt liegst du hier. Und ich lieg daneben, reden, reden. /Chcieliśmy tylko porozmawiać a teraz leżysz tu. A ja leżę obok, rozmowa, rozmowa./

Zanuciłem jedną z naszych piosenek, która jakoś wyjątkowo pasowała do tej sytuacji. Gdy spojrzenie zielonych oczu spoczęło na mojej twarzy, poczułem przeogromną chęć pocałowania jej. Nie zastanawiając się długo, podparłem się na łokciu i pochyliłem nad spokojnie leżąca dziewczyną. Przyglądała mi się z zaciekawieniem czekając na to, co zrobię a na jej bladych ustach tańczył delikatny uśmiech. Widziałem, jak jej klatka piersiowa lekko unosi się i opada a wraz z nią wisior, który spoczywał pomiędzy jej piersiami. Po chwili wahania nachyliłem się i złączyłem nasze usta w delikatnej pieszczocie. Na początku bardzo powoli i niepewnie całowaliśmy się, jednak w pewnym momencie było to już dla mnie za mało i pragnąłem nią zawładnąć. Ułożyłem dłoń na jej policzku czując jej dłonie obejmujące mnie za kark i wsunąłem jej język do ust. Nie mam pojęcia, ile się całowaliśmy - jednocześnie czułem, jakby trwało to całą wieczność i zaledwie sekundę. Ciche westchnięcie opuściło jej gardło, gdy się odsunąłem ale zielone tęczówki jeszcze przez chwilę pozostawały zamknięte, nim znów ujrzały światło, które dawała lampka ze stolika nocnego.

-Emily, ich... /Emily, ja.../

Zacząłem, ale dziewczyna pokręciła głową. Schowała twarz w dłoniach ale zdołałem zauważyć, jak zagryza wargę. Wzięła głęboki wdech i wypuściła powoli powietrze z płuc a ja wciąż nie odrywałem od niej wzroku, czekając na to, co powie. Szczerze mówiąc? Pragnąłem jej. Podobała mi się pod każdym względem a to w połączeniu z alkoholem sprawiło, że traciłem swoje hamulce i chciałem ją posiąść, nawet jeśli tylko na jedną noc. W końcu znów na mnie spojrzała, tym razem jakby z lekkim żalem, i ułożyła dłoń na moim policzku, głaszcząc mnie delikatnie z nieśmiałym uśmiechem na ustach.

-Ich wurde es gerne mit dir tun. Du glaubst mir nicht, wie gerne. Aber... ich bin nicht solche Person. Wir kennen uns erst seit paar Stunden und eigentlich kennen wir uns gar nicht. Es tut mir leid, Bill, ich kann nicht. Vielleicht wenn wir uns besser kennen lernen... aber in diesen Moment muss ich leider nein sagen. /Chętnie bym to z tobą zrobiła. Nie wiesz nawet, jak chętnie. Ale... nie jestem tego typu osobą. Znamy się dopiero od kilku godzin i właściwie nic o sobie nie wiemy. Przkro mi, Bill, nie mogę. Może gdybyśmy się lepiej poznali... ale w tym momencie muszę powiedzieć nie./

Słuchałem jej spokojnego głosu i powoli docierał do mnie sens jej słów. Miała rację i doskonale o tym wiedziałem. Oboje byśmy później żałowali tej przygody, w końcu ja też nienawidzę takich one night stand. Ale chciałem jej... dlaczego nagle moje ideały stały się dla mnie tak odległe? 
Gdy przez chwilę milczałem zauważyłem, że czarnowłosa w końcu odsunęła się ode mnie i wstała z łóżka, powoli zakładając buty.

-Ich geh schon... ich glaube es wird besser so. /Pójdę już... tak chyba będzie lepiej./

Powiedziała cicho i już zabierała z krzesła swoją kurtkę, gdy poderwałem się z łóżka i znalazłem tuż obok, patrząc prosto w jej zaskoczone oczy, gdy moje palce lekko zaciskały się na jej przedramieniu.

-Ich will dich kennen lernen. Bitte, bleib noch. /Chcę cię poznać. Zostań jeszcze, proszę./

Nie chciałem, żeby odchodziła. Miałem przeczucie, że jeśli teraz pozwolę jej odejść, będę tego żałował do końca życia. Poprowadziłem ją z powrotem na łóżko i sięgnąłem po swój telefon, odblokowując go i podając jej.

-Gib mir deinen Nummer, bitte. Ich habe das Gefühl... ich will nicht, dass du weg bist. /Daj mi swój numer. Mam przeczucie... nie chcę, żebyś zniknęła./

Wiedziałem, że ją zaskoczyłem, miała to dobitnie wymalowane na twarzy. Mimo niedowierzania w jej oczach po chwili chwyciła mój telefon i wbiła na nim kilka cyfr, po czym mi go podała. Szybko zapisałem numer i napisałem jej wiadomość na komunikatorze, żeby też miała mój numer, po czym przytuliłem ją i z powrotem ułożyliśmy się na łóżku. Długo jeszcze rozmawialiśmy, przytulając się ale poza tym cały czas byliśmy grzeczni, nim w końcu zmorzył nas sen.

Komentarze

Popularne posty