Happy Ever After - Rozdział 1

 


-Hej, Hinata, obudź się!

Zamrugałem szybko, słysząc szept chłopaka, który siedział tuż obok mnie na niemal wszystkich wykładach - a i tak miałem problem, żeby zapamiętać jego imię. Westchnąłem ciężko i spojrzałem na tablicę, na której nauczyciel tłumaczył właśnie jakąś teorię czegoś... W sumie to jakie zajęcia my właśnie mamy? Ale faktycznie profesor co chwilę zerkał w moją stronę więc chyba zorientował się, że odpłynąłem. No ale co mogę poradzić? Zaledwie tydzień temu rozegrałem mój ostatni mecz w barwach Karasuno - mojego ukochanego liceum - a dodatkowo rozstałem się z ludźmi, których pokochałem jak rodzinę. W dodatku Tobio poszedł na zupełnie inny kierunek, więc nie mieliśmy razem żadnych zajęć i rzadko mieliśmy okazję widywać się na uczelni. No co mogę poradzić, nudziło mi się tak samemu w klasie. Plus był taki, że Noya również poszedł na rehabilitację jak ja i dzięki temu, że był o rok wyżej mógł mi pomagać w nauce i dawać notatki. Gdyby nie on, z pewnością nie miałbym szans! To w sumie dzięki niemu zdecydowałem się na pójście na ten kierunek - bo wiedziałem, że Noya mnie wesprze i mi pomoże na każdym kroku. Spojrzałem na swój zeszyt, w którym nie zrobiłem dzisiaj nawet pół notatki - co mogłem poradzić, że ten profesor tak strasznie przynudzał?! Dlaczego akurat większość naszych profesorów musiała być stara i tłumaczyć tak zupełnie bez polotu? Co innego Noya i pozostali, gdy się razem czegoś uczyliśmy - oni to potrafili być kreatywni! Dlatego już od zeszłego roku co sobotę organizujemy sobie wspólną naukę - Noya, Tanaka, Tobio, Daichi, Asashi, Suga i ja. Starsi koledzy to jednak skarb, co nie?

Niemal wybiegłem z sali, gdy zajęcia w końcu się skończyły i pobiegłem prosto na skwer, gdzie umówiłem się z chłopakami - wspólny lunch w trakcie przerwy obiadowej był dla nas obowiązkowy! W dodatku Noya miał nas dzisiaj zabrać po zajęciach do miejskiego klubu siatkówki, do którego należał od roku i miał nas przedstawić - klub jest oficjalny, więc przedstawiciele zostają później wybrani, by dołączyć do klubu prefektury, potem do reprezentacji miasta a potem prosta droga do reprezentacji narodowej. Musiałem więc pokazać się z jak najlepszej strony i zrobić wszystko, żeby mnie przyjęli! Z resztą mieliśmy tam być znowu w czwórkę - Daichi i Suga zadowalali się uniwersyteckim klubem siatkówki i raczej nie ciągnęło ich do miejskiego klubu. No co poradzić - trochę szkoda, ale w końcu możemy od czasu do czasem razem pograć w meczach rekreacyjnych. To też coś, prawda?

Całe szczęście że było jeszcze dosyć ciepło, bo dzięki temu mogliśmy wysiadywać na trawie i urządzać sobie piknik pomiędzy zajęciami - może brzmię trochę jak dziecko, ale to moja ulubiona część dnia na uczelni, przynajmniej jak do tej pory. Uśmiechnąłem się, gdy z daleka zobaczyłem Noyę i Asahiego, wychodzących właśnie z głównego budynku uniwersytetu. 

-Hej, Sho. Jak zajęcia?

Skrzywiłem się wymownie, słysząc pytanie Asahiego i chyba nie musiałem nic więcej mówić, bo obaj się roześmiali. 

-Kageyamy jeszcze nie ma?

-Miał właśnie zajęcia ze swoim ulubionym profesorkiem. Pewnie jeszcze nie wyszedł.

Wzruszyłem ramionami, odpowiadając na pytanie naszego anioła stróża, po czym zabrałem się za drugie śniadanie. Nie miałem zamiaru głodować, bo Tobio się spóźnia! A powodem jego spóźnienia jest jedna z legendarnych profesorek uczelni - nie mam pojęcia czego uczy ale wszyscy wiedzą, że jej zajęcia zawsze się przedłużają i często uczniowie mogą wyjść dopiero kwadrans później. Straszne, prawda? Babka chce nauczyć ich chyba każdego, najdrobniejszego szczegółu i w nie mieści się w narzuconym czasie, żeby się wyrobić. Masakra, chyba bym umarł na takich zajęciach! Miałem nadzieję, że przejdę trzy lata studiów bez tego typu nauczycieli, inaczej to będzie masakra. 

-Całe szczęście, że ta tortura już się skończyła...

Odwróciłem się i jeszcze zanim go zobaczyłem, dostałem całusa w policzek, na co uśmiechnąłem się jeszcze szerzej mimo pewnych ust. Wyszperałem z mojego plecaka kartonik mleka i podałem je siadającemu obok mnie chłopakowi, na co skinął mi głową w podziękowaniu.

Noya i Asahi uśmiechali się za każdym razem, gdy nas razem widzieli. Jakoś pod koniec drugiej klasy zorientowałem się, co tak właściwie czuję do Kageyamy a Nishinoya stał się moim jedynym powiernikiem. To w sumie dzięki niemu niecałe pół roku później spiknęliśmy się i od tamtego czasu ja i Tobio tworzymy, jak to mówią, "uroczą parę" co trochę denerwuje lecące na niego dziewczyny. No ale mają pecha - ten oszałamiający król boiska jest tylko mój. 

Boże... mam nadzieję, że to się nigdy nie zmieni!

Komentarze

  1. To ostatnie zdanie mnie niepokoi! Aż się boję, co planujesz dla tej szczęśliwej parki T^T

    unravel--freedom.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty